I. Początek i koniec

56 10 17
                                    

Gdyby kiedyś ktoś opowiedział mi tę historię, nie uwierzyła bym mu...

Strach, smutek, gniew, bezsilność, to właśnie te uczucia targały mną w tej chwili. Nie wiedziałam, wręcz nie miałam pojęcia, co się dzieje. Nie rozumiałam i nie chciałam tego rozumieć. Słyszałam o nich, ale nie interesowałam się tym tematem. To było tak odległe. Nigdy bym nie przypuszczała, że to spotka właśnie moją rodzinę.

Minęła godzina dwudziesta. Ze względu na jesienną porę, słońce zaszło jakiś czas temu. Szłam razem z rodzicami ulicą. Nagle w ciemnej, pobocznej uliczce zobaczyłam małego kotka. Był wyraźnie przestraszony. Zrobiłam dwa powolne kroki w jego kierunku, aby go nie wystraszyć.

Usłyszałam za sobą coś dziwnego.

Odwróciłam się.

Moich rodziców już nie było.

Usłyszałam wrzaski, a na końcu uliczki dostrzegłam ciemną postać.

Z początku, w blasku księżyca, ujrzałam tylko jeden szczegół. Uśmiech. Następnie w ułamku sekundy zobaczyłam to, co przewróciło mój świat o stoosiemdziesiąt stopni.

Nie mogłam oderwać wzroku, widziałam, jak jakaś postać, podobna do człowieka, rozrywa martwe ciała moich rodziców.

Najpierw tata znika w odmętach paszczy. Następnie mama rozpływa się we własnej krwi.

Istota najwyraźniej wyczuła mój strach. Rzuciła ciała rodziców na beton, a następnie zwinnie skoczyła w moją stronę.

Nie miałam siły uciekać. Po prostu przerażona, zamknęłam oczy, by nie widzieć tego, co miało się za chwilę wydarzyć.

Wszystkie myśli, wspomnienia przeleciały mi przed oczami. Ciekawe, wcześniej sądziłam, że to jedynie przesądy, wymyślone przez filmowców.

Mimo iż do końca mojego życia zostało dosłownie kilka sekund, wydawało się, jak gdybym miała tak stać parę dobrych minut.

Usłyszałam jak bestia wylądowała koło mnie, powąchała, a następnie, jakby w popłochu, uciekła.

Odwróciłam się, za mną stał człowiek z telefonem w ręce. Jestem przekonana, że zadzwonił na 358, numer alarmowy na wypadek ataku morphów.

Ciała moich rodziców zabrali. Nie otrzymałam żadnej informacji. A może to ja nie byłam wstanie nic zrozumieć?

Nikomu nie powiedziałam o tym, jak prawie zostałam zabita. Nadal jestem w szoku, lecz wiem jedno, znajdę sposób, by wytępić każdego morpha na świecie...

------------------------------------------------------

Zachęcam do zostawienia po sobie śladu w postaci komentarza z konstruktywną opinią.

Do następnego,
Merkotka

MorphOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz