- Jesteś suką... - Okularnica mruknęła ze łzami w oczach.
- Wiem skarbie. - Cmoknęłam w powietrzu, a klejąca się od mojego shake'a dziewczyna wybiegła z kawiarni.
Zadowolona z siebie, usiadłam znów przy stoliku i spojrzałam na moje obecne przyjaciółki. Jakoś wybitnie za nimi nie przepadałam, ale te idiotki robiły wszystko co chciałam. W zamian pławiły się w moim blasku, więc żadna nawet nie próbowała dyskutować. Czasami męczyło mnie to, że nie mam z kim normalnie porozmawiać. Ludzie w większości po prostu potakiwali i przyklaskiwali mojej opinii nawet jeśli była jedną z najbardziej idiotycznych jakie usłyszeli.
- To było genialne Casey! - Ekscytowała się Meghan.
- Tak, nie miała z tobą szans! - Do rozmowy dołączyła również Courtney.
- Wiem dziewczyny. - Posłałam im wymuszony uśmiech i wstałam od stołu. Miałam już ich dość. - Będę już lecieć kochane. - Zabrałam skórzaną torbę ze stołu i poprawiłam kaszmirowy top, po czym żegnając się z dziewczynami wyszłam z kawiarni.
Chwilę po wyjściu dostałam sms'a od mojego chłopaka z którym byłam dziś umówiona.
Noel: Wypadła mi rodzinna kolacja. Widzimy się jutro?
Ja: Pewnie skarbie, nie ma problemu.
Westchnęłam zirytowana, Noel coraz częściej mnie wystawiał. Jeszcze trochę i te szmaty ze szkoły pomyślą, że mają wolną drogę.
Wsiadłam do mojego Porsche, które dostałam od rodziców na osiemnaste urodziny i przejrzałam się w lusterku.- Z każdym dniem coraz piękniejsza. - zachichotałam i odpaliłam samochód.
* * *
Było już dość późno, zdenerwowana otaczającą mnie nudą postanowiłam jednak wyjść z domu. Z Noel'em czy bez, powinnam pokazać się na tej imprezie. Nie wszyscy mają okazję imprezować ledwo tydzień po rozpoczęciu klasy maturalnej, ja na szczęście mam. Zrobiłam mocniejszy makijaż, oraz ubrałam krótkie spodenki które ukazywały delikatnie moje pośladki, a takżę czarną przewiewną koszulkę. Dobrałam do tego niskie ciemne szpilki i wymknęłam się z domu. Rodzice pewnie już śpią, jednak wolałam być ostrożna. Wiedziałam, że jeśli mnie przyłapią to nie będę już miała szansy dzisiaj wyjść. Brad mieszkał tylko dwie przecznice stąd, a ja nie chciałam ryzykować nowym autem, więc ruszyłam pieszo do domu nastolatka. Impreza z okazji nowego składu drużyny football'owej to zawsze jakiś pretekst. Po około dwudziestu minutach marszu, dotarłam na miejsce. Weszłam do środka nie zawracając sobie głowy pukaniem. Od samych drzwi uderzył mnie zapach potu, dymu papierosów i alkoholu. Na każdym kroku spotykałam obmacujące się pary. Dopchałam się do kuchni w celu załatwienia sobie jakichś procentów. Nalałam do plastikowego kubeczka piwa i chciałam wyjść, kiedy jakiś szatyn wpadł prosto w mój napój, wylewając na mnie i siebie jego zawartość. Wkurzona dotknęłam mokrej koszulki, a chłopak spojrzał na mnie zdziwionym spojrzeniem jakbym wyrosła przed nim z podziemi.- Ty kretynie! Patrz co narobiłeś! - Wskazałam na wilgotną plamę po czym wymierzyłam mu z liścia. Nastolatek przyłożył dłoń do ognistego śladu po czym rzucił mi kompletnie obojętne spojrzenie. Zbiło mnie to trochę z tropu, ale po chwili wyczułam okazję do niewinnego flirtu.
- Nie zrobiłem tego specjalnie. - Cały czas patrzył prosto w moje oczy, a z uwagi na fakt, że był jakieś piętnaście centymetrów wyższy musiałam zadrzeć głowę, żeby dorównać jego spojrzeniu.
- Mimo wszystko wisisz mi piwo. - dalej toczyliśmy walkę na wzrok.
- Jak sobie życzysz. - podszedł do kuchennego blatu i nalał kubeczek piwa, po czym wziął z niego kilka łyków.
- Ej! To miało być dla mnie. - Ułożyłam ręce na biodrach i dalej patrzyłam na poczynania chłopaka.
- Chcesz posmakować? - podszedł bliżej i złożył pocałunek za moim uchem. Poczułam przyjemne łaskotanie i tylko mruknęłam w odpowiedzi.
Szatyn stopniowo całował mój policzek, ostatecznie docierając do ust w które zachłannie się wpił. Oddałam pocałunek i przyciągnęłam go bliżej siebie, zarzuciłam ręcę na jego szyję, a on ułożył dłonie na moich pośladkach podrzucając mnie w górę. Oplotłam jego biodra nogami, a nastolatek dalej całując moje wargi, ruszył przed siebie. Wiedziałam co może się zaraz stać i nie przeszkadzało mi to.
CZYTASZ
Love Bitch || S.M.
FanfictionNa niebie jest wiele gwiazd, ale kiedy długo wpatrujesz się w jedną, wszystkie inne znikają. Nawet jeśli nie jest perfekcyjna. Chcesz patrzeć tylko na nią. Teraz i zawsze. * * * * Uprzedzam pytania - słowa z opisu są moje.