II

58 8 3
                                    

Był wstawiony, czułam od niego wyraźną woń alkoholu. Musiał być tu dość długo, bo niosąc mnie na górę kilka razy się zatoczył. Mimo wszystko, nie przeszkadzało mi to. Chłopak był przystojny, jego jasnobrązowe oczy przewiercały mnie na wylot. Wiedziałam, że to co robię jest złe. Nigdy nie zdradziłam Noel'a, nawet nie próbowałam, ale ten szatyn działał na mnie cholernie przyciągająco. Nie myślałam o konsekwencjach, byłam tylko ja i on, wchodzący razem do jakiejś pustej sypialni. Chłopak ułożył mnie na łóżku, dalej całując moje usta. Złapałam za końcówkę jego koszulki i ściągnęłam mu ją przez głowę. Musnęłam palcami jego wyrzeźbioną klatkę piersiową, w odpowiedzi słysząc perlisty śmiech. Spojrzałam na niego lekko zaskoczona.

- Jesteś urocza. - powiedział, co nie powiem, ale nasiliło moje zaskoczenie.

- Pewnie mówisz tak każdej. - Zjechał rękami na moje biodra i znów zbliżył się do mojej twarzy.

- Nie ma żadnej innej skarbie. - Mruknął i ponownie mnie pocałował.

Jego ręka złapała za koniec mojej koszulki kiedy drzwi do pomieszczenia gwałtownie się otworzyły. Szatyn jakby wyrwany z transu oderwał się ode mnie i spojrzałam na miejsce w którym stała dwójka obściskujących się nastolatków. W momencie w którym nas zauważyli zamknęli drzwi lekko zmieszani, zostawiając mnie znów z chłopakiem. Chciałam kolejny raz przyciągnąć do siebie szatyna, jednak ten nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi wstał i złapał za swoją koszulkę. Założył ją jednym ruchem i ruszył do wyjścia.

- To nie powinno mieć miejsca. - Rzucił i wyszedł, zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.

* * *
- Cześć skarbie. - Powiedział i zbliżył się do mnie w celu muśnięcia moich ust.

- Jak kolacja? - Rzuciłam i oparłam się o maskę samochodu Noel'a.

- Jak zawsze. - Westchnął. - Rodzice chcieli żebyś wpadła na następną. - Ułożył ręce na moich biodrach, wpatrując się w moje oczy.

- Pewnie, że wpadnę. - Uśmiechnęłam się. Noel był jedyną osobą przy której robiłam to szczerze.

Przez chwilę zapadła między nami niezręczna cisza, od wczoraj myślałam tylko o tajemniczym szatynie. Nie mogłam skupić się na niczym innym. Zależało mi na Noel'u i na swój sukowaty sposób go kochałam, ale to co się stało wszystko zniszczyło.

- Jak się wczoraj bawiłaś? - Uniósł brwi, ciągle się uśmiechając.

- Było... W porządku. Szybko wyszłam. - Przeniosłam wzrok na moje buty, które nagle stały się takie ciekawe.

- Największa imprezowiczka szybko się zmyła? Jestem pod wrażeniem. - Złapał mnie za rękę, żartując.

- Źle się poczułam, nic więcej. - delikatnie wyrwałam dłoń z jego uścisku i odsunęłam się kawałek dalej. Nie mam zamiaru dopuścić, żeby dowiedział się o tamtej nocy.

- Przyjdziesz dziś na kolacje? Rodzice zaprosili ciotkę która się tu przeniosła w tym tygodniu. Nie chcę tam siedzieć sam. - Rzucił mi błagalne spojrzenie.

- Nie ma sprawy. Widzimy się wieczorem. - z uśmiechem pocałowałam go w policzek i zaczęłam oddalać się do swojego samochodu.

- Nie są zbyt majętni, więc nie oczekuj cudów. - krzyknął za mną Noel.

To może być ciekawy wieczór.

Love Bitch || S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz