IV

11 1 0
                                    

Wpatrywałam się w gwiazdy, kiedy szatyn postanowił się odezwać.

— Słuchaj, nie powiem nic Noel'owi, ale ty też masz siedzeć cicho. Najlepiej nie wchodźmy sobie w drogę, proszę. — Uniosłam brew i spojrzałam na chłopaka. Przejechałam wzrokiem po jego ciele, aby ostatecznie zatrzymać się na jego twarzy. — Gapisz się. — Wydobył z siebie cichy śmiech, na co też się zaśmiałam.

— Umowa stoi. — Ułożyłam ręce na biodrach i uniosłam kąciki ust do góry. — Pójdę sprawdzić co z Noel'em. — Ruszyłam w stronę drzwi tarasowych, kiedy zatrzymał mnie jego głos.

— Shawn! — Krzyknął.

— Casey. — Odpowiedziałam ciszej i weszłam do środka.

* * *
Weszłam do szkoły parę minut po dzwonku, nie pamiętałam jeszcze dobrze planu lekcji. Właściwie to wcale go nie pamiętałam. Udałam się przed pokój nauczycielski, gdzie takowa rozpiska wisiała. Zaczęłam wzrokiem szukać swojej klasy, kiedy usłyszałam obok głośny trzask. Odwróciłam się w celu sprawdzenia co się dzieję. Z gabinetu dyrektora wyszedł zdenerwowany Blake. Spojrzał na mnie krzywo po czym szybkim, zdecydowanym krokiem ruszył do wyjścia ze szkoły. Nie lubiłam Blake'a, a on nie lubił mnie. Nie lubiłam tych całych złych chłopców przerysowanych niczym z najgorszego opowiadania, a on był dokładnie taki. Szczerze to nawet gorszy. Mimo wszystko staraliśmy się nie wchodzić sobie w drogę.
Kiedy dowiedziałam się w końcu gdzie powinnam teraz być, weszłam do klasy przepraszając za spóźnienie i usiadłam z Meghan. Swoją drogą, ona i Courtney naprawdę działały mi już na nerwy. To ich ciągłe bezsensowne trajkotanie było okropnie denerwujące.
Próbowałam zachować pozory, że lekcja mnie interesuje. Nauczyłam się tego tematu jakoś w tamtym tygodniu. Mimo tego, że wyglądam jak idiotka, moi rodzice nigdy nie pozwolili by na to, żeby moje oceny zeszły poniżej ich oczekiwań. Załatwiali mi wszelkie korepetycje jakich potrzebowałam i zlecali naszej gosposi sprawdzanie moich postępów. Sami nie mieli na to czasu. Często było tak, że mimo tego iż byli w domu, przynosili tu pracę. Kiedy byłam młodsza jeszcze się starali, zabierali mnie na wycieczki rodzinne raz w miesiącu i próbowali wcisnąć spędzanie ze mną czasu w grafik. Z upływem lat malały ich starania, a rosły oczekiwania. Chcieli zrobić ze mnie coś czym będą mogli się chwalić i udało im się to. Kiedy coś szło nie po myśli rodziców dostawałam ograniczenia i kolejne surowsze zakazy, więc przestałam walczyć i stałam się ich idealną córką. Nikt nie wie co tak naprawdę chowam pod maską i to mnie cieszy, bo nie znają moich słabych punktów, nie wiedzą gdzie uderzyć żeby zabolało, bo wszystkie te miejsca chowam głęboko w sobie i nie pozwalam wyjść im na zewnątrz.

* * *
Rano do szkoły przywiózł mnie szofer, dlatego do domu musiałam się zabrać z Noelem. Co prawda mogłabym wrócić z szoferem, ale ostatnio mało czasu spędzam z moim chłopakiem. Ruszyłam na parking przed szkołą wypatrując samochodu, albo chłopaka do którego należał. Kiedy zauważyłam to czego tak usilnie wypatrywałam, bez wahania ruszyłam w jego kierunku. Ku mojemu zaskoczeniu przed sobą nie zobaczyłam osoby której tu oczekiwałam, ale Shawn'a.

— Znowu ty? — Przejechałam go wzrokiem, próbując sprawić, aby poczuł się niekomfortowo.

— Noel ma przedłużony trening. Przykro mi, ale musisz jechać ze mną. — Wzruszył ramionami głupio się uśmiechając.

— Może jednak zadzwonię po szofera. — Powiedziałam wyciągając z kieszeni spodni telefon.

— Po szofera... — Prychnął pod nosem. — Zostaw telefon i wsiadaj do samochodu. Zrezygnowałem ze spotkania z dziewczyną tylko dlatego, że Noel poprosił mnie żebym cię odwiózł. — Powiedział zirytowany i otworzył mi drzwi, gestem ręki nakazując, abym tam wsiadła.

Zapowiada się męcząca droga.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 14, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love Bitch || S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz