Samobójstwo

82 20 2
                                    

- Anastazjo, musimy porozmawiać. - Zawołała brązowowłosa, szczupła kobieta, przekraczając próg domu. Za nią szedł również brązowowłosy, wysoki mężczyzna, który niósł w dłoniach torby z zakupami.

Odpowiedziała im cisza, więc dorośli wymienili zaniepokojone spojrzenia. Ich córka powinna być w domu już od godziny, a nie miała w zwyczaju się nie odzywać. Była przykładem córki „idealnej".

Zawsze punktualna, dobrze się uczyła, była miła i mądra. Dobrze wychowana. Czego jeszcze można było oczekiwać od takiego dziecka?

A jednak odpowiedziała im głucha cisza, co niezbyt spodobało się małżeństwu. Mieli do przeprowadzenia z blondynką ważną rozmowę. Weszli więc po schodach do pokoju swojej nastoletniej córki, w którym panował nienaganny porządek. Jasne i ciepłe barwy nadawały mu przytulny wygląd. Zaścielone łóżko, stojące po lewej stronie od drzwi, naprzeciwko którego znajdowało się okno. Przed łóżkiem stała biała drewniana szafa, a na środku pokoju leżał puchaty dywan. Po prawej stronie znajdowało się biurko z białego drewna, przy którym stało trochę ciemniejsze krzesło obrotowe. Na biurku postawiono zdjęcie nastolatki o niebieskich oczach i włosach koloru blond. Uśmiechała się szeroko, chociaż widać było, że ten uśmiech był wymuszony. Przed zwykłą, prostą ramką zdjęcia leżała biała koperta, a pod nią cienki zeszyt. Matka dziewczyny podeszła do biurka i przejechała palcem po napisie Rodzice, który zdecydowanie był napisany pismem Anastazji. Przeczuwając, że to coś ważnego, usiadła na krześle. Rozerwała kopertę i zaczęła czytać, a z nią zaglądający jej przez ramię mężczyzna.

Łódź, 19 maja
"Drodzy" rodzice,
piszę ten list, ponieważ tego się wymaga od samobójców, prawda?

Tak, dobrze przeczytaliście, nie musicie sprawdzać. Samobójców.
Stanę się jednym z nich.

Teraz pewnie jesteście ciekawi, dlaczego mam zamiar to zrobić, o ile nie łapiecie w tym momencie telefonów i nie dzwonicie, gdzie tylko się da, żeby odnaleźć „Waszą" ukochaną córkę. Spokojnie, nie znajdziecie mnie. Chyba że w wiadomościach.

Wracając, tak, dowiedziałam się. Nie patrzcie na siebie z przerażeniem. Serio? Wmawianie mi, że mam blond włosy po babci? Kiedyś uwierzyłabym w to. I wierzyłam, ale nie mam już trzynastu lat. Być może nie doszłoby do tego, gdybyście mi to normalnie powiedzieli? Na przykład: „Anastazjo, musimy porozmawiać." Naprawdę, zwykła rozmowa wystarczyłaby, ale nie jestem pewna czy nawet ta rozmowa zmieniłaby moją decyzję. Bo w to jest też zaplątany Michał. Tak, Michał. Mój najlepszy przyjaciel, a przynajmniej mój BYŁY najlepszy przyjaciel. Wiecie, co zrobił? Pewnie nie, ale zaraz się dowiecie. Mnie i tak już pewnie nie ma na tym świecie, więc co mi szkodzi?

Zakochałam się w Michale. Na początku myślałam, że po prostu bardzo go lubię. Dopiero później zauważyłam, jaka robię się zazdrosna, gdy znajdował się w towarzystwie jakiejkolwiek innej dziewczyny.

W końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam mu o tym. Wiecie, co wtedy zrobił? Odszedł bez słowa. Zostawił mnie w parku na ławce, a ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Najgorsze jednak było to, że następnego dnia dowiedziałam się, że wyjeżdża. Nawet nie usłyszałam tego od niego. Nie powiedział mi. Nie napisał nawet pieprzonej wiadomości. Nie rozumiałam, co się dzieje. To była moja wina? Sam chciał wyjechać? Czy to jego rodzice?

Byłam cierpliwa. Cierpliwie czekałam, aż w końcu się odezwie. Aż powie mi, gdzie wyjechał. Na jak długo? Ale każdy ma swoją granicę i wy powinniście o tym wiedzieć najlepiej. Wracając, nie odzywał się tydzień. Jebany tydzień. Całe siedem dni. Wytrzymałam te sześć. Sześć i pół, ale siedem to już było za dużo. Po prostu za dużo. Miałam dość tego czekania. On po prostu nie chciał się ze mną kontaktować po tym wszystkim. Po moim „wyznaniu".

Zagubieni W Świecie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz