29

5.7K 233 38
                                    

-Kurwa, Chris! - krzyknął William, od razu po tym jak wypłynął z pod powierzchni wody. - Dlaczego to zrobiłeś? Czemu mnie wepchałeś?

-Byłeś zbyt gorący - odpowiedziałem i puściłem mu oczko. Po chwili sam wszedłem do wody.

Woda w jeziorze była ani nie zimna, ani ciepła. Była taka przyjemna, że mógłbym siedzieć w niej cały dzień. A gdy jeszcze William pływam obok... to 2 dni.

Razem z Williamem pływaliśmy jakiś czas, chlapaliśmy się wodą i po prostu fajnie spędzaliśmy czas. Nie było nikogo wokół, dopóki nie zauważyliśmy grupki młodych ludzi stojących na pomoście niedaleko nas. Spojrzałem na Wiliama i po chwili jeden z chłopaków został wepchnięty do wody. Wszyscy zaczęli się śmiać.

-Widzisz? Tak właśnie wyglądałeś gdy cię wepchnąłem. - zaśmiałem się do Williama, a on ochlapał mnie.

Zaczęliśmy płynąc już z powrotem do brzegu. Gdy byliśmy niedaleko pomostu, śmiechu nie było już słychać. Spojrzałem tam, jednak nikogo nie było w wodzie. Jedna dziewczyna zaczęła panikować.

-Olav? Olav!! Zróbcie coś! - krzyknęła.

Od razu domyśliłem się, że chłopak nie wynurzył się.
Szybko zareagowałem i podpłynąłem w to miejsce, szukając go. Nie musiałem robić tego długo ponieważ chłopak był około 2 metry pod wodą. Chwyciłem go i uniosłem, po czym wyszedłem z nim na brzeg. William podbiegł do mnie i potem reszta osób. Sprawdziłem tętno, chłopak oddychał. W jednej chwili zerwał się i wykaszlał wodę.
Spojrzał na mnie zmrużonym wzrokiem, a jego znajomi odetchnęli z ulgą. Ta jedna dziewczyna podbiegła do niego i go przytuliła.

-Następnym razem trochę myślcie co robicie.. - powiedziałem do nich a jeden chłopak podszedł do mnie i poklepał mnie za ramię.

-Dzięki za pomoc.. - powiedział patrząc na mnie a ja się uśmiechnąłem.

-Nie ma za co. Dopiero przyjechaliście? - zapytałem, a on przytaknął. - Jestem Chris, a to William.

-Ja jestem Gregor, to jest Felix, Aron, Barba, a tam jest Luna i Olav. - przedstawił każdego a ja i William z każdym się przywitaliśmy.

Podałem rękę Olavowi.

-Dziękuję.. gdyby nie ty to pewnie bym nie żył. - powiedział chłopak z marnym uśmiechem.

-Pewnie tak... - spojrzałem w dół. -Nie ma za co.

-Mam pomysł! - odezwała się Barba. - dzisiaj robimy ognisko, z okazji przyjazdu i pierwszego dnia. Może przyjdziecie? Chris, William?

Spojrzałem na Williama, a on zagryzł wargę.

-Jasne, że przyjdziemy - oznajmił chłopak, a ja przytaknąłem.

-Będzie okazja żeby lepiej się poznać. - powiedziałem, a wszyscy zaczęli się śmiać. - Okej, my już lecimy potem się jakoś dogadamy.

-Który macie numer domu? - zapytała dziewczyna.

-5.

-Ktoś po was przyjdzie w takim razie. - uśmiechnęła się a ja odwzajemniłem uśmiech.

Wracaliśmy z Williem do domku, w nieco dziwnej atmosferze.

-Uratowałeś mu życie, wiesz o tym? - zapytał William, a ja złapałem go za rękę.

-Nie rozmawiajmy o tym, William. Widziałem że niezręcznie się czułeś w ich towarzystwie. Dlaczego?

-Ten Olav... tak na ciebie patrzył.

-Był w szoku, William. Każdy by się tak patrzył. Z resztą William, on ma dziewczynę.. tę Lolę czy jak tam ona miała.

-Luna.

-O, dokładnie. Luna. Nawet jeśli to wiesz że kocham ciebie.

William zatrzymał się i spojrzał na mnie.

-Wiesz?

-Wiem.

-Okej, chodź wracamy do domu bo zaraz tu padnę z głodu i będzie.

William zaśmiał się a ja lekko go uderzyłem w ramię.

-To nie jest śmieszne, Will.

-Raczej w naszym domku nie ma niczego czym mógłbyś się najeść.

-Zamówię w takim razie pizzę.

-Tak?

-Tak. - uśmiechnąłem się a William przyciągnął mnie do siebie.

-A już ci chciałem coś ugotować. - wyszeptał mi do ucha, na co ja po prostu parsknąłem ze śmiechu.

-Ty i gotowanie? - zaśmiałem się. - Lepiej nie próbować bo jeszcze spalisz nasz domek i będziemy spać pod gołym niebem.

-Wtedy nie tylko niebo będzie gołe. - William posłał mi specyficzne spojrzenie, a ja pokręciłem głową ze śmiechu.

Nawet nie zauważyłem, że stoimy już pod naszym domkiem 5 minut i rozmawiamy. Pociągnąłem Williama za rękę i weszliśmy do środka.
Byliśmy już urządzeni, wszystko tam gdzie być powinno. Prawie.

-Chris, weź za sobą posprzątaj. Jak zwykle robisz syf a ja nie będę za tobą sprzątać. - William zaczął marudzić, jak zwykle on to robi.

-A ja nie będę za tobą sprzątać. - zacząłem go przedrzeźniać, na co chłopak rzucił mi mordercze spojrzenie.

Podszedłem do niego i pocałowałem lekko jego usta. Potem drugi raz, bardziej namiętnie. Potem trzeci, aż wylądowaliśmy na kanapie. Jego ręka została gładząc moją szyję a usta składały na niej lekkie pocałunki.

-Możesz posprzątać później. - wyszeptał chłopak między pocałunkami.

I tak i tak tego nie zrobię.

--------------------------------------

Przepraszam że z kilku dni zrobił się ponad miesiąc.
Dzisiaj miałam wenę. Dużą wenę. Może to przez wakacje, nie wiem, ale mam teraz dużo wolnego czasu wiec jeśli będzie wena to będzie tez rozdział. Mam nadzieje ze tez dłuższy się wam podobał.

Do następnego! ❤️❤️❤️

suddenlyheal

Shame | chris x williamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz