Prolog

15 2 0
                                    

Metro. Słuchawki w uszach. Pogrążona w słowach płynących prosto do umysłu i nikt poza mną nie może ich słyszeć. Zastanawiam się nad słowami zapisanymi w tonacji nutowej. W tle słuchać lekki szum jadącego metra, rozprawiających nad informacjami politycznymi, sprawami życiowymi lub innymi według nich ważnymi rzeczami ludzi. Światło przy każdym lekkim podskoku pojazdu wibruje. Drzwi nie do końca uszczelnione przepuszczają powietrze robiąc przy tym lekki powiew i wydając delikatny świst. Stoję, prawym ramieniem opieram się o nie a lewą ręką trzymam się rurki żeby się nie wywrócić przy zakręcie. Rozglądam się po pomieszczeniu i ukradkiem przyglądam się poszczególnym osobą. Zastanawiam się. Czy ci ludzie mieli kiedykolwiek marzenia? Czy kiedy byli mali marzyli o byciu astronautą lecącym w kosmos, pilotem samolotu albo archeologiem odkrywającym szczątki dinozaurów? Czy rzeczywistość zniszczyła im wykreowane w młodości cele w życiu? Ile z tych osób odważyło się złamać dobiegające ich z każdej strony przytłaczający realizm? Byłaś albo byłeś tą osobą? Jeśli tak to czy nie sądzisz, że dałeś się pokonać, przestraszyć? Zastanów się, ile z tych marzeń dałbyś radę spełnić? Nie. Nie usprawiedliwiaj się nauką, pracą, rodzinną. To twoje tchórzostwo. Tak. To własnie zniszczyło marzenia twojego wewnętrznego dziecka. Mężczyzna siedzący w czarnym prostym garniturze i krawatem w poprzeczne paski siedzi z teczką na kolanach. Jego mina jest zmęczona. W okół oczu pełno zmarszczek. Na oko ma czterdzieści/ czterdzieści pięć lat. Zgadując, nie spełnił swoich pragnień. Skąd to wiem? Nie tak wyglądają osoby mające to czego pragną. Starsza pani siedząca obok mężczyzny wygląda na zmartwioną. Pewnie coś w rodzinie. Nie trzeba tu wiele komentować. Odwracam wzrok w prawo na szybę od drzwi. Przejeżdżamy przez tunel przez co w tafli szkła odbija się twarz dziecka. Chłopczyk o grzywce opadającej mu na oczy mocno trzyma rękę mamy. Ciekawy ogląda otoczenie. Tylko on tu ma czyste pragnienia i wie czego chce, to jego będą niszczyć ludzie bez marzeń. Wierzę w niego. Widzę to w nim, Jako jeden z niewielu w tym tramwaju będzie dążyć do swojego. Jego oczy spotykają moje w odbiciu, patrzy się na mnie przez kilka chwil, żeby następnie od tak pojawił się uśmiech na jego buźce. To jest prawda wypisana w czynach.

Otwierają się drzwi i wychodzę. Staję na peronie lekko zdezorientowana, choć tyle razy przebywałam w tym miejscu. Mija kilka sekund aż ogarniam, w którą stronę muszę się udać. Idę prosto przechodząc obok ludzi, lecz duchem jestem obok swojego ciała. Jakbym była kimś innym i oglądała wszystko z boku. Ze słuchawek nadal dobiega muzyka. Dochodzę do ruchliwej drogi i skręcam w prawo. Przez chwilę stoję podziwiając zdumiewający, za każdym razem inny widok Chicago wysokich budynków i padających na nie promieni słońca. W końcu ruszam. Przechodzę pod mostami, obok instytutu. Nie ma prawie nikogo na mojej drodze a w słuchawkach słowa:

"Idę samotną drogą
Jedyną, jaką kiedykolwiek znałem
Nie wiem, dokąd prowadzi
Ale jest dla mnie domem i idę sam

Idę tą pustą ulicą
Na Bulwarze Straconych Marzeń
Gdzie miasto śpi
A ja jestem jedyny i idę sam" *

*Green Day - Boulevard of broken dreams (fragment)

tłumaczenie: http://www.tekstowo.pl/piosenka,green_day,boulevard_of_broken_dreams.html

Chicago DreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz