Rozdział 2.

15.9K 83 11
                                    

-Kurwa!- powiedziałam widząc wyświetlacz telefonu z samego "rana"
-Co do chuja ze mną?- zapytałam sama siebie orientując się że znów wstałam po 15.

-Brawo królewno...- zobaczyłam postać wysokiego chłopaka w drzwiach który miał nieźle wkurzoną minę- powiedz mi, kiedy w końcu nie zaśpisz w jakiś ważny dla mnie dzień?

-Przepraszam- wyjąkałam podnosząc się z łóżka i podchodząc do niego by się przytulić bo zawsze działało to na jego zły humor.

-Nie! Dość tego, ile można? Prosiłem Cię żebyś ustawiła sobie budzik!-zaczął swój jakże długi monolog.

-KONIEC!- krzyknęłam po dłuższym czasie jego narzekania.-przepraszam! Obiecuje ze za tydzień damy radę!

-Zawsze tak mówisz...- mrukną z nie chęcią pod nosem.

-Ojjj przestań noo- uśmiechnęłam się wytulając się delikatnie w jego szyje na co cicho zamruczał.

-Czyżby ktoś chciał mi wynagrodzić zdenerwowanie?- bardziej kazał mi to zrobić niż o to zapytał.

-Ehh niech będzie ale to ostatni raz!- powiedziałam ze śmiechem i ruszyłam w stronę kuchni by zrobić mu śniadanie. Gdy skończyłam postawiłam talerz z naleśnikami na stole i zawołałam chłopaka. Gadał z kimś przez telefon. Wiedziałam z kim.
-Znowu do niej dzwonisz?- spytałam wyraźnie zirytowanym tonem.

-Tak i nic Ci do tego- odpowiedział po czym pożegnał się z dziewczyną i rozłączył się zaczynając jeść.

-Jesteś okropny- powiedziałam i poszlam spowrotem do swojego pokoju. Obrażona wyjęłam telefon i napisałam do gościa z wczoraj.

Anabel: wiesz co... 😏

Pan: chyba wiem 😈

Po długich rozmowach  popisalismy jeszcze chwilę po czym pozegnalismy się ponieważ musiał jechać do pracy.
Wyszłam z pokoju by zrobić sobie jakieś śniadanie. Przez nie domknięte drzwi do pokoju mojego brata zauważyłam że obleśnie dziko zabawia się z jakimś blond plastikiem

-Boże...- wydukałam cicho czując ze ochota na jedzenie mi przechodzi.
-Jak jemu mogą się podobać takie dziewczyny?- zapytałam sama siebie biorąc rogalika z kuchni i kierując się spowrotem do mojego pokoju.

Mieszkałam z Sewerynem już dłuższy czas sama w małym piętrowym domu na obrzeżach miasta. Nasi rodzice wyjechali za granicę więc dla mnie to była wielka ulga bo nigdy się z nimi nie dogadywałam. Dom był biały z szarymi elementami i czarnym dachem. Perfekcyjnie zrobiony ogródek przed domem nadawał mu uroku. Uwielbiałam w nim leżeć i czuć niosącą woń różnorodnych kwiatów.

Z myśli wyrwał mnie głośny jęk tej dziwki.

-OMG ciszej plizzz!- krzyknęłam wkurzona w strone drzwi.

Podeszłam do szafy i wyjęłam czarną koronkową bieliznę. Ruszylam w stronę łazienki by wziąć szybki prysznic. Po ożeźwieniu spowodowanym letnią wodą ubrałam bieliznę i wracając do pomieszczenia zwanym moim pokojem wyjęłam z szafy czarne dziurawe od łydek do krocza rurki i czarną trochę dłuższą bluzę z napisem "BLACK SOUL".
Kochałam ją... Była taka ciepła.
Wzielam rogalika którego zostawilam na biurku, telefon i ruszyłam w stronę wyjścia. Nakładając czarne buty z grubą podeszwą wyszłam na zewnątrz oddychając głęboko świerzym powietrzem. Było chłodno wiec pocierając ramiona ruszyłam chodnikiem w stronę mojej ulubionej kafejki jedząc bułkę z nadzieniem o smaku tofi. Po chwili znudzona wyjęłam telefon i podłączając do niego słuchawki zaczelam słuchać muzyki. Włączyłam na max "ReTo-_EDIT". Lubiłam tą piosenkę za psychiczny sens. Lecz znów ze spokojnego myślenia o gorącej czekoladzie wyrwało mnie uczucie dużych dłoni na oczach.

-Zgadnij kto to- usłyszalam nad uchem seksowną męską chrypę.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Cześć moje zboczuszki! 😂 jak podobał się rozdział? Mam nadzieje że jest okeyyy 💜 do następnej części 😘

Tylko twoja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz