Rozdział 8

572 71 5
                                    

- Owszem powiesz, inaczej Twoja śmierć będę dużo gorsza, niż poprzednio planowałam. - Warknęłam uważnie obserwując jej reakcje. Katrin przełknęła głośno ślinę i zacisnęła mocniej powieki. Wyglądała tak, jakby próbowała się uspokoić, ale jak opanować emocje w takiej sytuacji? Przy okazji rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając czegoś, co mogłoby być podłączone do prądu. Może i jej groziła niewyobrażalnym cierpieniem, jednakże sama jeszcze nie miałam pojęcia jak to zrobić. Jednocześnie chciałam, aby głos mi pomógł, a jednocześnie nie, ponieważ muszę w końcu działać sama. To niesamowite, że mam takiego pomocnika. Spójrzmy prawdzie w oczy, bez niego nic bym nie zrobiła. Nie znalazłabym klucz, nie widziałabym o lękach mieszkańców sierocińca, nie wydostałabym się z tą, może nadal bym była przypięta do tego łóżka. Nagle zrobiło mi się smutno. Nie chce cały czas pomocy! Dałabym sobie radę ze wszys...

Przestań

- Niby dlaczego!? Nie chce pomocy! Dam sobie radę! - Krzyknęłam w głowie. Może moje myślenie było w tym momencie głupie i nieodpowiednie, ale ja nie chce być takim nieudacznikiem.

Myślisz, że dałabyś radę ze wszystkim sama. A myślisz, że ktokolwiek w życiu dużo osiągnie samotnie? Niemowlę zostawione same w lesie nie przeżyje. Nie potrawi, nie umie, nie wie. Ty też taka jesteś, ale w innym znaczeniu tego słowa. Zostałaś zostawiona sama sobie, ale prawda jest taka, że zawszę ktoś był z Tobą. Może nie obecnością, ale był. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile razy Twój ojciec wchodził potajemnie do Twojego byłego domu, aby w sekretny sposób Tobie pomóc. A kiedy trafiłaś tu, to zostałaś oddana pod moją opiekę. Nawet nie wiesz jakby wyglądało Twoje życie, gdyby nie my.

- Jak by wyglądało? - Zapytałam z czystej ciekawości. Jednakże zaraz pożałowałam. Nagle głowa zaczęła okropnie boleć. Miałam dziwne wrażenie, jakby coś wypijał mi ogromne szpile w czaszkę.

Pokaże Ci...

Widzę siebie, ale jestem kilka lat młodsza. Śpię pod wycieraczką. Na moje ciało wchodzi pełno różnych robaków, jednak on je zdejmuję i zgniata o beton.

Śpię w piwnicy, a moja rana na plecach strasznie krwawi i ropnieje, a on siedzi obok opatrując ją.

Do piwnicy wpełzuje wąż, a on przygniata jego głowę butem.

Jestem w sierocińcu. Skoczyłam przez okno. Miałam zamknięte oczy. Jakaś czarna postać z rogami złapała mnie w locie i poszybowała na koniec ogrodu.

Znów byłam w tej lazience, a Kat zacząłe się wiercić.

- Czy to ty? Ta postać z rogami...?

Dokładnie

Nie chciałam pytać o nic więcej. To mi wystarczało. Wyszperałam tylko ciche przeprosiny głosowi. Wróciłam do poszukiwań czegoś co pomogło by mi z tym śmierciem. Jej temat już mnie zmęczył. Przeszukałam wszystkie szafki w tym pomieszczeniu, ale nic nie znalazłam. Wtedy zabrałam się za stare zakurzone pudełka. Nie było tam nic... Z wyjątkiem rozwalonej lokówki. Wszędzie wystawały z niej postrzępione druty. Było wielkie prawdopodobieństwo, że ja sama zostane porażona prądem, jednak musiałam spróbować! Pomijając to co mówił mi głos! Ja muszę także sama podejmować decyzje! Szybko podeszłam do wanny i zanurzyłam lokówke w wodzie pomiędzy jej nogami. W ręku został mi tylko kabel z wtyczką. Znów problem... Kontakt był za daleko. Warknęłam pod nosem. Położyłem kabel, tak był nie został przypadkiem zakoczony. Pognałam do biurka, w którym jeszczę pół godziny temu spokojnie siedziała Katrin. Jak mogłam się spodziewać wszędzie roiło się od kabli i przedłużaczy. Wyrwałam jeden z nich ciągnąć go do łazienki. Jednak gdy już tam byłam został mnie nieoczekiwany widok. Cała wanny była czarwona od krwi! Podniosłam jej ciało, by lepiej się jej przyjrzeć. To co odkryłam przeszło moje wszelkie oczekiwania... Całe nadgarstki były pogryzione, a w jej ustach był wielki kawał jej własnego mięsa. A więc to tak?! Wolała popełnić samobójstwo niż umrzeć w strachu! Dlaczego?! Jakie ona kryła tajemnicę!? Co się tu dzieję!? To wszystko doprowadzało mnie o ból głowy. Wyszłam załamana oraz wstrząśnieta z tego piekielnego pomieszczenia. Szybko znalazłam schody w górę, a na ich szczycie była żelazna pokrywa. Otworzyłam ją i wyszłam z tego bunkra. Byłam w lesie. Niedaleko było widać budynek sierocińca. A ja siedziałam na trawie zastanawiając się czym ja w ogóle jestem...

SierociniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz