Dzisiejszy dzień miał wiele zmienić w życiu Tae. Nie dość, że to właśnie jego pluton miał transportować wszechścian, to jeszcze miał dołączyć do niego nowy żołnierz. To był ten, od akcji z murem, pomyślał. Przecież ja to miałem zrobić. Ale cóż... Nic z tym nie zrobisz. Skup się na zadaniu. Dla Mistrza.
~·~
Jimin był niespokojny. Patrzył po swoich towarzyszach. Znał tylko Jungkooka i Tae. Reszta twarzy była mu całkiem obca. Uwaga! Jungkook wstał!
-Zaraz będziemy musieli przenieść wszechścian z punktu zrzutu do bazy. Dla niedoinformowanych przypominam, że jest to urządzenie produkujące roboty szpiegowskie. Na tej planecie było ich niewiele, ten jest prawdopodobnie ostatni. Ma oprócz tego kilka innych funkcji, nad którymi nie zamierzam się rozwodzić. Macie zapamiętać tylko, żeby za wszelką cenę dotransportować go do bazy. O akcji nikt nie wie, ale mimo tego macie być czujni.
W tym momencie z przelatującego samolotu wypadła kostka, wielkości mniej więcej ludzkiej pięści. Upadła na polanę, na której wszyscy już czekali. Jimin pomyślał, że to nie jest takie trudne. Tae uznał, że to jest aż zbyt proste. Ten spokój uśpił trochę nawet czujność Jungkooka.
I wtedy to się zaczęło.
Wyszedł nagle zza drzewa. Był zamaskowany. Niewiarygodnie szybki. W dłoni zalśnił nóż. Skoczył do jednego z nieznajomych typów. Wszyscy zaczęli do niego strzelać, ale po prostu nie dało się go trafić.
~·~
Biegnij. Unik. Parada. Młynek. Cięcie w szyję. Nie zatrzymuj się. Przewrót. Rzut nożem. Bierz karabin. Seria. Przewrót. Przeładuj. O. W końcu przyszedł
~·~
Tae był przerażony. Jakaś lina zaczeła wciągać kolejnych ludzi na drzewo. Zeskoczył z niego kolejny ubrany na czarno typ.Jestem w grobie, pomyślał. Typ w czerni skoczył ku niemu. Cios w głowę był celny. Zanim zemdlał, usłyszał z oddali głos Jungkooka:
- Zostaw mnie ty jednorożny chuju!
~·~
Jimin podniósł wszechścian. Niósł go od początku, to doniesie i do końca. Zdawało mu się, że jest sam. Zdawało mu się. Gość z nożem pojawił się z nikąd. Jimin drżącą ręką wyciągnął pistolet. Chciał strzelić. Nie zdążył. Czuł jak nóż rozcina mu skórę na brzuchu. Niezajomy wziął kostkę i sobie poszedł
~·~
Wieczorem Jungkook wezwał Jimina do siebie.
- Wiem że to wy oddaliście wrogowi wszechścian, towarzyszu Jimin. Spokojnie, całą odpowiedzialność wezmę na siebie. Ale nie za darmo. Nic nie mów. Cicho.-jego głos robił się coraz cieplejszy i milszy.
-Będzie przyjemnie.
I rzeczywiście było przyjemnie.
CZYTASZ
A.R.M.Y.|| BTS
FanfictionNo cóż... Tak naprawdę nie lubię k-popu, ale gdy koleżanka poprosiła mnie bym napisał jakiś fanfic w jej (niestety różowym) zeszycie, wciągnęło mnie to i postanowiłem napisać tą może czasami dziwną, ale myślę, że ciekawą historię. Miłego czytania