1 (poprawiony)

195 22 10
                                    

Weszłam pośpiesznym krokiem do szkoły. Korytarze były puste z racji tego, że było już po dzwonku, co oznaczało, że będę spóźniona do klasy. Pierwszą miałam matematykę, czyli znienawidzony przedmiot Luny. Ugh Luna. To właśnie przez nią jestem spóźniona, bo czekałam na nią ponad 20 minut, tylko żeby się dowiedzieć, że dzisiaj nie idzie do szkoły, bo ma gorączkę. Dzięki temu utknęliśmy korku, przez który jestem spóźniona o pół godziny.

Moje obcasy niebywale utrudniały mi drogę do klasy, która znajdowała się na końcu korytarzu na drugim piętrze. Kiedy doszłam do schodów zorientowałam się, że nie wzięłam moje książki do matematyki. I tak dostane już dostanę jedną uwagę za spóźnię się druga za brak podręcznika nie jest mi do niczego potrzebna.

Kiedy doszłam już do mojej szafki zdziwił mnie twój widok obok klasy do historii. Zastanawiałam się co tu robisz, przecież obydwoje mieliśmy matematykę. Mimo tego, że byłam strasznie ciekawa co tu robisz, nie mogłam cię o to zapytać. Sama rozmowa z tobą by mnie bolała.

Parę tygodni temu nieważne kto by to był już dawno bym ich wypytywała co tu robią, teraz wręcz przeciwnie modliłam się, żebyś mnie nie zauważył. Najwyraźniej powinna zaczął częściej chodzić do koscioła bo Bóg nie wysłuchał moje modlitwy.

-Ambar- lekko odwróciłam moją głowę, żeby upewnić się, że osobą, która mnie wołała jesteś ty. Nie tylko mnie wołałeś ale także zacząłeś się do mnie przybliżać z bardzo niebezpieczną prędkością. Dlaczego niebezpieczną? Bo kompletnie nie wiedziałam, o co mnie zapytasz i nie miałam czasu, żeby pomyśleć nad moimi odpowiedziami.

Zanim zdarzyłeś przyjść otworzyłam moją szafkę i zaczęłam do niej wkładać jakiekolwiek papiery z torby, żeby nie wyglądać podejrzanie.

-Gdzie jest Luna?- Hej Ambar. Co tam u ciebie? Dobrze? U mnie też. Żadne z tych słów nie opuściło twoich ust, tylko pytanie o twoją ukochaną.

-W domu- odpowiedziałam ci tak jak bu to był oczywiste, bo jest. Luna nie jest jedna z tych osób, które opuszczają klasy o czym to jako jej chłopak powinieneś raczej wiedzieć. Rodzice by jej na to nie pozwolili.

-Dlaczego?- Zapytałeś mnie natychmiast po mojej poprzednie odpowiedzi. W twoim głosie można był usłyszeć troskę? Tak, my się wydaje biorąc pod uwagę, że nigdy nie używałeś tego tonu w stosunku do mnie. Albo używałeś tylko ja nigdy się na nim nie skupiłam.

-Jest chora- powiedziałam do ciebie w sumie tylko cztery słowa a moje ręce już zaczynały się trząść, oczy wypełniać łzami serce bólem.

-Co jej jest?-kolejne pytanie. Męczysz mnie.

-Ma gorączkę-opdowiadam obojętnie mając nadziej, że w końcu się ode mnie odwalisz.

Ale nie stoisz tam a ja czuje twój wzrok na moim ciele. Czuje jak lustrujesz mnie od stup do głowy sprawiając, że moje kolana się uganiają. Zerkam w lusterko przyczepione wewnątrz mojej szafki widzę w nim moje odbicie, jak i twoje. Nigdy nie sądziłam, że aż tak bardzo się przejmiesz tym, że Luna ma gorączkę. Gdybym to była ja to pewnie nawet byś się mnie nie spytał jak się czuje. Albo może byś się spytał. Sama już nie wiem.

Sama myśli o nas razem sprawia, że co raz więcej łez napływa do moich oczu. Kiedy uświadamiam sobie, że już długo tak nie wytrzymam biorę moją książkę od matematyki nie zauważają teczki z nutami, która wypada z mojej szafki. Wszystkie kartki ze środka się wysypały i upadły na podłogę.

Kucam i szybko podnoszę wszystkie kartki zanim ty zdąży zareagować. Kiedy mam już wszystko w moich rękach zaczynam iść dość szybkim krokiem. Moje policzki są całe przemoczone od łez. Kiedy docieram do zakrętu chowam się za rogiem i odwracam by sprawdzić co robisz. Ciągle stoisz przy mojej szafce. Nagle schylasz się żeby podnieś kartkę z ziemi.

Kiedy uświadamiam sobie, że jest to prawdopodobnie jedna z moich piosenek szybko otwieram teczkę żeby sprawdzić, której brakuje. Są wszystkie oprócz Good Enough. Zaczynasz czytać tekst a twój wyraz twarzy jest bezcenny. Podnosisz głowę do góry i mnie zauważasz. Zaczynasz do mnie iść mogę nawet powiedzieć, że biegniesz. Ja robię to samo biegnę. Wybiegam ze szkoły. Kiedy jestem już przy bramie odwracam się żeby zobaczyć ciebie stojącego przed szkolą. Dlaczego mi to robisz Matteo ? Dlaczego dajesz mi nadzieję na to, że kiedykolwiek będę dla ciebie wystarczająco dobra?

Good Enough x Ambar SmithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz