Nazywam się Faith Mikaelson. Moje imię znaczy wiara. Jestem średniego wzrostu. Mam niebieskie oczy po moim ojcu. Mam dość zróżnicowany charakter. Jestem wybuchowa, nie cierpliwa i spóźnialska. W pewnym stopniu mściwa, bo jak ktoś coś mi zrobi to od razu w mojej głowie objawia się szatański plan zemsty, który zazwyczaj opowiadam mojej siostrze Hope. Hope w tedy za zwyczaj stwierdza, że mam nie po kolei w głowie, a ja rzucam w nią poduszką albo inną rzeczą którą mam pod ręką. Mam wybuchowy charakter co czyni mnie nieodrodną córką mojego ojca. Naturalnie mam włosy koloru ciemny blond. Raz się wkurzyłam bo mój chłopak pomylił mnie z moim klonem i ją pocałowała, ta oczywiście walnęła mu z liścia. Wiem, że to nie była jego wina, bo nawet ciocia Rebekah nas nie rozróżnia. Zerwałam z nim tak dla zasady. Następnie na zupełnym spontanie poszłam do fryzjera i zmieniłam kolor włosów na fioletowy. Ciocia się trochę wkurzyła, że jej o tym nie poinformowałam, ale w końcu się z tym pogodziła i nawet stwierdziła, że do twarzy mi w tym kolorze. Co do moich cech jeszcze to umiem być też przyjacielska, współczująca i miła, chociaż i tak przy tym nie mogę się obejść bez sarkazmu, który jest nie rozłączną częścią mnie. Co do mojego ubioru. Mam pełno butów, ale prawie każda para to trampki. Są różne kolory. Mam również pełno katan (jeansowe kurtki) i skórzanych kurtek. Zamiłowanie do tego drugiego podobno odziedziczyłam po ojcu. W mojej szafie nie znajdziecie żadnej sukienki czy spódniczki, w przeciwieństwie do szafy mojego sobowtóra. Są tam spodnie z dziurami i bez dziur, zazwyczaj z wysokim stanem. Są czarne albo jeansowe. Wiem, jestem taka "dziewczęca" i "kolorowa". Kocham malować i rysować. Kiedy to robię myślę o tym, że jestem tam z nim. Widzę oczami wyobraźni jak siedzę w pokoju i patrzę jak tata maluje piękny obraz. Widzę na nim konie w jakimś przepięknym miejscu. Obok mnie siedzi Hope, a mama przynosi moją ulubioną herbatę miętową (w zasadzie to tylko taką piję) i siada obok nas z uśmiechem. Marzenie. Wbrew pozorom jestem też marzycielką. Po moim opisie mogliście pomyśleć, że jestem "twardą" osobą, ale to tylko powierzchnia, którą widzi większość świata. Zawsze marzyłam ,że spotkam moich rodziców i resztę mojej rodziny. Każda świeczka na torcie, każda pierwsza gwiazda na niebie żyła tym marzeniem. Z każdym rokiem przygasała. W tym roku stawiam ultimatum jeśli się nie spotkamy, zapomnę o nich, o moim marzeniu, przestane mieć nadzieje i odrzucę wiarę.
Mam siostrę Hope. Jest mniej, więcej moim przeciwieństwem. Ubiera się w sukienki itp. kocha zakupy (ja nie cierpię). Nie jest pustą blondyną żeby nie było. Jest bardzo mądra i opiekuńcza. Nie ma tak jak ja powłoki "ochronnej" przed światem. Jest na pewno bardziej towarzyska. Też chce się spotkać z rodzicami, ale mam wrażenie, że ona z każdym rokiem powiększa swoją wiarę.
Mieszkam z ciotką Rebekah i Hope w małym miasteczku. Lecz mój "prawdziwy" dom, w którym swoją drogą nie byłam z szesnaście lat, jest w Nowym Orleanie. Gdzie większość mojej rodzinie.
Moja matka to Hayley Marshal. Urodzona jako Andrea Labonear. Jest hybrydą, czyli mieszańcem. Pół wampir, pół wilkołak. Z tego co wiem jest królową wilkołaków oraz jest z watahy pół księżyca. To dzięki tym genom ja i moja siostra, mamy znamię na plecach.
Moim ojcem natomiast jest Niklaus Mikaelson, bardziej znany jako Klaus. Jest królem Nowego Orleanu, pierwotną hybrydą i można by tak wymieniać jak go nazywają inni, ale dla mnie jest po prostu ojcem. Ojcem, którego nie poznałam, jedyne co po nich mam to konia wyrzeźbionego z drewna (Hope ma drugiego) z którymi się nie rozstajemy. Możecie pomyśleć, że to dziecinne, ale tak jest.
Mam jeszcze ciotkę Freya i wujka Elijach i Kol'a i Finna. No i ciocie Rebekach. Wszyscy są pierwotnymi wampirami, oprócz Freya która jest czarownicą.
Kim więc ja jestem? Jestem wilkołakiem, z wampirzą krwią w żyłach. Mogę uaktywnić klątwę. Jeśli zginę moja krew przemieni mnie w hybrydę. Podobno z ustaleń najstarszej z rodzeństwa Mikaelson (oczywiście na odległość) kiedy dokończymy przemianę w mieszańca, uzyskamy też moce (jak u czarownicy(dzięki mojej babci)).
Ja wyzwoliłam już klątwę wilkołactwa. Co jest sekretem, ponad sekrety. Wie o tym tylko Hope. Obiecała na "słowo bliźniaczek Mikaelson" (w skrócie SBM), że dotrzyma mojej tajemnicy. To był przypadek. Jechałam samochodem z Hope. Ja prowadziłam, ona nie ma prawa jazdy. Nie lubię imprez ani przyjęć, co innego mój klon. „Nadzieja" więc poszła na imprezę i zadzwoniła do „wiary" aby ją odwiozła. Jakiś pijany nastolatek pod osłoną nocy wyleciał na drogę, a ja nie zdążyłam zahamować. Zostawiłyśmy ciało na ulicy, oczywiście wiedziałyśmy, że nie żyje bo moje oczy przybrały kolor bursztynu. Za mną siedem pełni. Hope ma straszne wyrzuty sumienia, że to przez nią cierpię. Znalazłam miejsce w lesie gdzie się przemieniam, a Hope mnie w tym czasie kryje. Wymyśla coraz to nowe wymówki dla cioci. Zaskakujące, ale są bardzo wiarygodne.
Obecnie mamy szesnaście lat. Jest dwudziesty trzeci czerwca i jedziemy do domu po zakończeniu roku szkolnego. Już w środku wita nas Rebekah i mówi, że musimy o czymś porozmawiać. Zasiadamy więc w naszym salonie.
(Rebekah) - Mam dla was niespodziankę na waszą siedemnastkę - mówi z uśmiechem
(Ja) - Ale to dopiero drugiego lipca, nie pospieszyłaś się? - pytam
(R) - Wracamy do domu! - z wrażenia aż moja mina na chwile okazała zaskoczenie i wielką radość. Która zaraz ustąpiła miejscu obojętności. Nie ma co się nastawiać pomyślałam. Bo jak się nie nastawiasz to nie zostaniesz rozczarowany.
YOU ARE READING
I am Faith | the Originals
FanfictionA co gdyby Hope miała bliźniaczke? Przecież bez wiary nie ma nadziei, a bez nadziei nie ma wiary.