(3) Uśmiech tak podobny do mojego

404 29 15
                                    


Następnego dnia po przyjeździe do Nowego Orleanu obudziłam się w swoim pokoju. Pomieszczenie było wielkie więc śmiało mogę powiedzieć, że zmieściłoby się tu z cztery zwykłe sypialnie. W centrum przy ścianie mieściło się ogromne dwuosobowe łóżko z baldachimem itp. Po obu stronach były szafki nocne. Mieściła się też tam duża szafa, lustro, komoda, półki na książki i mnóstwo wolnej przestrzeni do zagospodarowania prze ze mnie. Na przeciwko mieścił się pokój Hope. W tym domu mieszkam ja, moja bliźniaczka, matka, ojciec, ciotka Rebekah, wujowie Elijach i Kol. Freya mieszka ze swoją dziewczyną Keelin, a Finn wyjechał zwiedzać świat czy coś w tym stylu. Co się dziwić po tylu latach w trumnie. Dziś wstałam po dwunastej. Nie jestem rannym ptaszkiem, za to mój klon budzi się zawsze przede mną. To taki mój budzik. Dziś mam za miar iść na zakupy. Strasznie się cieszę. Będę kupowała sztalugę, płótna, farby, pędzle... Taki rodzaj zakupów lubię. Idę jeszcze do księgarni, bo muszę zapełnić te półki. Ubieram się w to co wpadnie mi ręce. Czyli białą bluzkę z czarnym napisem "BAD", krótkie czarne spodnie, fioletowe trampki i katanę. Włosy czesze w warkocza w stylu Elsy z "Krainy Lodu" i schodzę na dół wycyganić pieniądze od mojego ojca.

W salonie znajdują się sami mężczyźni Mikaelson.

(Ja) - Gdzie żeńska część tego rodu? - pytam i siadam na fotelu na przeciwko mojego ojca.

(Elijach) - Poszły na zakupy, mówiły aby przekazać ci abyś do nich dojechała. Teraz wybierają podajże buty - rzekł z nad książki.

(Ja) - Wole nie, nienawidzę kupować ciuchów i butów. Chciałam za to pojechać do księgarni i po nowe płótna, sztalugę, farby itd. Ponieważ ciocia Bekah stwierdziła, że wszystko można kupić na miejscu, nie wspominając o tym, że ona wzięła z tysiąc par butów - powiedziałam z wyrzutem .

(Klaus) - Lubisz malować - zapytał

(Ja) - Kocham tak samo jak rysować. Tylko obecnie trochę brauje mi funduszy na zakupy - powiedziałam wymownie patrzą na hybrydę. Wiecie tak mina typu "tato wyskakuj z kasy".

(Kl) - Pojadę z tobą, w tym mieście mam za dużo wrogów abyś chodziła sama po ulicy - powiedział wstając i biorąc portfel.

(Ja) - Nie jestem dzieckiem, ale nie będę protestować bo to ty trzymasz portfel - wujkowie się zaśmiali - to nie śmieszne, to bardzo ważny punkt rodzicielstwa.

(Ja) - Opowiedz coś o sobie - powiedziałam siedząc już w samochodzie.

(Kl) - Co chcesz wiedzieć ? - zapytał uśmiechnięty, pewnie z tgo powodu, że chce z nim porozmawiać.

(Ja) - Coś ciekawego? - powiedziałam. Rozmawialiśmy tak aż dojechaliśmy do księgarni. Pozwolił mi wziąć co moja dusza zapragnęła, tak samo jak w następnym sklepie z przyrządami malarskimi, Ku mojej skrywanej uciesze zabrał mnie do lodziarni. Następnie rozmawialiśmy chodząc po uliczkach Nowego Orleanu. Opowiadał mi o miejscach jakie zwiedził, o historii Nowego Orleanu oraz o malarstwie i o jego obrazach obiecując, że mi je pokaże jak będziemy już w domu. Wsiedliśmy do samochodu wypełnionymi zakupami i pojechaliśmy do domu. Był już wieczór, dzień ten był jednym z lepszych w moim krótkim jak na skale mojej rodziny życiu. Weszłam do salonu, a mów ojciec zaczął wnosić zakupione przez nas rzeczy do mojego pokoju.

(Elijach) - Witaj Faith, nie wiesz gdzie podziewa się Niklaus?

(Ja) - Obecnie wnosi sztalugę do mojego pokoju. - powiedziałam z uśmiechem, o Boże co się ze mną dzieję.

(Rebekah) - Gdzieś ty była? Miałaś dołączyć.

(Ja) - No jak to gdzie? W Nowym Orleanie.

(R) - Sama?

(Ja) - Nie, tata ze mną pojechał. Było genialnie, a po za tym ciociu wiesz, że nienawidzę najbardziej na świecie kupować ciuchów - powiedziałam krzywo na nią patrząc.

(Hayley) - Jutro możemy porobić coś co ty lubisz... - zaczęła, ale jej przerwałam.

(Ja) - Nie musisz się wysilać, jutro z tatą idę na wystawę sztuki - wtrąciłam, a w następnej chwili do pokoju wszedł hybryda.

(Klaus) - Wniosłem wszystko - powiedział z uśmiechem tak podobnym do mojego.

(Ja) – Dzięki tato, to ja już idę do siebie - powiedział przytuliłam ojca i krzyknęłam na odchodne - dobranoc.

(Ja) – Dzięki tato, to ja już idę do siebie - powiedział przytuliłam ojca i krzyknęłam na odchodne - dobranoc

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 23, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I am Faith | the OriginalsWhere stories live. Discover now