Slenderman

245 10 18
                                    

Obudziłam się w zimnym, białym pokoju. Ściany wyglądały tak jakby ktoś pochlapał ją czerwoną farbą. Zauważyłam że jestem ubrana w bluzę sięgającą mi kolan i jakieś leginsy. Ciekawe czyje. Nagle do pokoju wszedł ciemnowłosy chłopak który był prawdopodobnie lekarzem. Podszedł do mnie i zaczął mi się dziwnie przyglądać. O co chodzi?

-Przepraszam, mam coś na twarzy? -spytałam się go.

-Nie, po prostu dziwię się że spałaś tylko godzinę. Postrzelono cię w trzech miejscach, straciłaś dużo krwi więc powinnaś jeszcze leżeć. A, i jestem doktor Smile.

Nie rozumiem. Przecież ja myślałam że spałam długo.

-Przedstawisz mi się? -spytał się zdezorientowany.

-Tak. Mam na imię Bella, mam piętnaście lat i nie wiem co ja tu robię.

-Wbiegłaś do naszej rezydencji wrzeszcząc że potrzebujesz pomocy.

-Aha. A ty mi pomogłeś?

-Tak.

W tym momencie w pokoju pojawił się wysoki człowiek w garniturze. Ale zaraz. Gdzie jego twarz? Próbowałam się uspokoić kiedy nagle usłyszałam głos w mojej głowie:

-Dasz radę wstać?

-Tak -odpowiedziałam niepewnie.

To coś podeszło do mnie, zauważyłam że z tyłu, z pleców wyrastają mu macki. Złapał mnie jedną z nich i w jednej chwili pojawiliśmy się w jego gabinecie, to było widać od razu. Wielkie biurko z krzesłami po obu stronach, biblioteczka, kartoteki. Po chwili niezręcznej ciszy wskazał mi krzesło naprzeciwko i zaczął mi zadawać pytania.

-Nazywam się Slenderman. Normalnie kazałbym cię zabić ale ty zaciekawiłaś mnie. Po pierwsze od stracenia takiej ilości krwi normalny człowiek by umarł. Po drugie zraniłaś mojego najzdolniejszego proxy. Po trzecie nie umiem wygrzebać z twojej głowy potrzebnych mi informacji. Opowiedz mi coś o sobie.

Muszę się zgodzić. Inaczej mnie zabije. Zaczęłam opowiadać:

-Mam na imię Bella. Mam piętnaście lat. Mieszkam w rodzinie zastępczej. Nikt nigdy mnie nie lubił. Zawsze byłam popychadłem. Ojciec pił. Matka biła. W szkole byłam wyzywana. Trzy razy próbowałam się zabić. Nie mam nic więcej do dodania- powiedziałam jak na przesłuchaniu.

-Ja myślę, że nie powiedzałaś mi wszystkiego.

-Powiedziałam wszystko. Nie mam nic do ukrycia.

Slenderman zamyślił się.

-Chcesz tu mieszkać?

-Tak.

Zaryzykuję. W końcu Slender i tak domyśli się kim jestem naprawdę. Dobrze że przynajmniej umiem zabronić mu dostępu do swoich wspomnień.

-Dobrze. Zaraz pójdziesz ze mną i poznasz moich podopiecznych. Będą tam również ci co cię zaatakowali ale teraz nic ci nie zrobią. Jesteśmy wszyscy jak rodzina. Mimo że każdy z nas zabija, to mamy też i uczucia. Pamiętaj o tym. 

Fajnie. Będę żyła sobie z rodzinką morderców. Czego można chcieć więcej. Stanęliśmy pod drzwiami salonu. Slenderman zawołał wchodząc do środka:

-Poznajcie Bellę. Odtąd będzie z wami mieszkać.

Weszłam do salonu i zaczęłam się tarzać ze śmiechu. Chyba ich polubię. 

Creepypasta familyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz