Wychodzę z auta Chris'a i kieruję się w stronę damskiej toalety. Przeglądam się w lustrze i wygładzam moje czarne spodenki do połowy ud, z trzema paskami po bokach i znaczkiem adidasa przy ściągaczu. Do tego czarny stanik sportowy. Wygodnie i praktycznie.
Załatwiam się i wychodzę z toalety. Podchodzę do szafki i otwieram ją. Biorę książki i chcę zamknąć szafkę, ale czyjaś ręka okazuje się szybsza i zamyka mi drzwiczki z trzaskiem przed nosem. Spoglądam na szatyna i wywracam oczami.
- Znów się spotykamy. - uśmiecha się szyderczo.
- Nie, to ty mnie śledzisz. - mówię i idę w kierunku klasy. Niestety nie zostaję sama.
- A może by tak przepraszam?
- Nie ma za co. - zbywam go i wchodzę do klasy matematycznej.
Ku mojemu zdumieniu, on w dalszym ciągu podąża za mną mimo, że lekcja trwa od 5 minut.
Dosiadam się do Clary Hill i przyglądam się Nate'owi. Z fałszywym uśmiechem podchodzi do Pani White i coś do niej mówi. Po chwili prostuje się i staje obok biurka nauczyciela.
- Uczniowie. - White rozgląda się po klasie. - Oto nowy uczeń - Nate Smith. - wskazuje na szatyna i odprowadza go do ławki.
Ławki po mojej prawej.
Spoglądam na niego ironicznie i macham, po czym opieram głowę na ręce, na której wystawiam dyskretnie środkowy palec. Chłopak wyszczerzony od ucha do ucha odmachuje mi i niespodziewanie oślepia fleszem. Spoglądam na niego zdziwiona, a on tylko ślepił się w telefon. Przechylił 'przypadkiem' telefon i pokazał mi moje zdjęcie z fuckiem.
Podchodze do biurka i mówię, że głowa mnie boli, po czym udaję się w stronę wyjścia. Wychodzę ze szkoły i kładę się na trybunach. Trwam tak w ciszy, dopóki nie słyszę skrzypienia krzesełka obok mnie. Podnoszę się i widzę Ashtona.
- Hej. - mówi cicho. - Jestem Ash, brat Nate'a.
- Wiem. - uśmiecham się. - Hej, jestem Vicky.
- Chciałem przeprosić za mojego brata. Bywa dupkiem. - peszy się.
- Mam pytanie. - mówię. - Jak to jest, że taki miły chłopak jest spokrewniony z takim idiotą?
Chłopak śmieje się i wzrusza ramionami po czym wstaje i podaje mi rękę. Korzystam z pomocy i wychodzimy z trybun.
- Dasz się zaprosić na kawę? - spogląda na mnie z nadzieją.
- Pewnie. - uśmiecham się.
Zielonooki podchodzi do białego mercedesa cabrio i otwiera mi drzwi pasażera, po czym sam zasiada za kierownicą. Jedziemy ulicami Los Angeles 15 minut, póki nie zatrzymujemy się pod ekskluzywną kafejką.
Wychodzimy z auta i wchodzimy do ,,Cafè blues". Kelner zaprowadza nas na taras i sadza przy kwiecistej altance. Podaje menu i odchodzi.
- Na co masz ochotę? - spogląda wyczekująco.
- Wezmę espresso. - mówię, odrywając nos od menu. Nie chcę się narzucać jakimiś specjalnymi zachciankami, gdyż tu za kawałek sernika płaci się 30 zł.
Chłopak spogląda na mnie z politowaniem i woła kelnera.
- Poproszę dwa razy frappe. - patrzy na mnie czy się zgadzam, na co wzruszam ramionami. - i dwa duże serniki. - mówi oddając menu, a ja robię to samo.
- To miała być zwykła kawa, a nie frappe w złotym kubku i z bitą śmietanią z drobinkami brylantów.
- To tylko kawa z ciastkiem. - uśmiecha się nieśmiało, po chwili na jego policzkach pojawiają się różowe rumieńce.
***
- A to jest salon. - oprowadza mnie Ashton po jego ( i Nate'a ) wielkim, nowoczesnym apartamencie.
Siadamy na kanapie, wsłuchując się w ciszę, którą przerywa przekręcanie klucza.
Nagle na moje kolana wskakuje biały maltańczyk, usiłujący chyba zlizać mi skórę.
Przed kanapą staje szatyn ubrany w czarne dresy i szarą bluzę thrasher'a.
- Co tu się odkurwia? - syczy Nate, spoglądając to na mnie, to na brata.
- Nic, a co miałoby się dziać? - odpowiada ironicznie i głaska pieska, szalejącego na moich kolanach.
- To jest Lucas. - przedstawia mi czworonoga, ignorując morderczy wzrok czarnookiego. - Jest okropnym przystojniakiem.
Na te słowa pies prostuje się, dysząc głośno.
Nate prycha i siada obok mnie na kanapie. Chwyta pilot i zgłaśnia mecz piłki nożnej. Podnosi miskę z popcornem i mlaska najgłośniej jak się da.
- Nie przeszkadzaj sobie. - prycham.
Odwracam głowę do Ashtona, po czym czuję na mojej głowie coś jagby.. hm, popcorn.
- Ty szmato. -Krzyczę, traktując plaskaczem policzej szatyna.
Strzepałam parzący przysmak, wsmarowując masło z popcornu w moje ubrania.
- Szmatą, to możesz być ty. - słyszę za sobą i spoglądam w stronę masującego sobie policzek chłopaka.
Ashton wstał z pustą miską i opuścił pokój. Był wkurwiony. Każdy był.
Wstaję z kanapy i wychodzę za Ashton'em.
- Przepraszam. - szeptam za nim. Trochę mi wstyd.
- Wszystko ok, ale mam dość tego dziecinnego zachowania. - mówi, zauważając moją urażoną i smutną minę.
- Nie mam na myśli Ciebie. - mówi czule, przytulając mnie.
Nagle w pokoju znajduje się ktoś jeszcze..
I to nie był Nate.
*******
Czy ta okładka nie jest cudna?
Gratulacje należą się KatyS122 💚💚
Jeśli szukasz okładki, to tam ją znajdziesz. 😉
Rozdział trochę krótszy, ale chciałabym podziękować za aktywność pod pierwszym rozdziałem. Nie spodziewałam się więcej od 4 wyświetleń, a tu 10 było!
:*
CZYTASZ
On i Ona |
Teen Fiction,,- Hola, hola. Nie za szybko mi się do łóżka pakujesz? Nie sądziłam, że taki łatwy jesteś. - śmieje się cicho, aby nie obudzić rodzicielki w pokoju obok. - A co, myślałaś, że jestem trudny? - mruczy, zawisając nade mną. Odpycham go, pragnąc unikną...