#12; złość

278 38 5
                                    

12. Złość.

   ━━━ ✧   

      Czekała na władcę przed haremem — suknia w odecieniu pódrowego różu opinała jej ciało. Miała długie rękawy, kończące się przy nadgarstku koronką. Góra sukni mocno opinająca jej ciało pod biustem. Drobna koronka zasłaniała jej dekolt. Zamiast drogocennych kamieni, które zawsze ślniły na jej klatce piersiowej i głowie — hiżdżab zakrywał jej włosy, szyję, pozostawiając odsłoniętą twarz.

Przyglądała się z zaciekawieniem, błądzącemu po haremie Haciemu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przyglądała się z zaciekawieniem, błądzącemu po haremie Haciemu.

Czyżby już zaczęły się poszukiwania zaginionego dziennika? - pomyślała, nie odrywając od niego wzroku. Ale szybko zniknął z zasięgu jej wzroku.

— Schowałaś go dobrze, sultanym? — Stojący tuż za nią Suleiman aga spytał cichym szeptem. Skinęła nieznacznie głową, wygładzając jedwabny materiał dołu jej sukni.

— Nikt nie pomyśli, że ja go mam. — Wargi Turhan zadrżały w zwycięskim uśmiechu.

Chwilę stali w milczeniu, wsuchując się w przyjemny gwar rozmów dobiegający z haremu.

— Kim jest ta kobieta? — Turhan ze zmarszczonymi brwiami wsuchiwała się w melodyjny głos niewolnicy. — To siostra sułtana?

     Baş Haseki spojrzała kontem oka na dwie siedzące niewolnice w haremie — jedną z nicb była dobrze znana jej Cennet, ale za to drugiej nie kojarzyła.

— To jest sułtanka Turhan Hatice — odpowiedział jej rozbawiony głos Cennet. — Baş Haseki i matka księcia Mehmeda. 

— Jest bardzo piękna — szepnęła branka, przez co Turhan rozbawiona spojrzała na Suleimana, który podzielał jej humor.

— Tak, nie da się tego nie zauważyć — odpowiedziała cicho.

Turhan delikatnie poprawiła hiżdżab, chowając wystające włosy. Słysząc męskie kroki.

— Destuur! Sultan Murad Khan hazeretleri! — Matka księcia Mehmeda spuściła głowę, uginając kolana. Kątem oka widząc zamieszanie w haremie. Branki stawały blisko drzwi, aby sułtan chociaż rzucił na nie okiem.

Ale ona tym się nie przejmowała.

     Kiedy stanął przed nią, wystawił w jej stronę dłoń, dwa razy zginając palce. Za jego pozwoleniem wyprostowała się, unosząc delikatnie podbródek.

— Hunkarim — szepnęła, kiedy mężczyzna dotknął jej policzka.

— Wyglądasz pięknie. — Murad przejechał palcami po delikatnyn materile chusty przy jej czole.

— Dziękuję, panie — podziękowała, przyglądając mu się.

         Miał na sobie ciemny kaftan ze złotymi wstawkami, wykonanymi z ciężkiego brokatu. Turban na głowie, zasłaniał jego przydługie włosy. Uśmiechał się do niej, ci wzbudziło u niej dziwne podejrzenia — nie było śladu bólu ani w jego ruchach, ani w oczach. 

we mgle  ❝Muhteşem Yüzyıl❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz