15 (pocałunek)

41 4 6
                                    


Luke po przebudzeniu się ignorując fakt że nie jest w swoim domu zabrał się za robienie ciasta na naleśniki. Bo co z tego że to nie jego kuchnia,  nie jego składniki i nie jego wszystko, w tym momencie miał na wszystko wywalone jakoś tak sam z siebie zapragnął zrobić coś co ucieszy Davida by zobaczyć przez chwile choć drobną chwilę jak jego kąciki ust się podnoszą do najlepszego widoku jaki szatyn uwielbiał patrzeć i się zachwycać . Czy Luke przyznał się do tego że coś a raczej ktoś sprawia że czuję szczęście głęboko w środku ? Tak, a czy był tego świadomy? Najprawdopodobniej nie , otóż przekonał się już nie raz że nie ma bladego pojęcia co białowłosy chłopak z nim zrobił , jak go przekształcił i nadal to robi . Zasadniczo to Luke jest zielony w uczuciach , więc nie ma pojęcia co się z nim dzieje.

Szatyn smażył naleśniki kręcąc się przy tym jak by miał jakąś piosenkę w głowie , nawet nie zdał sobie sprawy gdy David oparł się o ścianę i bacznie kierował wzrok ku jego osobie. Do momentu gdy niższy obrócił się by położyć naleśnika na talerz a raczej na podłogę za sprawą ujrzenia przyjaciela.

 - i po naleśniku- powiedział David szczerząc się przy tym

- to twoja wina , bo mnie przestraszyłeś 

- nie  żeby coś ale stoję tu z dobre 5 minut i nie miałem zamiaru cię przestraszyć 

- powiadasz 5 minut .... dobra nie ważne tylko jedz bo jeszcze wystygną 

- a z czym są .... no naleśniki a co innego 

- aa no z truskawkami , nuttelą i bitą śmietaną , mhmm nie jesteś zły że użyłem twojej kuchni bez pytania 

- nie wręcz szczęśliwy że to zrobiłeś ... a co do naleśników to będę je jadł z wielkim uśmiechem na twarzy 

- czemu ? - obaj chłopacy zasiedli do stołu gdzie Luke wszystko już przyszykował oraz nalał do szklanek soku pomarańczowego.

-bo zrobiłeś coś dla mnie i że to właśnie ty to będę miał uśmiech na twarzy 

- cieszę się ... - David zaczął jeść naleśnika i tak jak powiedział jadł z uśmiechem oraz wydając dźwięki oznaczające że owe naleśniki mu smakują - wiesz ja tam lubię gdy się uśmiechasz - widelec ,który miał wylądować w ustach Davida spadł na podłogę , robiąc przy tym niezły hałas - nie n-nie t-t-o miałem na myśli

- zaraz co ? , czekaj Luki , wszystko jest dobrze a nawet lepiej... a i od teraz będę coraz częściej się uśmiechał przy tobie - chłopak spełnił obietnicę i pokazał najlepszy i najprawdziwszy uśmiech na jaki go było stać , oczywiście szatyn się uśmiechnął bo mógł zobaczy to czego oczekiwał ale i miał ogromy mętlik w głowie spowodowany tą całą sytuacją.

- ale dla czego ? - chłopak obniżył głowę w dół i zaczął grzebać widelcem w naleśnikach 

- może dla tego że ... ale weź na mnie spójrz proszę - widząc że chłopak nie reaguję wstał z krzesła wyciągając dłoń w kierunku szatyna by po chwili złapać za podbródek Luka i nakierować jego twarz w kierunku swojej - no i tak o wiele lepiej - powiedział nie zabierając ręki z twarzy brązowookiego - posłuchaj mnie , uwielbiam z tobą być , uwielbiam gdy się uśmiechasz , a świadomość że mój uśmiech lubisz to sprawia mi to taką duża przyjemność ... eeeyyy no i szczęście że będę robił to wyłącznie by cię uszczęśliwić - między nimi zapadła krótka cisza pod czas której wpatrywali sobie w oczy jak by całego świata nie było poza nimi , David przesunął rękę  z podbródka na policzek Luka i zaczął kciukiem głaskać go przy czym zamknął oczy jak by chciał się tym delektować by po chwili uśmiechnąć się zadziornie i zabrać dłoń oraz usiąść na swoim miejscu oraz podnosząc widelec z podłogi i kładąc go na stole zacząć jeść naleśniki drugim , tak jakby Luke wiedział że coś się coś wydarzy i przyszykował zapasowe sztućce - może tak zaczniesz jeść, bo jak nie to ja zjem ... one na serio są pyszne ... normmalnie nnibbbbbbbbbbdi wy gg gęebdie - dpiero teraz Luke wyrwał  się jakby z transu.

Zakażony miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz