III

28 2 0
                                    

Obudziłam się w pokoju gościnnym Becky. Typowo po ostrych melanżach. Biedna musiała mnie tu taszczyć sama po nocach.
Usłyszałam z pokoju obok śmiech faceta.

Czyli jednak nie sama.

Czy ja aby napewno jeszcze nie śpię?..

Ona nigdy nie chciała z nikim nawet trochę poflirtować, a co dopiero sprowadzać gościa do domu.
Wstałam to sprawdzić. O dziwo nie czułam się źle, rzadko kiedy miewam kaca.
Kiedy doczłapałam się do jej drzwi jeszcze chwile posłuchałam czy przypadkiem to nie był głos kogoś z radia lub tv. Niee, napewno nie! Gwałtownie pociągnęłam za klamkę.

O kuźwa, no i wszystko jasne.

Na łóżku leżała roześmiana Becky, a na niej okrakiem siedział Larry w samych bokserkach. Oboje spojrzeli na mnie zmieszani.

-O nareszcie wstałaś! Jak się czujesz? - spytała blondyna dyskretnie przewracając oczami żebym wyszła. -Na szczęście wczoraj Larry z jakimś typkiem pomogli cię tu przytachać, sama chyba bym jeszcze tu z tobą nie doszła!

-Czuje się świetnie. Czekaj.. Z jakim niby typem? - w jednym momencie wszystkie zdarzenia z wczoraj zaczęły mi się przypominać.

-W sumie to nie wiem kto to był, ale z tego co pamiętam tak nalegał żeby nam pomoc, że nie dało się odmówić haha. Poza tym kochany niósł cię całą drogę na rękach, uroczo wyglądałaś w objęciach tego przystojniaka!

Że co?!

-Czemu dałaś obcemu facetowi nieść mnie na rękach?! Mógł ze mną gdzieś spierdolić i tyle byś mnie widziała! - wkurwiłam się. - Jak on wyglądał?

-Spokojnie Meg! Przecież byłam cały czas obok, a on.. Kuźwa, nie mogę sobie przypomnieć.

-Wysoki brunet, czarna bluza. To mój stary kumpel Cody [czyt.Kodi], niedawno się tutaj przeprowadził i napewno by z tobą nigdzie nie spierdolił. - rzucił nagle spokojnym tonem Larry.

O kurwa, to był on.

Słodki Cody.

-Co się tak szczerzysz Meg? - zaśmiała się Becky.

No nie.

-A nic.. to ja wam już nie przeszkadzam gołąbeczki. Miłej zabawy. - rzuciłam ze znaczącym uśmieszkiem i zwinnym ruchem udałam się z powrotem do pokoju gościnnego.

Dlaczego on tak bardzo chciał mnie zanieść do domu?

Dlaczego podszedł do mnie na tej cholernej plaży dopiero jak zaliczyłam zgona?

Dlaczego ja do niego wcześniej nie podeszłam?

Kurwa Megan co się z tobą dzieje.

Pieprzyć Codiego.

W tej samej chwili mój telefon zaczął wibrować. Pewnie to ojciec chce wiedzieć gdzie się szlajam.

'I jak tam? Dobrze się czujesz?'

Na ekranie widniała taka wiadomość od nieznanego numeru. Na cholerę ktoś chce wiedzieć czy dobrze się czuje?

'W porządku, a można widzieć kto pisze?'

Odpisałam, a nim się obejrzałam telefon znowu zawibrował.

'Twój wybawca:) wróciłaś juz do domu?'

No nie, skąd ten Cody wziął mój numer i po chuj chce wiedzieć czy jestem już w domu? Przecież nawet nie wie gdzie mieszkam, on przecież nawet nie wie jak mam na imię. W sensie nie powinien widzieć..

Będziesz mój.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz