Elo, jednak jest dzisiaj :)
°•°Szwajcaria od zawsze nie nawidził bankietów. Trzeba ubrać coś co nie jest mundurem, rozmawiać z gospodarzem, spróbować zbyt wyszukanych potraw czy pokręcić się chwile na parkiecie. Oczywiście pan Austria próbował dołożyć wszelkich starań by każdy był zadowolony ale dobrze wiedział, że to nie możliwe. Sam aktualnie tańczył na środku parkietu z rozpromienioną Węgry. Jedwabiste, długie włosy kobiety falowały za nią nadając jej wyglądu pięknej elfki.
Reszta gości była mniej zadowolona... Niemcy powoli kręcił się na parkiecie w towarzystwie Veneziano, członkowie Bad Touch Trio zajmowali się barkiem, Alianci siedzieli w koncie rzucając ukratkowe spojrzenia na parkiet. Vash podpierał ścianę śledząc powoli wirujących Elizabeth i Rodericha. Przypomniało mu się gdy jeszcze przyjaźnił się z Eldensteinem... Jakie to wydawało mu się teraz odległe. Kiedyś tak często się uśmiechał i bawił w towarzystwie innych. Ale teraz, tamten Vash jest tylko mglistym wspomnieniem.
-Szwajcaria-san?-jego rozmyślania przerwał bardzo charakterystyczny głos.
-Mhym...-do blondyna docierało wszystko jak przez mgłę.
-Wydajesz się smutny..? Mogę Ci jakoś pomóc?-Japonia wydawał się przygnębiony zachowaniem Vasha.
-Ja po prostu się zamyśliłem...-zielonooki starał się teraz wybrnąć z nieprzyjemnej sytuacji.
-Na pewno nie mogę Cię jakoś pocieszyć?-czarnowłosy nie dawał za wygraną...
-Wystarczą dobre chęci... Serio, już mi lepiej!-Zwingli oddalił się nie wiedząc kogo bardziej chciał przekonać o swoim dobrym samopoczuciu...
Postanowił pokręcić się po parkiecie. Cały czas jednak myślał o czarnowłosym. Jego zmartwione spojrzenie i niepokój w głosie, czyżby Honda wiedział co tak go trapi? Parę razy potrącił kogoś nie zbyt się tym przejmując. W końcu jednak zrezygnował z próby dobrej zabawy na parkiecie i ruszył w stronę barku.
-Jaaaak się m-ma mój ulubiony kuzyn?-Prusy zabełkotał i klepnął siedzenie obok siebie. Vash nie pewnie je zajął i utkwił swoje zielone oczy na twarzy białowłosego.
-J-ja...bywało lepiej...-Zwingli zdobył się na krótkie wyznanie...
-A co konkretnie? Znowu się martwisz? Może się zakochałeś?-zaśmiał się starszy.
-Żartujesz?!-Szwajcaria poczuł, wypieki na twarzy.
-Tylko się nabijam młodyyyy... Ale fakt faktem, że odkąd tu jesteś nic ciekawego nie robisz...-Beilschmidt nie dawał za wygraną.-Ale wiesz kto jeszcze potrzebuje towarzystwa..?
Japonia...
-No kto?
-Japonia!
-Kretynie... Zajmij się sobą! Wiesz kto też szuka towarzystwa?! Romano! Więc zamiast obalać hektolitry wódki, rusz dupę!-no dobra Vash trochę stracił panowanie nad tym co mówi. Teraz oprócz rozbawionego Prusy, obserwował go też Hiszpania, Francja i zdziwiony Romano.
-Co ze mną..?-Włoch potrzedł do nich i utkwił spojrzenie w Vashu.
-Gilbert bardzo chciał z tobą tańczyć...-blondyn posłał albinosowi rozbawione spojrzenie.
-Sam nie mogłeś powiedzieć...? Jełop... Chodź...-Lovino złapał czerwonego Prusy za rękę i pociągnął na parkiet. Zwingli uśmiechnął się-o jednego idiotę mniej. Pozostaje teraz znaleźć zajęcie dla siebie... Ale zanim wogóle wstał poczuł uścisk na nadgarstku. Szarpnął się ale na próżno.
-Spokojnie mały...-Francja uśmiechnął się zalotnie.
Jeszcze jego brakowało... A teraz nikt mnie przed nim nie uratuje, wszyscy się bawią... Oprócz Hiszpanii- on akurat zasnął.
-G-gdzieś się spiepszysz?-Vashowi nie podobała się ta sytuacja, Francja cuchnął alkoholem.
-Puść mnie!-blondyn szarpnął się ponownie.
-Francjo-san, chyba Szwajcaria wyraził się jasno, prawda?-jak spod ziemi wyrósł przed nimi lekko zirytowany Japonia.
Zwingli poczuł, że uścisk ma jego nadgarstku słabnie, szarpnął się jeszcze raz i Francis ustąpił.
-Dziękuję i przepraszam Cię, Japonio...-lekko zakłopotany Szwajcaria, przerwał chwilę milczenia.
-Nie masz za co...Vash...-Hodna kiwnął głowę i już chciał się oddalić, gdy nagle zielonooki położył mu dłoń na ramieniu.
-Zatańczysz..?-zapytał cały czerwony Zwingli.
-Z przyjemnością...-na twarzy Kiku zagościł uśmiech.
Szwajcaria chwycił jego malutką dłoń i poprowadził w stronę parkietu. Stanęli w rogu, zdala od gapiów. Japonia ścisnął mocniej trzymaną dłoń a drugą umieścił na łopatce Szwajcari. Po chwili poczuł dłoń Vasha na swojej talii. Zaczęli powoli sunąć w rytm spokojnej piosenki. Nie patrzyli teraz na innych, mieli siebie nawzajem. Teraz nawet Roderich tańczący z Elizabeth nie mogli Vashowi zepsuć humoru.
××××××××××××××××××××××××××××
❤Art w mediach jest cudny❤Dziękuję każdemu kto dotrwał do końca... Szczególne podziękowania dla MientowyKroliczek za propozycję shipu i miłe słowa pod ostatnim shotem❤