Rozdział 4 Niechciane spotkanie

19 3 0
                                    

- Już skończyłaś?- próbował zgrywać wkurzonego, ale coś mu nie wyszło, tylko ciekawe dlaczego, mhmm..
- Właściwie bym się jeszcze pośmiała, możecie to powtórzyć.- odpowiedziałam ledwo hamując wybuch śmiechu, ten widok zostanie na bardzo i to bardzo długo w mojej pamięci.

Vivian POV:

Parę dni później

Na szczęście nie straciłam pracy przez tego dupka. Wszystko udało mi się wytłumaczyć mojej szefowej, opowiedziałam jej o historii spod baru i pobycie w szpitalu, oczywiście omijając wątek z pewnym mężczyzną

- No to widzę, że z Tobą na pewno nie będziemy się nudzić- uśmiechnęła się przyjaźnie.

Poczułam ulgę po usłyszeniu to z ust mojej szefowej.

- Postaram się powtarzać podobne akcje częściej- zażartowałam.

- Tylko następnym razem postaraj się nie wylądować w szpitalu- pogroziła mi przy tym palcem, ale zaraz potem obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Znamy się zaledwie dwa dni, ale już czuję, że się zaprzyjaźnimy.

***

- Po prostu nie wierzę, że przytrafiło ci się  coś takiego, kurde normalnie jakbyś wyciągnęła tą scenę z filmu akcji, nie wspominając już o tym tajemniczym przystojniaku, którego zachowanie jest rodem jak z jakiegoś romansidła.

Powiedziała na jednym wdechu Katie, a usłyszawszy ostatnie zdalnie przekręciłam teatralnie oczami, mam wrażenie, że to wyczuła .

- Dobra, dobra nie ekscytuj się tak, bo mi na zawał zejdziesz , a nie mam do Ciebie blisko, żeby cię uratować- zażartowałam

- Ta, ta, teraz tak mówisz,a jakby rzeczywiście się coś stało, to byś pierwsza tu była-  starała się zabrzmieć poważnym tonem, ale coś jej nie wyszło, bo po chwili wybuchnęła śmiechem, który i mi się od razu udzielił.

- Okej, koniec tej dziecinady, zostawiamy ten temat na potem, obgadamy sprawę, gdy się spotkamy.

- W sumie masz rację, to poważna sprawa, na pewno nie na telefon.

- To kiedy znajdziesz  w końcu czas dla swojej przyjaciółki- powiedziałam ze smutkiem w głosie.

- Jak tylko załatwię sprawy odnośnie mojej pracy, nie smutaj się, postaram się zrobić to jak najszybciej.

Nie pytałam, gdzie i jaką załatwia pracę, bo wiedziałam, że nie powie mi dopóki sama nie dopnie wszystkiego na ostatni guziczek. No cóż, taki to urok mojej kochanej Katie.

Po skończonej rozmowie z Katie postanowiłam się ogarnąć i wybrać na grób mojej ukochanej babci. 

Babcia Julie zmarła krótko przed moim osiągnięciem pełnoletności . Na początku było mi bardzo ciężko , nie mogłam się pozbierać po jej stracie, tym bardziej że nie miałam nikogo bliskiego z rodziny, który o mnie DBAŁ oprócz właśnie jej. Dziadka w ogóle nie pamiętam, zmarł przed moim narodzeniem. Z opowieści babci Julie wiem, że byli bardzo ze sobą zżyci , tzw.' true love'. 

Droga na cmentarz zajęła mi 15 minut. Po drodze wstąpiłam do pobliskiego sklepu i kupiłam znicz, który postawiłam na grobie. Stanęłam przy grobie i nagle poczułam na policzku słoną kroplę spływającą w dół. Nie przejęłam się tym, to najnormalniejsza rzecz okazać smutek, żal i tęsknotę w ten sposób. Nigdy się nie wstydziłam okazywać swoich emocji. Po chwili spędzonej na cmentarzu postanowiłam wrócić do domu, jednak w oddali ujrzałam bardzo dobrze znaną mi  sylwetkę. Poruszała się w moim kierunku. Zamarłam. W moją stronę szedł OJCIEC. 

 POV Jack 

Zrobiłem sobie dzisiaj wolne od pracy, więc postanowiłem wybrać się na grób mojej mamy. Wiem, że nie zasłużyłem na taką matkę, a tym bardziej córkę.... One powinny we mnie widzieć dobrego syna i przykładnego ojca, a tak na prawdę widziały tylko uzależnionego od alkoholu damskiego boksera. Byłem strasznym synem i ojcem, po śmierci mamy sobie to uświadomiłem,   ale zmieniłem się, bardzo się zmieniłem. Znalazłem pracę, poszedłem na odwyk, można powiedzieć, że zacząłem nowe życie. Brakowało mi kontaktu z córką, nie dziwię się jej, że nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Sam siebie nienawidziłem za to, przez co przeze mnie musiała przejść, ale teraz po mojej przemianie na lepsze mam nadzieję, że uda mi się odbudować relację z Vivian. Drugi raz nie zmarnuje szansy. Będę się starać aż  do skutku. Nie liczę na całkowite wybaczenie z jej strony. Mam tylko nadzieję, że przynajmniej spojrzy mi w oczy i ujrzy lepszego, starającego się ojca, na którego nie mogła liczyć w dzieciństwie. 

Gdy bylem już w połowie drogi nie uwierzyłem własnym oczom. Przy grobie matki ujrzałem bardzo dobrze znaną mi osobę. To była moja córka! Moja Vivian! Tyle czasu minęło odkąd jej nie widziałem. Stanąłem jak wryty, nie miałem pojęcia co zrobić, czy podejść, czy lepiej się odwrócić, uciec jak ostatni tchórz i nie narażać się na jej gniew i złość w stosunku do mnie.  Nie wiedziałem jak może zareagować. Postanowiłem, że jednak przełamie lody i pójdę do niej bez względu na to, czy będzie chciała ze mną rozmawiać, czy też nie. Nie zaskoczyła mnie jej reakcja, gdy mnie zobaczyła. Zesztywniała równie tak samo jak ja. Podszedłem już na tyle blisko, że widziałem jej twarz, nic się nie zmieniła, nadal tak samo piękna i podobna do swojej mamy. Nie umknęły mi uwadze jej zaszklone oczy, z których co po chwilę leciały łzy. Serce mi się łamało na ten widok, bo zdawałem sobie sprawę, że to przeze mnie płacze. Stanąłem na przeciwko niej, a ona ani drgnęła.

- Witaj....córeczko.- Powiedziałem z niepewnością w głosie.

Ona tylko cicho zaszlochała i przetarła łzy chusteczką. Milczała. Ta cisza mnie zabijała. Chciałem usłyszeć cokolwiek, nie chciałem odejść stąd nie usłyszawszy żadnego słowa z jej strony. 

POV Vivian

On tak po prostu do mnie podszedł i się ze mną przywitał jak jakiś kochany tatulek z córusią. No po prostu nie wierzę! Co on myśli, że ja głupia wskoczę mu w ramiona i powiem witam kochany tatusiu?! Nie mogłam dłużej na niego patrzeć, sama jego obecność działała na mnie bardzo stresująco. Nie jestem gotowa za zamienienie z nim jakiegokolwiek zdania.

 Po prostu nie umiem mu wybaczyć tego, co mi zrobił, nie umiem...

Odwróciłam się napięcie i nie obdarowując go jakimkolwiek spojrzeniem odeszłam mimo jego wołań, próśb i przekonań, że się zmienił na lepsze. Wsiadłam w pierwszy lepszy autobus i odjechałam. Nie czułam zupełnie nic, ani współczucia ani skruchy wobec niego. Siedziała we mnie  całkowita pustka. Gdy dojechałam do mieszkania, pierwszym co zrobiłam był gorący prysznic, który mnie trochę uspokoił i zajął chyba z 30 minut. Włożyłam na siebie luźną długą bluzkę, a włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Nie miałam już na nic siły, więc stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie pójście spać. Wchodząc do sypialni doznałam szoku, na nocnym stoliku leżały czekoladki, a obok piękny bukiet róż  w wazonie.

Coś mi się wydaje, że dzisiaj tak szybko nie zasnę...




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 24, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Walka z przeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz