Rozdział 2 Trochę wspomnień

39 5 2
                                    

Nagle poczułam jak mnie przerzuca przez ramię próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało. Posadził mnie na motorze i założył kask.

Vivian POV:

Próbowałam się wyrwać, ale za mocno mnie trzymał. Po chwili przestałam, bo był za silny żeby mogła się wyrwać.

-Czego ode mnie chcesz?... Co?- zapytałam wkurwiona. Czy on może w końcu odpuścić, niech zniknie na zawsze z mojego życia.

- Zawieźć moją księżniczkę tam gdzie będzie bezpieczna.- uśmiechnął się łobuzersko.

Ugh, jak on mnie wkurza. Czyli nie odpuści, no po prostu ekstra (wyczujcie ten sarkazm).

- Chyba jaja se robisz- zaśmiałam się- bez mojej zgody nie masz prawa mnie gdziekolwiek zabrać, bo mogę cię oskarżyć o porwanie- powiedziałam zadowolona z siebie proszę aby poskutkowało, bo już ani chwili dłużej z nim nie wytrzymam.

- I tak nie pójdziesz na policję nie odważysz się.- serio? Czy wszyscy faceci są tacy pewni siebie, jak tak to im to z głów powybijam. Ze mną nie ma tak łatwo, o nie jeszcze dam mu popalić, tak że będzie miał mnie dość. Ja nie jestem jedną z tych puszczających się plastikowych panienek, których pewnie ma na wyciągnięcie ręki i zmienia je jak rękawiczki tylko na jedną noc.

-Jeszcze zobaczy...-nie dał mi dokończyć tylko od razu ruszył i  przygazował tak żeby mnie nie słyszeć. No tak najlepiej przerwać rozmowę, ale jeśli myśli że nigdy nie jeździłam na motocyklu i że się do niego przytulę no to mu pokarze moją inną stronę, albo nie jak mnie wkurwi to mu pokaże tą drugą mnie, wiec jednak się przytuliłam. 

Pewnie zastanawiacie się kiedy jeździłam na motorze, to było zanim wyjechałam od ojca, gdy byłam mała babcia zapisywała mnie na kursy samoobrony, boksu, karate i tak dalej, a gdy miałam 12 lat dostałam motor. Z babcią spędzałam straszne dużo czasu, nauczyła mnie wszystkiego, co sobotę jeździłyśmy na szczelnicę i tam szczelałam. Zawsze zastanawiałam się dlaczego babcia mnie tego uczy, do czego mi się to przyda, a jak się jej pytałam odpowiadała to dla twojego dobra albo zobaczysz gdy dorośniesz i powiedzcie jak 5 letnia dziewczynka miała to zrozumieć, ale zrozumiałam to wszystko po 15 urodzinach, wtedy ojciec przypomniał sobie że ma córkę, zabrał mnie od babci zaczął znęcać się psychicznie i fizycznie i wtedy zrozumiałam o co babci chodziło, za każdym jego uderzeniem robiłam unik, żeby chociaż trochę złagodzić bul w szkole udawałam szarą myszkę, nie rzucałam się w oczy,  żeby nie złościć ojca, a nie sory ja nie mam ojca. Często wymykałam się nocami i brałam udział w nielegalnych wyścigach, byłam królową toru, ale nikt tak naprawdę nie wiedział kim jestem, nikt nie znał mnie naprawdę nawet Katherin o niczym nie wiedziała.

A czemu nie obroniłam się przed tymi dwoma facetami, bo chciałam zostawić moja przeszłość za sobą, nie chce do niej wracać, chcę być zwyczajna umawiać się z przyjaciółmi, ale to wszystko chyba mi nie wyjdzie, co ja mówię na 100% nie wyjdzie, a dlaczego bo przed śmiercią babci dowiedziałam się że jestem szefową gangu, ale na szczęście jeszcze nie oficjalnie, jak będę gotowa to mam zadzwonić do aktualnego szefa gangu, żeby mi wszystko powiedział.

I chyba muszę wrócić do treningów, bo wypadłam z formy, ale mam nowy pomysł, zamierzam zszokować wszystkich i wziąść udział w nielegalnym wyścigu, oraz zostać nową królową toru oczywiście nie pokazując twarzy, a teraz czas zacząć nową ja. 

Tak się zamyśliłam , że po chwili byliśmy na miejscu.

-I jak podoba ci się?

-Nie- skłamałam, jeszcze będziesz miał mnie dość  - Masz zawieść mnie do hotelu w którym mieszkam.Zrozumiano?- ciekawe co odpowie.

- Oj nie ładnie tak kłamać. Przecież widzę że ci się podoba.- może i było tu ładnie, staliśmy na brzegu klifu. Słońce zachodziło. O skały rozbrzmiewa woda w powietrzu czułam zapach morza, chyba będę częściej tu przyjeżdżać, żeby odpocząć.

-I co? Nadal uważasz że ci się tu niepodobna? I mam odwiedź cię do "domu"?- zapytał przerywając cisze i oczywiście nie oderwał ode mnie wzroku, nie powiem wkurzało mnie to.

- Może dasz już z tym spokój, zamkniesz tą swoją mordę i przestaniesz się na mnie gapić.- odparłam nieco wkurzona.

- A jeśli nie to co zrobisz?- czyli nie da za wygraną, to się jeszcze zobaczy.

- Ogh... Czyli po ludzku już nie dociera, to może uświadomisz mnie po jakiemu mam się do ciebie zwracać?- zapytałam, jeszcze chwila a pójdę sama i mnie już nie zatrzyma.

 -Do mnie? 

- A widzisz tu kogoś jeszcze oprócz nas?- czy on na serio jest taki głupi, czy tylko udaje?

- Noo nie.- niech skończy się wydurniać 

-Dobra kończ tą szopkę i zacznij zachowywać się normalnie pajacu! Bo zaczyna robić się to nudne, a ja chcę sobie odpocząć, ale bez twojego towarzystwa.

- Ale ja nie mam zamiaru odwozić cię do "domu".- czyli nie posłuchał, no to do hotelu trzeba będzie iść z buta, ale spróbuję jeszcze raz może się ugnie.

- Mam dość, zawieź mnie do hotelu.- mam nadzieję że posłucha, bo pieszo mi się nie chce, oby ten ostatni raz posłuchał.

- W takim razie chodź.-no nareszcie, pociągnął mnie za rękę i poszliśmy razem w stronę motoru. Podczas drogi nie rozmawialiśmy, po prostu objęłam go w pasie i odjechaliśmy.

Stanął na przeciwko jakieś willi. O nie tego już za wiele, zeszłam z motora i skierowałam się w niewiadomym kierunku, lecz długo nie nacieszyłam się samotnością bo złapał mnie za nadgarstek i obrócił mnie w swoją stronę.

- Puść mnie.- wysyczałam, ledwo się powstrzymywałam żeby mu nie przywalić.

-Co ty taka zła jesteś?-on serio nie wie?

-Miałeś odwieźć mnie do hotelu, a nie pod jakąś wille.

-No ale plany się zmieniły i będziesz spać u mnie, bo nie pozwolę ci błąkać się po nocy.

-O drugi tatuś, sory ale popsuje twoje plany, bo nie zamierzam u ciebie spać!- wykrzyczałam mu prosto w twarz.

-Nie chcesz po dobroci to wezmę siłą- nagle objął mnie w pasie i przerzucił przez ramię. 

Zdecydowanie zacznę ćwiczyć, muszę nadrobić kondycję. Wszedł do środka po prawej stronię były białe szerokie schody prowadzące na pierwsze piętro, po lewej znajdowała się kuchnia  w kolorach jasnej zieleni, a na środku stała wyspa kuchenna, zaraz obok była jadalnia stół w kolorze beżu, krzesła granatowe i dywan beżowo-granatowy. Na środku zaś był salon w odcieniach szarości w kącie stała duża narożnikowa kanapa nad którą wisiało lustro, na dywanie koło sofy stał stolik, a przy ścianie komoda, na nad nią telewizor, natomiast obok kanapy były ogromne drzwi tarasowe.

Wniósł mnie po schodach jakbym nóg nie miała, na górze był tylko korytarz i kilka drzwi. Postawił mnie dopiero jak byliśmy w pokoju. 

Walka z przeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz