Prolog

42 5 1
                                    

Pierwsze promienie słońca dotykały horyzont oraz muskały usiany piegami policzek śpiącego na biurku pana Antoniego, zastępcy organizatora stowarzyszenia "kochającej rodziny", czyli tajnego domu dla ludzi chorych psychicznie. Jego krótkie, zwykle ciemno- rdzawe i aktualnie lekko rozczochrane włosy zdobił pod wpływem słońca kolor brązowy. Narastające ciepło na twarzy zaczęło go drażnić, więc obrócił się na drugą stronę nie zwracając uwagi na poluzowany granatowy krawat i pomiętą nie pasującą kolorystycznie żółto-brązową marynarkę dalej dryfując po krainie morfeusza. 

-Antek!- Rozległ się krzyk sprawiając, że pan Antoni prawie spadł z krzesła. Do pokoju wszedł pan Piotr, organizator stowarzyszenia oraz szef Antoniego. Był to człowiek lekko przy kości, jednak w przeciwieństwie do swojego zastępcy zawsze schludny i zadbany. Nosił czarny garnitur wraz z czerwonym krawatem a jego włosy były schludnie ułożone na żel -Mam nadzieję, że nie śpisz? -Spojrzał karcąco na współpracownika.

-Nigdy w życiu szefie. Nie śmiałbym.

-Ja myślę!

Mężczyzna podszedł do biurka swojego zastępcy kładąc jakieś papiery.

-Mam do ciebie prośbę, mógłbyś to przejrzeć na jutro? Będziemy mieli nowego podopiecznego i trzeba zapoznać się z jego kartami żeby przekazać wszystko opiekunom.

-Zrozumiałem szefie.

Mężczyzna wyszedł wracając do swoich spraw a pan Antoni sięgną po pierwszą stronę  dokumentów i zaczął czytać.Z każdym przeczytanym zdaniem jego mina coraz bardziej smutniała.

- Szesnastoletni chłopak stracił rodziców, zatrzymał się w rozwoju w wieku czternastu lat oraz choruje na ciężką depresję... dawno o czymś takim nie słyszałem... mam nadzieje, że nie będzie przez to zbyt dużych problemów. Chociaż mimo wszystko mam bardzo złe przeczucia.

Pan Antoni znów zanurzył się w lekturze z każdym opisem bardziej żałując tego chłopaka. 

Napisano że nazywa się Krystian Konczyk, mieszkał i urodził się w Poznaniu a leczył w Warszawie. Mężczyzna sięgną po drugą kartkę do której za pomocą spinacza do papieru przypięte było zdjęcie. Pan Antoni wpatrywał się w nie analizując wszelkie szczegóły. Był to raczej niski chłopak, małej postury, blady i wychudzony. Jego włosy, brwi oraz rzęsy były pięknego srebrnego koloru. Posiadał prostą grzywkę która zmieniała się w schludnie ułożoną prostą, dłuższą fryzurę która na karku kończyła się bardzo krótkim ścięciem maszynką. Oczy miał blado-niebieskie, podkrążone a wzrok nieobecny. Jego twarz była bardzo łagodna, którą zdobił charakterystyczny pieprzyk po lewej stronie brody. 

Pan Antoni po skończonej lekturze odwrócił się w stronę okna kładąc głowę na biurku i zaczął poważnie rozmyślać czy przyjęcie tego chłopca do ośrodka to dobry pomysł. Lecz nie rozmyślał zbyt długo bo znów zanurzył się w objęciach morfeusza.

Marionetki ciszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz