Harry Potter i Komnata Tajemnic

335 32 4
                                    

   -Panie i panowie - zawołał Lockhart- Cóż to za niezwykła chwila! Najlepsza chwila na złożenie pewnego oświadczenia, nad którym zastanawiałem się od pewnego czasu! Kiedy ten o to młodzieniec wkroczył dziś do Esów i Floresów...

  Blondyn nadal przemawiał, ale Ron juz go nie słuchał. Ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę było słuchanie monologu Lockharta na temat tego jak bardzo Harry Potter jest wspaniały. Owszem, lubił Harry'ego, był jego najlepszym przyjacielem, ale czasem czuł się niedoceniony. Wszyscy kochali i podziwiali jego najlepszego przyjaciela, a on sam pozostawał w jego cieniu. Choć sam nigdy w życiu by się do tego nie przyznał  czasem chciałby być na jego miejscu. Wiedział, że Harry tego nienawidził, tak niecierpił jak inni go podziwiali, a on sam nienawidził siebie za to, że chciałby być na jego miejscu. Wiedział, że słynny Harry Potter nie ma rodziców, jego opiekunowie go głodzą, a wszyscy wypytują o jego życie prywatne, mimo tego, że on tego wszystkiego nie chce. Ale on sam chciał kiedyś choć na chwilę poczuć się tak jak słynny Harry Potter, a nie szósty rudzielec w rodzinie.

  Z zamyślenia wyrwał go głos tak znajomy i tak znienawidzony za razem, że nie mógłby to być nikt inny niż Draco Malfoy.

   - ... Nie może wejść nawet do księgarni, żeby nie trafić na pierwszą stronę. 

  Właśnie w tym momencie zdał sobie sprawę, że gdyby nie był przyjacielem Harry'ego powiedziałby to samo i poczuł w stosunku do siebie tak wielkie obrzydzenie, że nagle przestał zazdrościć przyjacielowi, co bardzo go ucieszyło. 

   - Daj mu spokój, on tego wszystkiego nie chce! !-krzyknęła jego młodsza siostra i Ron właśnie uświadomił sobie, że on też powinien coś powiedzieć, ale kompletnie nie wiedział co. 

   - Potter, widzę, że masz dziewczynę!-wycedził Malfoy. 

  W tej chwili Ron poczuł, że ktoś ciągnie go za rękaw. To była Hermiona. Podążała w stronę Harry'ego, zupełnie nieświadoma, że kłótnia trwa już od jakichś trzech minut. Pewnie się zaczytala, pomyślała chłopiec i nie wiedzieć czemu uśmiechnął się na wspomnienie zaczytanej Hermiony. Lubił patrzeć jak czyta. Było w tym coś uspokajającego. Jej kasztanowe oczy chodzące wte i we wte i smukłe palce przesuwające strony. 

  Otrząsnął się. Hermiona była jego przyjaciółką, uczyła się najlepiej w klasie i w ogóle poza swoim chorobliwym zainteresowaniem książkami i uczeniem się była bardzo fajna, ale zdecydowanie za dużo o niej myślał. Nie to, że się zadużył. To by było strasznie dziwne. To znaczy była dziewczyną, ale nie TAKĄ.  Po prostu go intrygowała. Tym, że znała prawie wszystkie książki na pamięć. Mimo tego, że często się z niej wysmiewał, podziwiał ją i to nawet bardziej niż sobie wyobrażała. 

  Dał się poprowadzić Hermionie i na poczekaniu wymyślił jakaś obelgę na Malfoya. 


                                                                                           *

   - Dziesięć punktów dla Gryffindoru! -po cieplarni rozległ się donośny głos pani Sprout. 

  Hermiona uśmiechnęła się widząc zadowoloną minę Rona. Rok temu jej nienawidził, nie chciał się do niej nawet odezwać, a teraz nie tylko ją tolerował, ale byli przyjaciółmi. Z przyjaźni z Harrym również bardzo się cieszyła, ale on zawsze ją tolerował. Pomimo niechęci był w miarę miły, więc zbyt wiele między nimi się nie zmieniło poza tym, że jego uprzejmość nie była już wymuszona, ale szczera. Największa zmiana zaszła w zachowaniu Rona, dlatego tak bardzo się ucieszyła. Oczywiście obu chłopców lubiła tak samo. No... może z Harrym miała troszkę lepsze układy.

Romione- skrywana miłość rudzielcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz