Rozdział 2

159 12 3
                                    

- Jak to wyjeżdżasz? - z bólem serca patrzyłam jak uśmiech z jego twarzy pomału znika.

-  Moi rodzice dostali lepszą ofertę pracy, co niestety oznacza, że się przeprowadzamy - czułam jak kolejny raz tego dnia moje oczy robią się szklane.

- Ale to nie oznacza, że nie będziemy się widywać, prawda? - spytał po chwili niezręcznej ciszy.

- Wyprowadzamy się do Buenos Aires i to już jutro - przy tych słowach rozpłakałam się na dobre.

- Luna - przytulił mnie i kontynuował - żadna odległość nie sprawi, że przestaniemy się przyjaźnić.

- Ale to już nie będzie to samo - odsunęliśmy się lekko od siebie - nie będziemy mogli jeździć w każdej chwili na wrotkach ani chodzić na nasze spacery na nasz pomost.

- Co nie zmienia faktu, że są telefony i będziemy mogli rozmawiać nadal o każdej porze dnia i nocy - Simón otarł łzy z mojego policzka i na jego twarzy ponownie zagościł lekki uśmiech.

- Kocham cię przyjacielu - przytuliłam się do niego jeszcze raz.

- To co powiesz na pożegnanie Cancún? - spytał odsuwając się.

- Z przyjemnością - posłałam mu szczery uśmiech po czym udaliśmy się na moją ostatnią wycieczkę po moim ukochanym mieście.

Po całym dniu spędzonym z Simónem wróciłam do domu, gdzie zastałam moich rodziców, którzy pakowali swoje rzeczy. Będąc w swoim pokoju zaczęłam wyjmować wszystkie rzeczy ze swojej szafy, kładąc je na łóżko. Niedługo po tym mama przyniosła mi pudła i walizki, żebym schowała już do nich swoje rzeczy.

Całe pakowanie się zajęło mi dosyć dużo czasu, no ale musiałam spakować do tych kilku pudeł i walizek całe swoje dotychczasowe życie. Po zamknięciu ostatniego kartonu poszłam do łazienki odbyć swoją wieczorną rutynę. Zrobiło mi się przykro, kiedy spojrzałam na mój pokój, w którym nie było nawet widać, że ktoś go zamieszkiwał przez te kilkanaście lat. 

- Jutro zaczyna się nowy rozdział w moim życiu, wszystko będzie dobrze - powiedziałam sama do siebie kładąc się ostatni raz w tym łóżku.

____

Ostatni poranek w Cancún był dosyć szybki, ale co się dziwić, kiedy panienka Luna Valente nie mogła znaleźć swojego naszyjnika. Jak widać jestem naprawdę roztargniona, najśmieszniejsze jest to, że on był cały czas na mojej szyi, ale zapomniałam, że go nałożyłam.

Pomimo porannej krótkiej przygody nic innego się nie wydarzyło, więc już jesteśmy na lotnisku w Buenos Aires.

- Rodzina Valente? - podszedł do nas dosyć wysoki mężczyzna w garniturze.

- Tak. Możemy w czymś pomóc? - odpowiedział tata.

- Jestem Rey i jestem osobistym sekretarzem pani Benson, miałem po was przyjechać.

- Miguel - tata podał sobie z owym mężczyzną rękę, a potem wskazał na nas - moja żona Monica i córka Luna - Rey kiwnął lekko głową i znowu się odezwał.

- Proszę za mną - i ruszył w stronę wyjścia z lotniska, a my nie widząc innej opcji udaliśmy się za nim.

____

Jadąc po ulicach stolicy Argentyny mijaliśmy wiele budynków, ludzi. Jednak po tym niedługim czasie widzę różnice pomiędzy moim ukochanym Cancún, a tym miastem. Po około trzydziestu minutach dojechaliśmy przed ogromny dom, a może powinnam powiedzieć przed ogromną willę.

- Zaprowadzę was do Pani Benson, proszę na razie zostawić walizki w samochodzie - na co tata pokiwał głową i wraz z mamą ruszyli za Rey'em, po czym sama wolnymi krokami poszłam za nimi.

Salon tej posiadłości był ogromny, ale co się dziwić skoro sam budynek się taki wydaję. Królowały tu kolory błękit, biel i gdzieniegdzie można było zobaczyć złote elementy. Na przeciwko wejścia stał okrągły, brązowy stolik na którym znajdowały się piękne kwiaty, obok, którego stanęliśmy. Chwilę później usłyszeliśmy stukot dwóch par szpilek, który odbijał się po ścianach domu.

- Miguel i Monica jak mniemam.

Po schodach zeszła bardzo elegancka kobieta ubrana w czarną sukienkę i tego samego koloru szpilki z blond włosami związanymi w kok, a za nią szła dziewczyna mniej więcej w moim wieku, ale równie elegancka co kobieta przed nią.

- Nazywam się Sharon Benson, a oto moja chrześnica Ámbar - uśmiechnęła się w naszą stronę po czym dodała - mam nadzieję, że będziecie się tu dobrze czuli, a teraz Amanda pokażę wam wasze pokoje, a Rey powie wam o waszych obowiązkach - skinęła głową na swoich pracowników - miłej nocy - po czym blondynki ruszyły po schodach zapewne do swoich pokoi.

____

Zwiedzanie posiadłości zajęło trochę czasu, ale ucieszyłam się kiedy wreszcie mogłam pobyć w swoim nowym pokoju. Był on bardzo poważny, ale Pani Benson pozwoliła mi go urządzić po swojemu, tak przynajmniej powiedział mi Rey. Moi rodzice wraz z nim poszli omówić jeszcze kilka formalności, a mi polecili kłaść się już spać.

Po wykonaniu wieczornej rutyny, przed samym snem wolałam rozpakować przynajmniej jedną walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami w czym przeszkodził mi dźwięk mojego telefonu, ale kiedy zobaczyłam imię mojego przyjaciela od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Simon, nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że dzwonisz - zaśmiałam się.

- Hej Luna, jesteście już na miejscu?

- Tak, właśnie rozpakowywałam walizkę - ponownie się roześmiałam- a jak tobie minął dzień?

- Skończyłem piosenkę, o której ostatnio ci mówiłem.

- Jejku naprawdę?! To cudownie, zaśpiewasz mi?

- Mogę ci wysłać w wiadomości, bo muszę zamknąć lokal - teraz on się zaśmiał - pogadamy jutro?

- Jasne Simon, dziękuje, że zadzwoniłeś.

- Nie ma za co Luna, dobranoc.

Na nagranie musiałam poczekać kilka minut, ale gdy usłyszałam pierwszy wers miałam w głowie tylko Meksyk i mojego przyjaciela.

Siempre vas rodando en la vida
Y te ves tan decidida
A buscar la luz que hay en todo
A cambiar el mundo a tu modo
Se muy bien que eres valiente
Y luchas por lo que sientes
Una canción siempre va contigo
Para abrir nuevos caminos
Vas a crecer, vas a despertar
A descubrir, para deslumbrar
En busca de tus sueños
Tienes el valor y vas a volar
Vas a sentir, vas a encontrar
Vas a vivir para demostrar
Que eres tan valiente
Y todo lo que quieras lo podrás alcanzar

Z tymi słowami usnęłam po raz pierwszy w tym miejscu, które od dzisiaj jest moim domem.

~~~~

Długa przerwa była, muszę to przyznać, ale wiecie do niedawna był jeszcze rok szkolny, poprawianie ocen i sami wiecie. Ten rozdział jest trochę dłuższy od poprzedniego, ale nie obiecuję, ze takiej długości będzie każdy. W każdym razie mam nadzieję, że wam się spodobał i no do następnego.

~ just-ordinary-me









To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 08, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I want to forget || Lutteo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz