Droga Laliso,
Słoneczko moje, tak bardzo chciałabym wiedzieć co się teraz u Ciebie dzieję. Rozumiem, jeśli nie masz czasu odpisać, lecz wyślij choć pocztówkę i napisz krótką wiadomość. Nie musisz się rozpisywać naprawdę kochana.
Ja czuję się dobrze, choć chyba wpadłam ostatnio w rutynę. Codziennie to samo, mój każdy dzień nie różni się niczym od poprzedniego.
Co ranek wstaje o piątej trzydzieści i wychodzę pobiegać. To chyba moja ulubiona część dnia, miasto jest wtedy takie piękne i opustoszałe. Mogę rozkoszować się samotnością i naturą, która mnie otacza, choć nie ma jej niestety zbyt wiele w mojej dzielnicy.
Po porannych ćwiczeniach wracam do domu i biorę prysznic. Ostatnio kompletnie nie mam ochoty się stroić, zakładam na siebie byle jakie łachy. Brakuje mi czasem tego, że nie mam dla kogo się postarać. Bo przecież i tak nikt nie zwróciłby na mnie uwagi.
Śniadanie jem rzadko. Wiem, że to nie zdrowo, sama mi to wypominałaś, ale z rana nigdy nie mam apetytu. Dopiero gdy dotrę do kawiarenki, w której pracuję, piję swoją poranną kawę z mlekiem i czasem jem lekkie śniadanie. Te zniżki pracownicze, są naprawdę przydatne. Może kiedyś odwiedziłabyś mnie w pracy? Tak, wiem, że dzieli nas tyle kilometrów, jednak gdybyś była przypadkiem kiedyś w moich okolicach, to przyjmę Cię z otwartymi ramionami. Nawet o nocleg nie musiałabyś się martwić kochana, nie problem dla mnie by Cię przenocować. Sama bym mogła przylecieć do Ciebie, mimo że pieniędzy wiele nie mam, to moich oszczędności na bilet nie żałowałabym. Jednak czy nie narzuciłabym się Ci zbytnio? Pewnie tak, lecz odpowiedz proszę.
Po pracy zawsze do domu wracam piechotą, mimo że z rana zawsze używam metra. Jednak wieczorem nie czuję takie pośpiechu. Przechadzam się powoli po mieście ze słuchawkami w uszach, słuchając Lany Del Rey. Jej muzyka sprawia, że czuję się się magicznie.
W domu jestem po godzinie dziewiętnastej. Po drodze zawsze kupuje jakieś gotowe danie do zjedzenia. Jestem beznadziejna w kuchni, dlatego wolę nie ryzykować i zadowolić się odgrzanym jedzeniem. Jem posiłek wraz z moimi zwierzakami, które też dostają swoją porcję.
I tak mija mój dzień, lecz mam już tego serdecznie dość. Woodstock tego roku był magiczny, wyrwał mnie z tej rutyny. Kochana, tak bardzo chciałabym znów tam z Tobą być. Lecz musi minąć jeszcze tyle czasu, byśmy ponownie tam się znalazły..
Przesyłam dużo miłości i ściskam Cię mocno
Twoja J.
CZYTASZ
Listy
FanfictionGdzie Jennie nazywa Lalise swoim jasnym promyczkiem wśród zachmurzonego nieba. Uwagi: opowiadanie pisane w formie listów woodstock, jest w tym przypadku zmyślonym wydarzeniem, wszelkie aspekty z nim związane zawarte w konwersacji są nieprawdziwe