Droga Laliso,
Mój promyczku, moja przyjaciółko, siostro kochana. Ten dzień nie mógł być gorszy. I tak wiem, strasznie narzekam i wylewam Ci swoje żale, lecz obiecuje, by kolejne listy były pozytywniejsze. Dlatego też dziś oszczędzę ci mojego marudzenia i opisze tylko to, co szczęśliwego dziś mnie spotkało.
Jak już kiedyś wspominałam, zazwyczaj z pracy wracam piechotą. Krążę wśród przeróżnych stoisk na targu, uśmiecham się do sprzedawców i kupuje od starszej pani codziennie trzy róże. Ma stoisko pod koniec całego bazaru, rzadko ktokolwiek u niej kupuje i trochę mi jej szkoda. Ma naprawdę cudowne kwiaty.
No ale wracając do konkretów, dziś zauważyłam nowe stoisko w samym centrum targu. Stała przy nim uśmiechnięta dziewczyna, wesoło nawołująca ludzi. Pomimo brzydkiej pogody, stała jedynie w cieniutkim swetrze. Uznałam, że chce ją jakkolwiek wspomóc, dlatego podeszłam zobaczyć co sprzedaje. Była to przeróżna biżuteria, w tym bransoletki z muliny, które od razu przykuły moją uwagę. Kupiłam dwie, jedną masz w kopercie. Widząc je od razu pomyślałam o Tobie, o woodstocku, o klimacie nam towarzyszącym.
To fascynujące, że głupia bransoletka potrafi wywołać u mnie taką burze wspomnień. Wracając do domu, przytłoczona ilością emocji, po prostu nie wytrzymałam, dając im upust. Popłakałam się i w tym samym czasie zaczął padać deszcz. Usiadłam na ławce, nawet nie próbując osłonić się przed deszczem. Poddałam się.
Czemu doprowadzasz mnie do takiego stanu? Czemu przez ciebie czuje jednocześnie niekontrolowaną euforie, po czym smutek, przybicie, a na koniec pustkę. To tak jak po zażyciu ecstazy. Jesteś szczęśliwy, śmiejesz się, czujesz się cudownie, lecz kolejnego dnia dopada cię zmęczenie. Nie możesz się na niczym skupić, jesteś tym wszystkim zmęczony. Mówi się, że od ecstazy człowiek się nie uzależnia. To narkotyk imprezowy, lecz chęć przeżycia ponownie tego stanu, który wywołuje, bierze w górę. Chcesz sięgać po niego częściej. To pomaga uciec ci od problemów, zapominasz o nich. Lecz gdy nie masz do niego dostępu, pojawia się problem. Nawet jeśli nie możesz uzależnić się fizycznie, jesteś zależny niejako psychicznie, co powoli cię wykańcza.
Jesteś moim narkotykiem.
Całuje się w czoło i wtulam w swe ramiona
Twoja J.
CZYTASZ
Listy
FanfictionGdzie Jennie nazywa Lalise swoim jasnym promyczkiem wśród zachmurzonego nieba. Uwagi: opowiadanie pisane w formie listów woodstock, jest w tym przypadku zmyślonym wydarzeniem, wszelkie aspekty z nim związane zawarte w konwersacji są nieprawdziwe