Rozdział 7

186 17 8
                                    

,,- Jak ktoś za mną pójdzie, to zabiję!!!- po minie Karola zauważyłam, że rozważał, czy nie zaszantażować chłopaków i zmusić ich, aby mnie do niego przyprowadzili- Nie ma szans! Ich też zabiję, jeżeli zajdzie taka konieczność . . . ."

Uciekłam.

Nie wiedziałam gdzie uciekam, ale jak najdalej od nich wszystkich.

Ukryć się gdzieś i myśleć, że to tylko sen.

Gdy już byłam oddalona od szkoły, usłyszałam za mną odgłosy pogoni. Ukryłam się i siedziałam cicho. Próbowałam przeanalizować w głowie to, co mnie dziś spotkało. Nagle usłyszałam tupot butów na szkolnym dziedzińcu.
Zaczęłam się bać

A co, jeśli mnie znajdą?? Czego oni w ogóle chcą ode mnie???

W mojej głowie kłębiły się takie pytania. Zaczęli mnie mijać, lecz jeden z nich mnie zobaczył.
Wybiegłam i uciekałam w przeciwną stronę. Wreszcie znalazłam schronienie w jakiejś sali, najprawdopodobniej świetlicy lub siłowni szkolnej.
Idąc po sali znalazłam jakiś materac i koc. Postanowiłam się przespać, aby na jutro mieć więcej siły przed ucieczką.
Wiedziałam, że oni nie dadzą łatwo za wygraną, że te miejsce jest złe do spania, bo mogliby mnie tu szybko znaleźć, ale zmugł mnie sen.

Zasnęłam.

Śnił mi się Jeremi i Bartek. Byli na jakiejś ulicy. Szli nią i rozmawiali. Nagle przyjechał jakiś samochód i zamaskowani chłopcy wyciągnęli ich do środka.
Potem widziałam ich przywiązanych do jakiś krzeseł. Ktoś ich o coś pytał ( to był Karol). Wtedy zaczął się koszmar. Karol coś włączył ( wcisnął jakiś guzik). Oni wili się z bólu. Ja płakałam i błagałam, aby ich wypuścił. Płakałam przez sen.
Nagle zerwałam się ze snu, cała zlana potem.

To tylko sen, Mabi.

Gdy chciałam wstać, nie mogłam ruszyć rękoma. Były związane.

No ładnie! Znaleźli mnie. To już koniec, Mabi. Teraz cię zabiją i uzyskają to co tak chcą...

Nagle usłyszałam jakieś głosy.

-No i co z nią zrobimy, Adam?

-Musimy się jej pozbyć. Przecież to intruz.

-Ale co z tego?! Ja jej nie dam rady nic zrobić. A poza tym jest jedną z nas. Dziwne tylko jest to, że jej sygnał tak późno się uaktywnił...

Jaki sygnał?? O czym on mówi??? pomyślałam przerażona.

Drzwi się otworzyły. Szybko zamknęłam oczy, ale mój szloch był strasznie głośny.

-Kacper. Słyszysz???-zapytał jeden z nich ( pewnie Adam ).

-Tak. Wyjdź stąd. Pewnie twoje wrzaski ją zbudziły.

Gdy tamten wyszedł Kacper ( jak sądzę) podszedł do mnie.

-I tak wiem, że nie śpisz.

- Czego odemnie chcecie???

-To tak się odpłacasz za uratowanie ci tyłka??

-Jak to??? Uratowaliście mnie i teraz trzymacie związaną i zamkniętą?!

-To tylko środki ostrożności. No chybaże wolisz, abyśmy wydali cię Karolowi??

-Nie!! Błagam!!

-No dobra. Powiedz mi, kim jesteś

-Nazywam się Mabell. Mam 15 lat. Do niedawna byłam zwykłą dziewczyną, która chodziła do technikum. Do momentu, gdy nie zaczęli mnie śliedzić...

-Kto cię nie zaczął śledzić??

-Taki jeden Jeremi

-Sikorski???

-A ty skąd wiesz???

-Gdy cię znaleźliśmy, jeden z naszych poszedł na zwiady i powiedział, że właśnie szukają jakiejś dziewczyny ( mamy swoje wtyki w agencji Karola) i, że jej koledzy będą musieli z nimi współpracować, bo inaczej i ty i oni zginiecie. Wtedy jeden z nich, jakiś Bartek...

-Bartek?!? Co z nim???

-Powiedział, że się na to nie zgadza i ...

-I co???

-...postrzelili go...
~~~~~
Kochani ❤
Oto kolejny rozdział
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu

Więc wiecie co robić, a ja lecę wam pisać kolejny rozdział

Dobranoc, moi Czytelnicy ❤❤❤❤❤

~Jednak nie jesteśmy "normalni"~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz