Edukacja seksualna +18 (Corro/Bruise)

7.1K 161 336
                                    

Na początku chcę zaznaczyć, że ten shot to porno w najczystszej postaci. Aczkolwiek z fabułą. Bardzo zboczony, nieodpowiedni dla młodszych czytelników (nie chcę mieć nikogo na sumieniu, tak). Więc jeśli obrzydzają Cię takie sceny, po prostu nie czytaj, a nie potem skarż mi się w komentarzach, że to było złe i czytam za dużo gejowskich opek. Ostrzegłam, że ryję psychikę? Ostrzegłam. Dziękuję za uwagę. 
Shot z dedykcją dla Futercia, mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam ^^

Rozległ się dzwonek. Piątek, siódma lekcja w klasie III gimnazjum to nie jest zbyt zachęcająca pora na jakiekolwiek lekcje. Wszyscy są rozemocjonowani na wieść o nadchodzącym weekendzie i dwóch dniach totalnej olewki i beztroski. Nikt, a zwłaszcza my, chłopcy, nie wykazuje choć odrobiny skupienia, tylko modli się, by czas leciał trzy razy szybciej.

W końcu do sali wtoczyła się znienawidzona przez wszystkich gburowata i gruba nauczycielka biologii. Miała poprowadzić z nami lekcje edukacji seksualnej, dodatkowego, choć przymusowego przedmiotu dla najstarszego rocznika. O ile sama wizja takiej lekcji wprawiała niejednego napaleńca w stan podniecenia, tak fakt, że nauczać go będzie pani Machia, sprawiał, że nawet Kai miał ochotę wypisać sobie roczne zwolnienie.

– Moi drodzy uczniowie, na naszej dzisiejszej lekcji omówimy sobie temat seksu, ciąży i antykoncepcji... – zaczęła tym swoim nudnym, mulącym głosem.

Gdzieś z tyłu sali rozległy się jakieś pojedyncze gwizdy, ale raczej spora większość chłopaków miała nauczycielkę i jej słowa głęboko w dupie, za przeproszeniem. Ja tak samo. Wyjąłem sobie brudnopis i z nudów zacząłem w nim bazgrać karykatury nauczycielki, trzymającej dildo i odciętego, krwawiącego penisa jakiegoś losowego mężczyzny, leżącego obok.

– Brookstone! – usłyszałem nagle chrapliwy głos nad sobą, gdy byłem w trakcie cieniowania jej owłosionych nóg. Momentalnie zamknąłem zeszyt i podniosłem przerażony głowę.

– Tak? – rzuciłem jakby od niechcenia, choć drgała mi powieka. Widziała czy nie widziała?

– Wymień mi wszystkie środki antykoncepcji, jakie tylko znasz – powiedziała nauczycielka, mrużąc oczy. Złapała mnie na tym, że nie słucham, ale nie miała pojęcia, że akurat w tych tematach jestem świetnie obeznany.

– Są naturalne, chemiczne, mechaniczne i hormonalne - wyrecytowałem z pamięci. – Naturalne to metoda kalendarzowa, termiczna, kalendarzowo-termiczna, laktacyjna i obserwacja śluzu, chemiczne to nieszczęsne środki plemnikobójcze, mechaniczne to prezerwatywy i błony dopochwowe, a także takie kapturki oraz hormonalne, czyli tabletki i plastry antykoncepcyjne, wkładki domaciczne i zastrzyki hormonalne. Choć moim zdaniem i tak najlepszą antykoncepcją jest po prostu brzydki ryj.

– To ostatnie mogłeś sobie darować, ale dobrze. Dostajesz plusa za aktywność na lekcji – mruknęła niezadowolona profesorka. Prychnąłem cicho i spojrzałem po sali. Nikt nie wyraził zbytnio zainteresowania moim monologiem, oprócz kilku dziewczyn oraz... Jaya.

Rudy piegus wlepił we mnie swoje wąskie, błękitne oczka, lustrując dokładnie od stóp do głów. Dosłownie czułem na sobie to mrowiące spojrzenie, które zdawało się zaglądać wprost pod ubranie. Zignorowałem to i zabrałem się za dokańczanie mojego dzieła. Ale palący wzrok rudzielca sprawiał, że nie potrafiłem się skupić. Patrzył na mnie tak bezczelnie, jak małe dziecko, które po raz pierwszy widzi świętego Mikołaja. Aż do samego końca lekcji. W końcu zabrzmiał zbawczy, ostatni dzwonek.

– Za tydzień porozmawiamy o orientacjach seksualnych! – rzuciła jeszcze nauczycielka, ale nikt jej nie słuchał. Wizja weekendu zawładnęła już sercami wszystkich. Także i moim. Już widziałem oczyma wyobraźni te błogie dwa dni rozpusty, siebie rozwalonego przed laptopem z ostrym porno, masturbującym się do słodkich jęków pustych blondyneczek. Byłem jednym z tych spaczonych zboczeńców, którzy jednak nie mówili głośno o swoich upodobaniach.

Ninjago One Shots by Wen (TRWA KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz