Rozdział 1: Wild

810 65 366
                                    


Louis stał, gapiąc się przez frontowe okno, podczas gdy jego tata śmiał się z niego.

„Mogą nawet nie mieć dzieci, kolego, nie ma sensu się denerwować," chichocze, kręcąc głową.

Ale Louis był zdeterminowany. Potrzebował, by jego nowi sąsiedzi mieli dziecko, z którym mógłby się z nim zaprzyjaźnić tak, jak zrobił to wcześniej Stan. Głupi Stan i jego szczęście. Najfajniejszy chłopak w szkole przeprowadził się do domu obok i teraz ledwo ma czas dla Louisa! Prawie wcale nie jada już z nim lunchu! Ale Louis pokazałby mu się wraz z jego własnym nowym sąsiadem. Był tak bardzo podekscytowany, kiedy zobaczył ciężarówkę do przeprowadzek, że aż wysłał tam mamę, by się spytała, jednak był zbyt niecierpliwy, by na nią zaczekać aż się spyta i wróci, co oznacza, że obecnie wygląda przez okno, starając się czytać z ruchów jej warg. Ale to nie działało.

Kiedy Jay wróciła, uśmiechnęła się do Louisa. „Mam dla ciebie dobre wiadomości!" Louis był szczęśliwy, a właściwie to podekscytowany.

„Chłopak w moim wieku?" zapytał.

Potrząsnęła głową. „Nawet lepiej! Dziewczynka rok starsza od ciebie i chłopczyk, który ma cztery lata," powiedziała, a Louis zajęczał.

„W jaki sposób to jest lepsze! Dziewczyny śmierdzą! A ja nie bawię się z dziećmi!" narzekał. Louis miał sześć lat, nie mógł zostać przyłapany z czterolatkiem! Cała szkoła żartowałaby z niego! „To jest beznadziejne!" zapłakał, biegnąc po schodach do swojego pokoju, pokazując w ten sposób swoje niezadowolenie. Jay podążała za nim z małym uśmiechem na ustach.

„No dalej, Boo, jestem pewna, że pokochasz ich oboje," powiedziała miękko.

Louis potrząsnął głową i skrzyżował ramiona. „Nieprawda! Nie lubię ich!" przyrzekł.

„Nawet ich jeszcze nie poznałeś!" zaśmiała się. Louis spojrzał ze zmarszczonymi brwiami na swoją mamę.

„To nie jest błaha sprawa! Nie mogę się spotykać z dziewczynami i dziećmi! To zniszczyłoby moją reputację!" dociął.

Jay potrząsnęła swoją głową i nabrała sztucznej powagi „Masz rację! To jakiś koszmar! Jak to przeżyjesz?"

„Dokładnie!" skinął poważnie głową, był wdzięczny, że doszli do porozumienia. A to sprawiało, że chciało jej się bardziej śmiać.

„Cóż, lepiej, żebyś się z tym w miarę szybko pogodził, jutro się spotkacie, by się pobawić," uśmiechnęła się.

„Ale mamooooooooooo!" Louis zajęczał.

„Żadnych ale, Boo! Lepiej bądź jutro uprzejmy, bo wpadniesz w kłopoty," powiedziała, kiedy wychodziła z pokoju. Louis westchnął i powrócił do bycia obrażonym.

*

„Przysięgam, mamo, jestem chory" powiedział Louis, podciągając przykrycie do brody.

„Ale nie masz gorączki," powiedziała, trzymając dłoń na jego czole.

„Tak, ale boli mnie gardło." zmarszczył brwi.

„Myślałam, że to ból żołądka, który miałeś." uniosła brew. Louis westchnął i odwrócił wzrok, „To nie ma nic wspólnego z unikaniem spotkania z sąsiadami, prawda?" spytała.

„Nie," Louis zmarszczył brwi, próbując utrzymać powagę na twarzy.

„No dalej, Boo. Będziesz się świetnie bawił! Nawet przyrządziłam ciasteczka, a nie możesz ich zjeść, jeśli boli cię żołądek," uśmiechnęła się. Louis zsunął nieznacznie przykrycie.

Blue Neighbourhood //Larry tłumaczenie//Where stories live. Discover now