Rozdział 16

14.8K 676 42
                                    

Dni mijały, a moje samopoczucie znacznie się polepszyło. Kaszel mnie już nie męczył, a ból gardła zniknął. Z jednej strony cieszyło mnie to niezmiernie, jednak to oznaczało, że muszę wracać do pracy, co za tym idzie, nie mogę spęczać cały dzień z opiekującą się mną, Ruby. Jej troska o moje zdrowie była wręcz przesadna, ale to sprawiało, że moje serce się radowało. Takie małe gesty, wykonywane w moją stronę, jak na przykład poprawianie mi poduszki, dały mi do zrozumienia że komuś na mnie zależy. 

- Jesteś pewny, że czujesz się już wystarczająco dobrze? - zapytała, po raz kolejny przykładając dłoń do mojego czoła. 

Staliśmy w kuchni, ja już kompletnie gotowy do wyjścia i ona, ze zmartwionym wyrazem twarzy. 

- Tak, nic mi nie jest. - uśmiechnąłem się, gładząc jej policzek. Niemal od razu oblała się rumieńcem, wtulając twarz w moją szyję. 

- To bezsensu. - mruknęła. - Jest piątek, jeden dzień dłużej na urlopie, nie robi różnicy. 

- Wolałbym jednak iść. - splotłem dłonie na dole jej pleców, opierając policzek na jej głowie. - Pomyśl lepiej o tym, że jutro sobota. A wiesz co to oznacza? 

- Że mam wolne? 

- Nie, głuptasie. - ucałowałem jej czoło. Była taka słodka, ze swoim wzrostem jak u karła. - To oznacza, że jutro jest nasza randka. 

Aż wstyd się przyznać, ale czekałem na nią jak dziecko na Gwiazdkę. Od kilku dni robiłem wszystko, żeby się wykurować, tak piłem nawet te obrzydliwe i śmierdzące syropy, a to wszystko aby już w sobotę iść z nią na randkę. Przez to czułem się trochę jak smarkacz idący na swoje pierwsze podboje miłosne, ale to nic. Tak długo jak mogłem spędzić z nią trochę czasu, na robieniu różnych głupich rzeczy, w tym całowaniu, mogłem być nawet nazywany pantoflarzem 

- Nie wiem czy to wypali. - mruknęła, sprawiając że moje serce na moment zamarło. Wcale nie podobała mi się o zdanie. 

- Co masz na myśli? 

Odchyliłem się do tyłu, aby móc widzieć jej twarz w całej okazałości. Znacznie się uspokoiłem, kiedy zobaczyłem jej delikatny uśmiech. 

- Co z Leonem? 

Z niewiadomych przyczyn, to że zadaje to pytanie, sprawiło, że zapragnąłem jej jeszcze bardziej. Fakt, że interesuje się Leonem tak bardzo, nawet jeśli to nie jest jej obowiązkiem, bądź co bądź w soboty nie jest nianią, był dla mnie dość istotny. 

- Podrzucę go do Lou. - wyjaśniłem, ciesząc się, że to jej jedyny problem. 

- Lou opiekował się nim już tyle razy. - mruknęła, bawiąc się kołnierzem mojej koszuli. Zmarszczyła brwi w zamyśleniu. - Może Niall i Liam? 

Kciukami zataczałem małe kółeczka na jej kościach biodrowych, nosem trąc o jej czoło. Wzruszyłem ramionami. 

- Jeśli się zgodzą, to pewnie. 

Westchnęła zadowolona, całując moją brodę. Nasze relacje zmieniły się przez ostatnie kilka dni. Można powiedzieć, że czasami miałem nawet wrażenie, że jesteśmy jak małżeństwo. W ciągu dnia zdarzało nam się stać, tak po prostu się przytulając i to było naprawdę miłe uczucie. Nie byliśmy jeszcze nawet na randce, a kilka razy przyłapałem się na tym, że naprawdę chcę być z nią. Może i nie znamy się na tyle długo, aby powiedzieć że łączy nas miłość, ale nasze relacje definitywnie nie są czysto przyjacielskie. 

Uśmiechnąłem się składając delikatny pocałunek na jej ustach. Delikatna skóra jej warg, spotkała się z moją lekko spierzchniętą jeszcze po chorobie, wywołując na ciele gęsią skórkę. Szybkie i częste buziaki, zaczęły zmieniać się w znacznie dłuższe, aż w końcu nasze usta połączyły się w długi i intensywnym pocałunku. Moje ręce przeniosły się na jej policzki, utrzymując jej twarz jak najbliżej mojej. Jej drobne palce bawiły się szlufkami moich spodni, pod czas gdy nasze języki delikatnie o siebie pocierały. Ta przyjemność 

Uncle HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz