Rozdział 28 last but not least

12K 676 72
                                    


Dzisiejszy dzień zapowiadał się fatalnie, tak jak poprzedni. Leon śmiertelnie się na mnie obraził, a Ruby nie było z nami, więc musiałem spać sam. Pierwszy raz od wypadku, musiałem spać sam. Przez to, kręciłem się całą noc na łóżku, szukając odpowiedniej pozycji, co i tak na marne. Kiedy zaczęło świtać, wstałem z łóżka i postanowiłem zrobić śniadanie. Może udobrucham Leona naleśnikami z Nutellą. Kiedy skończyłem robić naleśniki, ruszyłem do schowka po Nutellę. Uśmiech wypłynął na moje usta, kiedy zdałem sobie sprawę, że właśnie tak to wszystko się zaczęło. Od braku Nutelli. Głupi słoik kremu czekoladowego zmienił moje życie. I choć bardzo chciałem temu zaprzeczyć, potrzebowałem Ruby. NIe mogłem pozwolić jej tak po prostu odejść.

Zmęczony brakiem snu i wydarzeniami ostatnich dni, po raz kolejny przyłożyłem telefon do ucha, tylko po to aby chwile później z zawiedzeniem go odłożyć. Całą sobotę i pół niedzieli spędziłem na wydzwanianiu do Ruby, odebrała jedynie raz, żeby powiedzieć mi że mam więcej nie dzwonić po czym wyłączyła telefon. Leon nie odzywał się do mnie od tego czasu, nie wiem czy bardziej obraził się za to, że nie przyszedłem na czas, czy za to że Ruby nas zostawiła. Siedział teraz na przeciwko mnie i mierzył mnie swoim morderczym wzrokiem. Westchnąłem zrezygnowany, odkładając telefon.

- Nie bądź na mnie zły. - Poprosiłem, uśmiechając się delikatnie. Ostatnim czego mi brakowało, był smutny i zawiedziony Leon, gniewający się na mnie śmiertelnie.

- Przestane, jak ją odzyskasz.

- Przecież próbuję. - jęknąłem.

- To postaraj się bardziej.

- Nawet nie odbiera ode mnie telefonów. - wyjaśniłem spokojnie, starając się nie brzmieć jakbym miał się zaraz rozpłakać.

- Też bym nie odbierał. - mruknął. - Zachowałeś się okropnie.

Wstał z fotela i nie patrząc już w moim kierunku, wdrapał się po schodach na górę. Westchnąłem ciężko, jeszcze głębiej zapadając się w kanapie. Ta sytuacja była wyjątkowo beznadziejna i wymagała natychmiastowej naprawy. W duchu przeklinałem wszystkich którzy wczoraj zmusili mnie do napicia się ze sobą. Jedynym pocieszeniem w całej tej sytuacji było to, że Zayn był trzeźwy i upewnił mnie w tym, że z nikim się nie całowałem a ślad po szmince to pozostałość po pożegnaniu z Lily. Jeden problem z głowy. Musiałem teraz tylko przekazać to Ruby i przekonać ją żeby nie przyjmowała propozycji swojego wstrętnego byłego. Na samą myśl o tym w gardle stawała mi gula. Nie miałem pojęcia co mną kierowało, kiedy powiedziałem to wszystko. Ruby od dawna nie była tylko nianią. Jest częścią naszego życia, naszej rodziny. Ona nie mogła tak po prostu zostawić Leona. I mnie. Nie mogłem dopuścić do tego, żeby to wszystko się tak skończyło. Zdecydowanym ruchem zgarnąłem telefon do ręki i wstałem z kanapy.

- Leon, zbieraj się! - krzyknąłem, ubierając buty. Widząc jego powolne ruchy, dodałem - Szybko.

- Gdzie idziemy? - zapytał, podchodząc do mnie.

- Jak to gdzie? - zaśmiałem się. - Odzyskać moją dziewczynę.

Ruby POV

Ze smutkiem przyglądałam się ścianą w moim pokoju. Wspomnienia związane z Harrym i Leonem robiącymi remont, krążyły po mojej głowie, nie dając mi spokoju ani na moment. Z każdą chwilą miałam coraz więcej wątpliwości czy podejmuje dobrą decyzję.

Upewniałam się że wszystkie moje rzeczy były gotowe w pudłach lub w walizce. Zerknęłam na zegarek. Charlie powinien być tu lada moment, przynajmniej tak powiedział w piątek. Zadzwoniłam do niego zaraz po wyjściu z domu Harry'ego. I dobrze, przynajmniej nie miałam czasu na rozmyślenie się. Ten wyjazd był mi potrzebny. Wykonałam też telefon do Liama, który obiecał zająć się resztą moich rzeczy oraz sprawami związanymi ze sprzedażą mieszkania. Podeszłam do kuchni, żeby nalać sobie wody. Wyciągnęłam jedną z nielicznych szklanek, kiedy po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Pewna, że to Charlie, krzyknęłam żeby wszedł. Stanęłam tyłem do drzwi i zaczęłam pić wodę, kiedy głosik wołający za mną, sprawił że się nią zakrztusiłam.

- Ruby! - Leon wbiegł do mieszkania, przytulając się do mnie. Ze łzami w oczach, na samą myśl, że będę musiała się z nim dzisiaj pożegnać, podniosłam go, całując w czubek głowy. - Tęskniłem.

- Ja też tęskniłam kochanie. - mruknęłam, stawiając go na nogi. Spojrzałam na Harry'ego, który stał przy drzwiach nie bardzo wiedząc co ze sobą dalej zrobić. - Po co przyjechałeś Harry? Potrzebujesz kogoś, żeby zajął się małym, kiedy ty będziesz sie bawił z jakąś laską? - dodałam zjadliwie.

- Dobrze wiesz, że wcale tak nie myślę. Przyjechałem, bo musimy porozmawiać. - zaczął. - O nas.

- O nas? - zaśmiałam się. - O tym jak mnie zdradziłeś?

- Nie zdradziłem cię. - zapewnił.

- Jeszce w piątek wieczorem, nie byłeś tego w stu procentach pewien.

- Ale teraz jestem. - dodał twardo, podchodząc bliżej. - Dzwoniłem do Zayna i o wszystkim mi opowiedział. Cały wieczór spędziłem z jednym z dźwiękowców. Dopiero kiedy wsiadałem do taksówki, Lily pocałowała mnie na pożegnanie. Wiesz, że nie mógłbym tego zrobić.

Patrzyłam na jego zdesperowany wyraz twarzy. Może faktycznie wyolbrzymiłam sytuację.

- To, że mnie nie zdradziłeś, nie zmienia tego co wczoraj powiedziałeś.

- Nie miałem tego na myśli. - westchnął. - Od dawna nie myślę o tobie jak o pracownicy. Właściwie to nigdy tak o tobie nie myślałem.

Szczerość i desperacja w jego głosie, sprawiała, że miałam ochotę tak po prostu podejść i go przytulić. Spojrzałam w jego smutne oczy. Widziałam jak bardzo żałował tego co powiedział, a ja zaczynałam dochodzić do wniosku, że również odrobinę przesadziłam.

- Ruby, jesteś gotowa? - Jakby tego było mało, do mieszkania wpadł Charlie, jego radosny uśmiech od razu zniknął kiedy zobaczył przytulającego się do mnie Leona oraz Harry'ego stojącego naprzeciwko mnie. - Zaraz mamy samolot.

- Ona nigdzie nie jedzie! - warknął Leon, zaciskając rączki wkoło moich nóg.

- Nie możesz nas zostawić. - powiedział Harry, kręcąc głową. Podszedł do mnie i ujął moją twarz w obie swoje ręce. Zadrżałam na ten przyjemny dotyk. - Leon cię potrzebuje. Ja cię potrzebuje.

- Harry, ja... - zaczęłam, nie wiedząc co powinnam powiedzieć.

- Zostań. - poprosił cicho, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem

- Jesteś gotowa? - powtórzył zdenerwowany, tupiąc nogą. Zignorowałam go, wciąż patrząc w oczy Harry'ego - Spóźnimy się na samolot.

- Dlaczego miałabym zostać? - zapytałam słabym głosem. Dwa duże kciuki muskające delikatnie moje policzka, wcale nie pomagały mi w uspokojeniu się.

- Bo cię kocham. - wymruczał, chwile później mocno całując moje drżące usta.


KONIEC I części!

Aww! Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę już koniec tej części. Informacje co do drugiej, podam jutro w podsumowaniu które dodam jutro :)

Dzisiaj dodałam też nowy ff Geek Friend (http://www.wattpad.com/54528300-geek-friend-h-s ) EDIT proog pojawi się prawdopodobnie jeszcze dzisaj :)

http://uncle-harry-ff.blogspot.com/

ask//snapchat : carmellkowelove ZAPRASZAM
Twitter @noellkid

KOCHAM WAS! xoxo

Uncle HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz