Rozdział 19

13.1K 796 92
                                    

Obładowani wszystkimi niezbędnymi rzeczami, lawirowaliśmy pomiędzy autami, zaparkowanymi na wielkim placu przed sklepem. Było to niezwykle trudne zadanie, biorąc pod uwagę ilość pojazdów. Czy naprawdę niema w tym mieście ciekawszych zajęć, niż zakupy w sklepie budowlanym i to jeszcze w niedzielne popołudnie? Nie dość, że stanie w kolejce zajęło nam niemal pół dnia, to jeszcze na parkingu nie ma nawet miejsca na swobodne poruszanie.

- Harry, wydaje mi się, że nasze auto jest z drugiej strony. - zauważyłam, kiedy po raz kolejny mijaliśmy czarnego pick-upa. - Przeszliśmy tędy już cztery razy.

- Chyba wiem gdzie zaparkowałem samochód. - Po jego tonie, mogłam śmiało wywnioskować, że był bliski rzucenia wszystkich tych rzeczy i wrzeszczenia wniebogłosy. Odłożył jedną z puszek na podłogę i zaczął grzebać w tylnej kieszeni spodni. - Parkowałem w sektorze "L", mam karteczkę z sektora "L", więc dlaczego do cholery mojego samochodu nie ma w sektorze "L"?!

Zirytowany do granic możliwości, zaczął wymachiwać białym świstkiem papieru, tuż przed moją twarzą. Leon chichotał co chwila, widząc zachowanie swojego wujka. Zmarszczyłam brwi, przyglądając się czarnej literce.

- Pewnie dlatego, że to "I". - wyjaśniłam spokojnie. - Sektory są oznaczone dużymi literami, a nie małymi.

Przyglądał mi się przez chwilę, z miną karpia i niezrozumieniem w oczach. Pokręciłam głową, postanawiając jednocześnie nie komentować jego zachowania i braku logicznego myślenia. Podniosłam farbę i razem z Leonem uczepionym mojej ręki, ruszyłam w odpowiednią część parkingu. Harry szedł za mną, mamrocząc przekleństwa na osobę projektującą parking i cały sklep, wspomniał coś o utrudnianiu ludziom życia i o wytoczeniu sprawy w sądzie. Wolałam się więc nie odzywać i w ciszy rozglądałam się za samochodem.

- Tam jest! - Leon niemal natychmiast wystrzelił w kierunku zauważonego pojazdu. Stanął pod drzwiczkami, cierpliwie czekając aż do niego dołączymy.

Wspólnie zapakowaliśmy zakupy do bagażnika i wszyscy wsiedliśmy do auta. Leon uparł się, że chce siedzieć z przodu, więc przełożyłam mu tylko fotelik, nie chcąc wszczynać kłótni. Chłopiec widząc zirytowaną minę Harry'ego, poklepał go po udzie.

- Nie martw się wujku, to nic że nie potrafisz czytać. - Harry spojrzał na niego z uśmiechem. - Kocham cię nawet jeśli tego nie potrafisz.

Rozczulona scenką, która miała miejsce, oparłam się o fotel, przykładając dłoń do serca. Widok tej dwójki, zawsze wywoływał na mojej twarzy ogromny uśmiech. Cicha muzyka dobiegająca z radia, tworzyła miły akompaniament w drodze powrotnej do mojego mieszkania. Z uwagą i skupieniem rozglądałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca.

- Może tu? - zaproponowałam, wskazując wolną przestrzeń pomiędzy dwoma innymi autami.

- Za daleko, znajdę coś bliżej.

- Jak sobie chcesz.

Przyglądałam się, jak spokojnie cofa, kierując się bliżej mojej klatki schodowej. Nie miałam pojęcia po co, skoro byliśmy tam już wcześniej i nie było żadnego miejsca. Jak na osiedle emerytów, sporo ludzi ma samochód. Ewentualnie każdy robi dzisiaj rodzinny obiad, tak czy siak pojazdów było od groma. Kiedy podjechaliśmy bliżej, z przerażeniem odkryłam że Harry ma zamiar wcisnąć się w szparę pomiędzy hydrantem, a czarnym mercedesem.

- Nie zmieścisz się tam! - pisnęłam, chwytając go za ramię.

- Milcz kobieto i daj działać mistrzowi. - uśmiechnął się, powoli przymierzając się do parkowania. Kątem oka zauważyłam jak Leon zasłania sobie oczy i cóż, miałam ochotę zrobić to samo. Zwłaszcza kiedy usłyszałam donośny zgrzyt. W lusterku zobaczyłam jak oczy Harry'ego podwajają swoje rozmiary, aby chwile później zaszklić się. Wyskoczył za auta, aby ocenić szkody. Po jego minie mogłam stwierdzić, że były wielkie. Klęknął, głaszcząc drzwi samochodu. - Moje maleństwo.

Uncle HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz