- Miasta i dni, których już nie było -

30 4 0
                                    



Dochodziła piąta. O tej porze słońce odbijałoby się w kroplach porannego deszczu, zdobiąc turkusowe dachówki. Tu i ówdzie okiennica otwarłaby się z wesołym trzaskiem i zadrżałyby koronkowe mgiełki firanek. Ulice stopniowo zapełniłyby się mieszkańcami śpieszącymi do swoich zajęć. W powietrzu czuć byłoby zapach zwilżonej wczesnym rankiem ziemi, drzew cytrynowych, fantazyjnych kwiatów i świeżo upieczonych bułeczek. Chociaż piekarni w mieście było wtedy kilkanaście, to słodki aromat powstających w nich wypieków roznosił się po całej metropolii. W drzewnych koronach śpiewałyby ptaki..

Postać ruszyła dalej stąpając pośród spalonej ziemi.

- Wstrzymaj się! - jeździec na koniu równie czarnym, co jego odzienie podjechał bliżej. - Nie możesz tam iść; miasto ostygnie dopiero za kilka dni, teraz jest zbyt niebezpiecznie.

- Tam mogą być ludzie.. - padła odpowiedź.

- Jacy ludzie? O czym ty mówisz!? Nikt nie przetrwałby takich temperatur. To było piekło na ziemi. Zrozum...

Mężczyzna sprawnie przerzucił nogę nad kłębem wierzchowca i zeskoczył na ziemię, wzbijając przy tym w powietrze popiół. Koń parsknął.

- Proszę, zrozum... i mówię to jako twój przyjaciel... jako brat...

Na twarzy rozmówcy pojawił się cierpki uśmiech.

- Mój brat jest gdzieś tam - postać odpowiedziała, jakby prześmiewczo, wskazując ruchem głowy zgliszcza.

Zawiał wiatr. Wraz z nim w eter wzbił się pył gorącego popiołu. Zmusiło ich to do zasłonięcia twarzy dłońmi.

- Muszę tam iść. Muszę mieć pewność.

Mężczyzna nie odpowiedział, jednak z wyrazu jego twarzy można było wyczytać niezadowolenie.

- Wiem co robię i wiem jak to może się skończyć.. muszę mieć pewność... To wszystko wydarzyło się zbyt szybko.

Odziany w ciemny strój mężczyzna sięgnął do jednej z ukrytych w płaszczu kieszeni i wyciągnął z niej szklaną, zdobioną srebrnym motywem roślinnym fiolkę. Przyłożył ją do ust.

Towarzysząca mu postać śledziła jego poczynienia bez większego przekonania.

- Zdrowie królowej - powiedział bez przekonania i przechylił fiolkę, po czym skrzywił się.

Przełknął substancję. Przeklął.

- Wypij - wyciągnął rękę z napojem nadal się krzywiąc, a widząc zapytanie w oczach rozmówcy dodał - konieczne jeżeli chcesz wejść w głąb tych piekieł...

NorinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz