Z życia Władców- Luna cz.2

1.4K 53 3
                                    

Perspektywa Luny

-Luna! Proszę cię, obudź się! Błagam!- jakieś głosy docierały do mnie, lecz nie wiem, kto je wypowiadał. Nie mogłam otworzyć oczu. Było to dla mnie jakoś nienaturalnie trudne. W końcu zebrałam w sobie siłę i powoli otworzyłam oczy, aby ponownie je zamknąć. Oślepiło mnie jasne światło.
-Luna! Ty żyjesz!
-A dlaczego miałabym być martwa?
-Leżysz tu od godziny, i przez chwilę... Nie wyczułam pulsu- odpowiedziała mi szatynka.
-Przepraszam, ale kim ty jesteś?
-J-jak to k-kim jestem? T-to ja, Zuzanna. Nie poznajesz?- zapytała roztrzęsiona. W odpowiedzi kiwnęła przecząco głową. Dziewczyna, która przedstawiła mi się jako Zuzanna, uroniła jedną łzę, blondyn siedzący koło niej spuścił głowę, a mała złoto- włosa zaczęła cicho szlochać. Ja patrzyłam na nich z niezrozumieniem.
-Edzio będzie załamany- powiedziała cichutko mała dziewczynka.
-Trzeba też powiadomić Bonum- dodał blondyn.- Pewnie nie pamiętasz, ale jestem Piotr, a ta mała to Łucja. Myślę, że powinnaś osobiście odwiedzić Edmunda.
-A czy mogłabym... No nie wiem... Na przykład dowiedzieć się kim on jest, gdzie ma pokój, i takie tam- byłam trochę zawstydzona i zaczęłam trochę dziwnie mówić.
-No jasne, tylko nie ma się czego wstydzić- uśmiechnęła się pocieszająco Łusia.

Teraz znam już chyba wszystkie podstawowe informacje.  Chyba robi jednak dość dużą różnicę. Wiem, kim jestem. Królowa Narnii- to dla mnie niewiarygodne. I to w dodatku Lunira Odważna! Ja, największy tchórz, który boi się reakcji przyjaciela na swój widok. Ktokolwiek wymyślał te przydomki, nie mógł zastanowić się 2 razy. A może wymyślał- albo wymyślała- te tytuły na poczekaniu?

Przez całą drogę do komnaty mojego przyjaciela rozmyślałam o wielu sprawach. Nawet nie zauważyłam, gdy wpadłam na drzwi, za którymi krył się chłopak o imieniu Edmund.
Niepewnie zapałałam do drzwi, a po chwili usłyszałam ciche "proszę". Wzięłam głęboki wdech i weszłam do- jak się okazało- sypialni.
-Em, cześć- zaczęłam nie pewnie.
-Luna ty żyjesz!
Nagle do pokoju wyparowała Zuzanna.
-Edek, żadnych gwałtownych ruchów! Ona nie pamięta, kim jesteś.
-Czy to prawda?- zapytał smutny.
-Wiem tylko, że masz na imię Edmund i również jesteś Królem Narnii.
-Czyli to prawda...
-Wybaczcie, ale muszę porozmawiać z zielarzem, może on ma jakieś leki na amnezję czy coś- powiedziała Zuza i wyszła.
-Nie pamiętasz nic? Zupełnie?
-Niestety nie. Ale twoje rodzeństwo opowiedziało mi trochę.
-Wielka szkoda...
-Szybko!- do pokoju wyparowała Łucja i pociągnęła mnie za rękę.
-Gdzie idziemy?
-Do Herbarius'a, bo być może przywróci ci pamięć!

Już dwa tygodnie temu straciłam wszystkie wspomnienia.
Wiele osób próbowało mi pomóc. Jednak na nic. Ja już nigdy nie odzyskam pamięci. A co gorsze, ona pogarsza się z godziny na godzinę. Nie pamiętam co się stało dziś rano. Na starość nie będę wiedziała, jak mam na imię. Jeśli dożyję starości, oczywiście. Podobno całe królestwo jest w żałobie. A ja nie pamiętam dlaczego. Kim jestem? Dlaczego mnie to musiało spotkać? Postanowiłam przejść się po królewskim dworze. Było tu naprawdę pięknie! Spacerowałam do czasu, gdy wpadłam ogromny dół. Siedziałam tu przez około pół godziny. Krzyczałam i prosiłam o pomoc. Jednak nikt się nie zbliżał. Ze złości uderzyłam pięścią w ziemistą ścianę. Od razu tego pożałowałam. Wpadłam w kolejny dół. Gorzej być nie mogło! Gdy próbowałam wstać, poczułam ogromny ból. Zobaczyłam spuchniętą kostkę. I świetnie, pomyliłam się. Jednak zawsze może być gorzej.

Jakimś cudem doczłapałam do ogromnego drzewa. Teraz mogłam przemyśleć wiele spraw. Jednak moje rozmyślanie przerwał cichutkie szlochanie. Ktoś płakał. I chyba nawet wiem kto.
-Halo? Edmund?  Czy to ty?- zapytałam bardzo cicho.
-Luna?- chłopak zeskoczył z drzewa.
-Co ty tutaj robisz?
-Ty płakałeś?
-Ja? Nigdy- jednak zdradziły go przeszklone oczy i samotna łza. Po chwili zorientował się, że nie  uwierzyłam mu. Przytulił mnie i wyszeptał w moje włosy:
-Wielka szkoda, że nie pamiętasz.
I nagle mnie oświeciło. Pamiętam. Wiem już wszystko.
-Edek...
-Jak mnie nazwałaś?...  Pamiętasz!- w odpowiedzi uśmiechnęłam się niepewnie. Postanowiliśmy, że będziemy dziś spać tutaj, pod drzewem. Było za ciemno na chodzenie po labiryncie krzewów, a w dodatku miałam skręconą kostkę. Oglądaliśmy gwiazdy i ich konstelację. Takie, jakich nie ma w Anglii. Niedługo potem odpłynęłam w krainę snów, gdzie czuwała nade mną moja prawdziwa matka.

No witam!  To chyba jeden z ostatnich rozdziałów bonusu. Uważam, że jest on nijaki, ale jednak mam wiele ważnych spraw i nie wiem, jak sprawić, by był on ciekawszy. Ten rozdział był jednak ważny, o czym dowiecie się niedługo. Jeśli zauważycie jakieś błędy, to bardzo za nie przepraszam. Dziękuję :*

[Edit]: Przepraszam was bardzo, ale rozdział pojawi się najprawdopodobniej w niedzielę lub poniedziałek. Mam ważną sprawę i mam nadzieję, że wybaczycie mi tą przerwę.

Witamy w NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz