Hinata
Łzy zaczęły odbijać się echem po kuchni kapiac na blat.
Kap.
Kap..
Kap...
Nie chciał żeby Tobio uważał go teraz za słabeusza, ale nie wytrzymał.
Czasami każdy z nas ma takie chwilę kiedy nie wytrzymuje i wybucha płaczem wspominając każdy nawet najgłupszy moment, w którym chciało mu się wyć ze smutku.
To był właśnie jeden z takich momentów.
Stał do Kageyamy tyłem, ale mimo tego wiedział już, że wszystko się wydało.
A później stało się coś czego nigdy nie spodziewałby się po chłopaku.
Poczuł ciepło...
Delikatne ciepło muskajace jego policzki splamione łzami.Tobio nie czekając dłużej przyciągnął go do swojej klatki piersiowej przytulajac go.
- Nie płacz już- położył rękę na jego głowie delikatnie czochrajac jego włosy- Nie płacz.
Hinata spojrzał się na kolegę przez łzy.
- Kageyama ty się dobrze czujesz?- zapytał zbity z tropu
- Oczywiście idioto! Co to ma do rzeczy?! - prychnął.
Rudowlosy parsknał śmiechem ocierajac łzy.
- Dziękuję- odsunął się od Tobio ledwo chwytajac pełna miskę stojącą na blacie- Tego było mi trzeba.
Usiedli razem przy stole jedząc powoli nie rozmawiając ze sobą.
Dochodziło południe.
- Dziękuję za posiłek! - pierwszy odezwał się Kageyama odnosząc naczynia do zlewu.
Niższy z chłopaków chciał zaprotestować, ale za to Tobio nie pozwolił dojść mu nawet do zdania chwytajac za miskę.
- I tak dużo dla mnie zrobiłeś- odpowiedział patrząc w podłogę- Nigdy nie wspominałeś o swoim ojcu. Oczywiście jeśli nie chcesz nie zmuszam- dodał myjac naczynia w zlewie.
- Nie... opowiem- głos mu drzał - Mój. Nasz tata zostawił nas dawno temu.
Kiedy mama była w ciąży z Natsu- załamał mu się głos przypominajac sobie jakim skur.... jest jego ojciec.Inaczej tego nazwać nie mógł.
- Płaci alimenty- ciągnął z gulą w gardle - ale nigdy nie odwiedził Natsu, ani mamy od momentu kiedy skończyłem roczek. Na końcu powiedział, że znalazł sobie inną, lepszą i tak do dzisiaj go nie ma.
Poczuł coś w rodzaju ulgi, że komuś się wreszcie wygadal, ale tym samym otoczyla go niepewność.
Jak zaaraguje Kageyama?
- Rozumiem- odparł ze spokojem- Jest totalnym dupkiem.
Shoyo spojrzał się na niego z powagą.
-Skończonym dupkiem- powtórzył rozgrywajacy.
Zapadła niezreczna cisza, w której odbijał się jedynie szum wody, który z czasem ucichł.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć Hinata. Wiem, że zawsze wszystko zawsze bierzesz na siebie.
Lubisz pomagać, ale ktoś też musi pomóc także tobie. Rozumiesz?!- podszedł do niego - Więc nie zadreczaj się tak bardzo głupku! Wasz ojciec was zostawił bo jest skończonym idiotą ponieważ nie wiedział jakie szczęście go w życiu spotkało! Masz pretekst do tego by pokazać mu jak bardzo jest w błędzie Hinata!Przerwał na moment by odetchnąć.
- Dlatego nie marz się już. Bo te łzy ranią nie tylko ciebie Shoyo.
Przez chwile chłopak nie mógł zebrać myśli.
Nie mógł także wydukać z siebie żadnego słowa.Łzy utkwiły mu w gardle.
,, Nie będę płakać"- powtarzał w myślach
- Kageyama...- odrzaknał
- Jak będziesz chciał to wpadaj- wyjął z kieszeni kartkę z małym ołówkiem pisząc na niej swój adres.
- Dziękuję!
- To nic takiego...- zarumienił się lekko
- ...dla mnie to wiele.
CZYTASZ
Granica nienawiści~yaoi
FanfictionUszczęśliwieni wygranym meczem, zawodnicy Karasuno postanawiają uczcić zwycięstwo.. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.. Upojona alkoholem dwójka zawodników wyznaje sobie uczucia... Jakie konsekwencje będzie miała niewinna impreza? Okładka...