Ostrosłup to rodzaj wielościanu

2.1K 361 248
                                    

Rozdział dodał się nie ten co miał - ten jest nie poprawiony. Nie szkalujcie, to się już naprawia xd

b/n Już naprawione B)


– Okej, amebo. To się musi udać. – Babcia spojrzała zadowolona na wnuka, który - o dziwo - wyglądał teraz na przystojnego przedstawiciela rasy ludzkiej. Był ubrany w ciasne, czarne spodnie i luźną, białą koszulę, która delikatnie odsłaniała jego tors i obojczyki.

Według niej tak by już mogło zostać, jednak gówniak uparł się, żeby zrobić mu makijaż. Starowinka wiedziała, że puszczanie mu okolicznych zespołów popowych takich jak EXO czy NCT nie było dobrym pomysłem, no ale skąd mogła przypuszczać, że chłopakowi zaraz zachce się zostać już nie partnerem, a BIASEM Taehyunga? I że koniecznie musi mieć soczewki i kreskę na powiece?!

Za jej czasów by to nie przeszło! Wampiry były zawsze idealnie blade bez żadnego zbędnego konturowania, które jak dla niej wyglądało co najmniej jak dwie brązowe plamy na ryju i niczemu to miało nie służyć, niż podrywaniu tanich pań przy ulicy sezamkowej.

No ale z drugiej strony jej wnuk był debilem, więc i swoją aparycją mógł to w końcu podkreślić. Idąc tym tropem, pozwoliła Yoongiemu kupić kosmetyki i pomalować gospodarza domu.

Efekt końcowy był tak udany, że zaczęła mieć dziką nadzieję, iż Tae będzie cierpiał na jakąś kurzą ślepotę albo chociaż będzie BARDZO tolerancyjny.

Albo zdesperowany.

– Hoseok, jedzenie naszykowane? – spytała starowinka, zostawiając swojego wnuka w salonie, gdzie chłopak miał jeszcze ostatni raz się dokształcić, oglądając śpiącą królewnę. Babka miała tylko nadzieję, że kretyn nie ogłuszy Taehyunga, a potem nie rzuci mu się do ust, w końcu cholera wie, co w tej pustej głowie może się urodzić. Mózg nie dał rady, to jest dużo miejsca na głupoty.

– Oczywiście, pani. Zapraszam do jadalni – powiedział rzeczowo służący, otwierając siwowłosej drzwi do odpowiedniego pomieszczenia.

Starowinka weszła do pokoju, od razu bacznie wszystko analizując. Chłopcy grzecznie pozbyli się wszelkich obrazów przodków, pajęczyn i głów zmarłych kotków, przez co pomieszczenie wyglądało całkiem przytulnie. Namjoon zamówił jedzenie w okolicznej restauracji, przez co wyglądało aż nadto zwyczajnie; makaron z jakimś ziołowym sosem, upieczona kaczka, z trzy różne sałatki, nadziewane szaszłyki z sarnich uszu i skóry żmii, jabłka w karmelu...

... Zaraz chwila.

– Namjoon, Hoseok, co to, do cholery jasnej, jest?! – zapytała groźnie, patrząc na mężczyzn z czystym mordem w oczach.

– Jedzenie! – powiedział zadowolony Mon, klaszcząc uradowany w dłonie.

– Wiem, że to jedzenie, padalcu na wczesnych sterydach mózgowych! Pytam się, co pomiędzy tym normalnym, ludzkim jedzeniem robią te szaszłyki?! – Babka już nawet nie chciała znać odpowiedzi na to pytanie. Chciała wziąć i po prostu umrzeć, ale jak na złość, jej rodzice dali jej nieśmiertelność.

Głupie gnojki.

– Pomyśleliśmy z Namjoonem, że tej kolacji przyda się coś ze smakiem, toteż dodaliśmy ten posiłek do menu, madam. – Hoseok tylko strugał opanowanego. W rzeczywistości jego śruby w szyi już zaczęły się odkręcać z przerażenia. Pani Jeon to był diabeł i to dosłownie, po tatusiu!

– Hopi... – zaczęła, chcąc zamordować mężczyzn obok siebie, ale jednak zdrowy rozsądek wygrał. Kobieta usiadła przy stole i ukryła twarz w dłoniach. – Zabierz to i nie chce was widzieć do końca dnia.

Granica Funkcji I TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz