a*a= a^2

2K 343 85
                                    


Przepraszam, że te rozdziały ostatnio są takie króciutkie, ale po prostu czeka was za chwilkę, jeden ogromny, gdzie będzie wytłumaczona cała tajemnica opowiadania i nie chce robić sobie syfu :* 

Aha i dzięki mnie dostaniecie 7 część legendarnego i najlepszego Vkooka świata, Bad Boys od @reiczel kochajcie mnie <3 


^^^^^^^^^



Nie uważajcie mnie za dziwnego, bądź głupiego, ale osobiście uważałem, że całą tę randkę można było jeszcze uratować. Pomijając fakt, że Hopiemu ODLECIAŁA GŁOWA ( nie wiem ile razy jeszcze o tym wspomnę, żeby to do mnie dotarło), potencjał tego dnia się jeszcze nie wyczerpał. Na przykład mogłem zostać obudzony słodkimi udami Jungkooka, który głaszcząc mnie po głowie , powiedziałby magiczne „ Ktoś cię przypadkowo uderzył, Tae i straciłeś przytomność. Głowa Hoseoka? Yyy, jestem tam gdzie zawsze, czyli na szyi?". Tak. Zdecydowanie taka opcja byłaby przyjemniejsza od mocnego szturchania mojego ramienia i widoku babci Jeon po otworzeniu oczu.

Ale no cóż, moje szczęście.

- Panie Kim? Halo? Wszystko w porządku? - zapytała starowinka, coraz bardziej nachylając się nad moją twarzą. Nigdy w życiu nie chce mieć zmarszczek. Fu.

- Tak.. - mruknąłem, powolutku unosząc się do pozycji siedzącej. Po pierwsze nie chciałem, by od zbyt gwałtownych ruchów zawróciło mi się w głowie, a po drugie niespecjalnie uśmiechało mi się uderzenie z dyńki sporo starszej kobiety ode mnie, w dodatku krewnej mojego crusha. – Co się stało?

- To lekko skomplikowane... - Siwowłosa usiadła na fotelu obok kanapy, bacznie mi się przyglądając. Uniosłem kąciki ust ku górze, by dać jej jakiś znak, że nic mi nie jest. No przynajmniej fizycznie, bo psychika to wiadomo, wrak i wypierdek życiowy. – Mam panu bardzo dużo do wytłumaczenia, panie Kim.

- Doprawdy? – zaśmiałem się cicho, bo coraz bardziej docierało do mnie to, co się dzisiaj stało. Miałem randkę z moim crushem – niewiarygodne. Nie zjebałem jej i było miło - niewiarygodne podwójnie. Hopiemu odpadła głowa - w sumie całkiem normalne, pech to pech, co nie?

- Niestety. Proszę niech się pan napije, a gdy będzie pan gotowy, zacznę opowiadać. – Zwróciłem uwagę na dłoń starowinki, w której trzymała małą szklankę wody. Niespiesznie po nią sięgnąłem, nie do końca nadal ufając kobiecie. Co prawda, na samym początku najbardziej polubiłem właśnie ją, jednak po tym co się dziś odjebało, wolałem pozostać ostrożny, dlatego nawet zmusiłem się do niegrzecznego powąchania cieczy, czy aby na pewno wypijałem tylko monotlenek diwodoru, a nie na przykład dimetylortęć.

Kurwa Taehyung, jaki z ciebie chemik, nono.

Jedyne co mi w życiu wyszło, to zapamiętanie nazwy wody... To się prosi o brawa na stojąco.

Powąchałem porządnie zawartość szklanki, jednak nie wyczułem nic niepokojącego, toteż pozwoliłem sobie na wypicie dwóch, dużych łyków. Najwyżej umrę w jakiś ciekawy sposób chociaż. Oddałem szklankę siwowłosej, która chyba zauważyła co zrobiłem, bo patrzyła na mnie z miną, którą można była usadowić pomiędzy znudzeniem, a żywą pogardą.

- Yh... Już pani może mówić...- jęknąłem nieco zmieszany i zawstydzony, bo w końcu nie chciałem jej urazić. Ja tylko sprawdzałem, czy nie próbowała mnie zabić, no kurde, nie wiem o co się tu można obrazić.

- Od czego by tu zacząć... Eh... Może od najprostszych rzeczy. Jungkook jest wampirem.

No to zajebiście.

***

Jungkook siedział właśnie na skórzanej sofie z laboratorium Namjoona i przyglądał się, jak ten próbuje dokręcić głowę Hoseoka do tego magicznego stopnia, by nie odpadała przy każdym możliwym pochyleniu. Zaraz obok naukowca stał Yoongi, który cisnął soczystą bekę z tego, jak Hopiemu rozjeżdżają się oczy, gdy blondyn mocniej pociągnął za którąś ze śrub. Zapewne w normalnych okolicznościach przy Minie stałby również Jimin, cicho wzdychając do bladego ucha służącego, jaki to on nie jest cudowny i seksowny, ale tym razem musiał siedzieć przy gospodarzu domu i ocierać jego smocze łzy i próbować odwieść go od samobójstwa, które nawiasem mówiąc miało tyle sensu, co czytanie 50 twarzy Greya by się zaznajomić z dobrą literaturą, czyli zero. W końcu Jeon był wampirem i tak łatwo do trumny się nie wybierze. No chyba, że na drzemkę.

- On mnie znienawidzi! – krzyknął zrozpaczony niedoszły nietoperz, wydmuchując w chusteczkę swój zakatarzony nos. – Nie będzie chciał mnie widzieć!

- Och bez przesady. Skoro nie uciekł od pana, takiego trochę frajera jakim pan jest, to fakt, że jest pan wampirem go nie przerazi – powiedział spokojnie Jimin, lekko klepiąc szefa po ramieniu, by dodać mu trochę otuchy.

- Tak myślisz? – spytał z nadzieją wampir, wpatrując się z swojego służącego bardzo uważnie.

-Tak. Umówmy się. Jest pan głupi, odwalił pan mu raz taką scenę zazdrości, że każdy normalny człowiek spieprzyłby drugimi drzwiami i w dodatku tyle się widzicie i jeszcze pan go nie pocałował. Na pewno to, że jest pan też dziwny fizjologicznie nie zrobi na nim wrażenia. – Park lekko uśmiechnął się do gospodarza, a potem kątem na chwilkę spojrzał na Yoongiego. O boże, jaki on był męski, gdy prawie sikał ze śmiechu i przeszkadzał w operacji Namjoonowi. Idealny.

-Pocałunkiem? Myślisz, że to by załatwiło sprawę? – Pan Jeon nagle spoważniał, ocierając ostatnie łzy z policzków chusteczką. Czyli może jeszcze nie był stracony?

-Tak! Oglądam mnóstwo filmów romantycznych i tam ludzie jak jest źle, to się całują, jak jest dobrze, namiętnie, głupio, albo tak po prostu. Ludzie się ciągle całują! Przyjaciele się całują dla zabawy, kochankowie dla podniesienia podniecenia, a pary dla romantyzmu. Dobry całus załatwi wszystko!

- W sumie racja, też ostatnio jak oglądałem te romansidła to dużo tego było... Tylko jak? Bo oni czasem to robią szybko, czasem wolno, a czasem jakby siebie zjadali!

- Już panu pokazuje! – Zaśmiał się chłopak, kładąc jedną dłoń na udzie pana Jeona- Tutaj pan musi trzymać rękę. To dobre miejsce, bo ponoć tu dotyk pobudza.

Gospodarz przyjrzał się dokładnie, a potem powtórzył ruch po służącym, umiejscawiając dłoń na jego udzie.

-Tu?

-No! Idealnie. A teraz pan całuje! Tak jak na filmach – powiedział podjarany sytuacją Jimin, bo pierwszy raz to on mógł tłumaczyć coś panu Jeonowi, a nie na odwrót!

I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie uderzenie w potylicę od Yoongiego i głośne warknięcie.

- Całować się powinno osobę, którą się kocha, Jimin – rzekł wyraźnie niezadowolony Min, a potem posłał gospodarzowi domu delikatny uśmiech – Niech się pan nie przejmuje niczym i nie trenuje. To wyjdzie samo. Pan Kim jest człowiekiem, więc na pewno panu pomoże, zapewne całował się nie raz nie dwa.

Jungkook posmutniał w sekundę, jak poparzony oddalając się od służącego. Chwilkę analizował słowa, które przed chwilą usłyszał, a zaraz potem mocno zmarszczył brwi.

- Czy ty mi sugerujesz, że Taehyung już kogoś kocha i nigdy nie będzie mnie chciał?

I jak Yoongi był wkurwiony na Jimina, tak w tym momencie mu wybaczył i spojrzał na niego z wypisanym strachem w oczach, mówiącym coś w stylu „chyba zjebałem". Park na szczęście się zlitował, od razu przybierając pozę pana wszystkowiedzącego.

- Ahh, nie. Ten kretyn chciał powiedzieć, że ludzie często się całują, by się tego nauczyć i zazwyczaj robią to w nastoletnich latach. Natomiast gdy już są dorośli i wszystko potrafią, to czekają na tego jedynego, by przeżyć z nim niesamowity pocałunek, pełny emocji i miłości – wyrecytował profesjonalnie mężczyzna, unosząc na samym końcu jeden palec do góry, by brzmieć jeszcze mądrzej.

-Och... Chłopaki – jęknął pan Jeon, biorąc do rąk poduszkę z sofy i mocno ją tarmosząc.

- Hm?

- Jak ja zjebie te całowanie, to on mnie znienawidzi!

Jak grochem, kurwa, o ścianę. 

Granica Funkcji I TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz