Chłopiec siedział na zimnym parapecie okna, pochłonięty myślami. Z jego ust wydostawał się biały dymu.
Papierosy, które palił Min miały posmak mięty, ale im więcej palił tym mniej odczuwał ich miętowy smak.
Z czasem zdążył się przyzwyczaić, bo jak to się mówi nic nie trwa wiecznie.
Tak samo jak smak, odszedł też Jimin.Yoongi, każdej nocy siedział na oknie patrząc na gwiazdy i podziwiał ich blask.
Jimin, świecił równie mocno co one.
Lecz Jimin był jak słońce, potrafił rozpromienić każdego, jak i ogrzać w swych objęciach.
A kim był Yoongi?
Był księżycem, samotnym pośród gwiazd. Oddalony od słońca.
Yoongi był chłodny na zewnątrz jak i wewnątrz.
Zaś Jimin promieniał z zewnątrz jak i we wnątrz.To właśnie nie pozwalało, zbliżyć się Yoongiemu do Jimina.
Różnice jakie ich dzieliły.
a/n
jestem lekkomyślna dodając kolejne ff.