Rozdział 1

281 22 7
                                    

    Obudził mnie dzwonek, wstałam gwałtownie, łapiąc się za głowę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    Obudził mnie dzwonek, wstałam gwałtownie, łapiąc się za głowę. Rozciągnęła swoje ciało i wytarłam zmęczone, zielone oczy. Wyłączyłam alarm i spojrzałam na godzinę. Jest równo ósma. Uśmiechnęłam się, szczerząc się sama do siebie. Są wakację, od dnia dzisiejszego zaczynają się 2 miesiące prawdziwego życia. Mojego życia. To czas, w którym mogę odpocząć od dawnych prac i nauki. Mogę rozłożyć nogi na fotelu i wreszcie żyć z pewnością, że nie muszę zajrzeć do chemii lub fizyki. Dzień zaczyna się wspaniale, słońce puka do okna i samo się prosi bym wyszła ku niemu. Ptaki śpiewają cudowne i relaksujące melodie, co by tu zrobić? Co zrobić w pierwszy dzień wakacji? W mojej głowie pojawiło się mnóstwo pomysłów. Jest ósma rano, normalny człowiek w dzień wolny wstaje zazwyczaj później, ale ja nie jestem zdecydowanie normalnym człowiekiem. Pognałam na dół, by wszamać co nie co. Stała tam mama, robiąca śniadanie i tata, czytający wytrwale gazetę. W kuchni trwała radosna atmosfera, z radia leciała miła uszom, poranna piosenka, którą moja rodzicielka nuciła, poruszając przy tym swoje ciało. Uśmiechnęłam się i przywitałam się z rodzicami, wyjmojąc z lodówki sok pomarańczowy.
-Jak się spało, kochanie? -Spytał się tata, przerywając czytanie.
-To dziwne, ale wyjątkowo wspaniale. -Uśmiechnelam się szczerze.
-To świetnie córeczko. -Odparła mama. Usiadłam koło taty i czekałam niecierpliwie na wyczekujące przeze mnie jedzenie, rozmyślając przy tym o wakacyjnych planach. Z transu wyrwał mnie mój dzwoniący telefon, leżący na stole. Była to Ambar. To musi być ważne, skoro dobija się o ósmej rano..
-Halo? -Odebrałam.
-Lunita! Posłuchaj, zapewne cię obudziłam, ale mam dla ciebie propozycję. Jesteś gotowa na... -Trzymała mnie w nie małym napięciu. To musi być coś ciekawego, skoro dzwoni do mnie o ósmej rano.
-Na co? Na co?
-Chcę byś pojechała w tym roku ze mną na obóz. Zgódź się. To ostatnia szansa.-Ambar jeździ co roku na obóz letni zdala od domu, rodziny i przyjaciół. Z jej opowiadań zrozumiałam, że ten obóz jest pełen wspaniałych ludzi, przygód i krajobrazów, które kiedyś zawsze muszę zobaczyć. Coś czuję, że ten dzień właśnie nadszedł.
-Jakto? Mówisz poważnie?
-Nigdy nie mówiłam tak poważnie! Co ty na to? Czy wyruszysz ze mną w te wspaniałą przygodę?
-Nie wiem.. to totalna propozycja. Ten obóz trwa dwa miesiące!
-Tak! Nigdy nie spędzamy wakacji. Nie daj się prosić.
-W jaki sposób znalazłaś miejsce? Zawsze mówiłaś, że jest wystarczająca ilość ludzi.
-Bo w tym roku moja droga, nie jadę jako obozowicz! -Krzykneła mi prosto do ucha.
-O czym ty mówisz?
-Jadę tam jako opiekun dla obozowiczów, co ty na to, by spędzić tegoroczne wakacje razem, w zabawie z świetnymi ludźmi, ze mną i zarabjając przy okazji swoje pieniądzę. Pytałam się naszej szefowej czy by Ciebie zatrudniła Odparła, że tak! Luna, zgódź się no!
-To wspaniała propozycja, ale muszę się spytać o zdanie rodziców. -Spojrzałam nie pewnie na mamę i tatę błagalnym wzrokiem i prośbą umieszczoną na moich oczach. Oni stanowczy i poważni, pokręcili głowami na znak odmowy.
-Spytaj się Luna. -Krzyczała mi do słuchawki zniecierpliwiona Ambar.
-Jasne, mogę. -Odparłam, od razu żałując tych słów, w kuchni zniknęła radosna atmosfera i wszystkie oczy skupiały się na mnie.
-To świetnie!! Nie wyobrażasz sobie nawet jak się ciesze. Wreszcie poznasz moich obozowych przyjaciół!!-Gadała dość entuzjastycznie..
-Taaa.. -Widziałam złowrogie spojrzenie rodziców, nie chcą bym wyjechała, bo to aż dwa miesiące rozłąki. Powiedziałam Ambar, że mogę, a tak naprawdę nie mogę. Zawsze muszę coś po plątać.. Wydaje mi się, że naprawdę chce jechać na ten obóz.
-Dobra Lunka, wyjeżdżamy jutro rano. Przyjadę po ciebie, nie zapomnij najważniejszych rzeczy i co najważniejsze samej siebie. -Zaśmiała się bląndynka.
-Dozobaczenia Ambar.
-Paa Luna! -Odłożyłam telefon na blat stołu. Spojrzałam nie pewnie na mamę i tatę i pokręciłam oczami. Nie odzywali się ani słowem.. dziwne. Zazwyczaj jak się im sprzeciwiam, to jest nagła i poważna kłótnia. Ale trzymali mnie nieźle w napięciu.
-Mamo? Tato? -Spytałam, psując tę ciszę jaka między nami była.
-Luna.. masz dopiero siedemnaście lat. Dwa miesiące bez domu to nie jest dobra rzecz. -Powiedziała dość stonowanym głosem moja rodzicielka, obierając jabłko i inne owoce.
-Proszę was. Ambar od lat prosiła mnie bym z nią pojechała. Dziś zjawa się ten dzień.
-A ty przypadkiem nie jesteś za stara na obozowiczkę? -Zaśmiał się pod nosem mój ojciec.
-Chodzi o to, że nie jedziemy jako obozowicze, tylko jako opiekunowie dla obozowiczów. Proszę, nie dajcie się prosić. -Rodzice popatrzyli na siebie, wymniejając przy tym różne słowa poprzez wzrok. Jak widać, świetnie się rozumieją. Siedziałam w stresie, wpatrując bez mrugnięcia oczu na twarzy mych rodziców. Nie umiem zdefiniować czy się zgadzają.
-Dobrze.. Ale pod warunkiem jeśli będziesz dzwonić cztery, albo pięć..nie, nie.. sześć! Siedem lub osiem, a najlepiej dziesięć razy dziennie. -Oznajmiła mnie mama, ja z uśmiechem na twarzy spojrzałam jeszcze na tatę, ten tylko przytaknął.
-O matko! O matko! Ale się cieszę! -Zaczełam skakać jak oparzona po kuchni. -Nie wiem jak wam dziękować! -Podeszłam do nich i mocno, najmocniej ich uściskałam.
-Kiedy jedziesz? -Przerwała ten "moment miłości" moja rodzicielka, śmiejąc się jak pokręcona z mojego nagłego zachowania.
-Jutro rano! O nie.. przecież muszę się spakować! -krzyknełam. Odkleiłam się od rodziców i pobiegłam na górę w poszukiwaniu mojej walizki.
Cóż.. kto by pomyślał, że ten dzień tak świetnie się zacznie.


Wiatam wszystkich na mojej nowej książce pod tytułem Recordar (Pamiętaj).  Opowiada o nastolatce, którą każdy zna. O Lunie. Jedzie na długo przez nią wyczekiwany obóz, w którym spotyka wspaniałych przyjaciół, z którymi będzie miała mnóstwo przygód jak i tych dobrych, jak i tych złych. Zapraszamnia do czytania i mam nadzieję, że dobrze się przyjmie. Dziękuję!
•Karolx78x•

Lutteo- RecordarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz