Chloe
– Wszyscy jesteście pojebani jeśli myślicie, że tam wejdę! – krzyknął Milano, powodując karcące spojrzenia rodziców. – Nie ma kurwa mowy.
Lunapark okazał być się naprawdę super pomysłem. Każdy z nasz znalazł coś dla siebie, a wata cukrowa... brak słów.
Staliśmy teraz przed ogromną karuzelą, ale chłopaka nie chciał na nią wejść.
– Boisz sie, twardzielu? – zapytała Lia, unosząc brew. – Myślałam, że ty niczego się nie boisz!
– Zamknij się.
Patrzyłam na te scenę z rozbawieniem. Od pięciu minut jeden z bliźniaków zapiera się nogami, że nie wejdzie na diabelski młyn. Scena bynajmniej komiczna.
– Mogę potrzymać cię za rękę mieczaku – parsknęła Shannon, podchodząc do chłopaka.
– Nigdzie nie idę!
– Tak szczerze to ja też mam ochotę zostać na dole – powiedziałam. – Dwie waty to nie był dobry pomysł.
Mil posłał mi wdzięczne spojrzenie i chwilę później podszedł do mnie, aby objąć mnie ramieniem. Nie odebrałam tego jako sposób na podryw, ponieważ widziałam jego oczy do siostry Kyle. Z kilometra było widać, że mu się podoba.
– No i firma! – zanucił bliźniak i zaczął mnie prowadzić w stronę stoisk.
– Spotkamy się za pół godziny! – usłyszałam za plecami.
Chłopak zaczął opowiadać mi o różnych pierdołach. Musiałam powiedzieć, że jest naprawdę mistrzem w odwróceniu uwagi. Prawie zapomniałam o rozmowie z Samem, którą odbyliśmy na plaży.
Na początek podeszliśmy do budki z grą, w której musiałeś przewrócić jak najwięcej butelek. Ja osobiście uważałam, że to bujdy, ale Mil chciał dla mnie coś wygrać.
– Jeśli trafisz trzy to nauczę sie surfować – powiedziałam, widząc jego nieudane próby.
– Czyli mam o co grać – mruknął, przymykając jedno oko.
Piłka uderzyła w butelkę, ale ta ani drgnęła. Mówiłam, że to syzyfowa praca.
– To chyba jaja są.
Następna próba przynosła pozytywny skutek, co mnie trochę zaniepokoiło.
Kurde, a jeśli trafi trzy?
– Jestem królem strzelców! Autografy na lewo, uściski na prawo.
Stałam obok chłopaka z lekko otwartą buzią i patrzyłam jak zbija kolejne trzy butelki.
– Czego młodzieniec sobie życzy? – zapytał rosły mężczyzna, który obsługiwał stoisko.
– Poproszę tego przystojniaka – wskazał na misia.
– Jesteś pewny? Są większe, a ta dama na pewno wolałaby coś lepszego.
– Jestem pewny – przytaknął, odbierając nagrodę.
Miś przypominał małego delfina, który na grzbiecie miał napisane „Naples".
– Tak szczerze to wolałabym tamtego lwa – mruknęłam.
– Ten delfin będzie ci przypominał o naszej umowie, nowa uczennico – mrugnął do mnie.
No to się wkopałam.
– Chyba diabelska przejażdżka się skończyła – parsknął Mil.
W oddali zauważyłam znajomą blond czuprynę Sama.
CZYTASZ
Związani
Teen FictionWyjazd brata Chloe na studia był dla niej ciosem. Kiedyś spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, a teraz ledwo rozmawiali przez telefon. Mieli wspólną pasję, ale po odejściu Lukeya stała się ona czymś obcym dla dziewczyny. Nie planowane wakacje, które...