1. Wilczyca

241 14 3
                                    

Biegła tam gdzie ich wzrok nie dosięgał. Ledwie udało jej się umknąć Zwiadowcą. Teraz tylko wrócić do Siny. Nie... nie do Siny. Tam ją znajdą. Zresztą... gdzie jej nie znajdą. Teraz każdy mur był dla niej przeszkodą. Jeśli wyjdzie z tego żywa, zamieszka w szałasie. Żadnych ścian.  Szybko skręciła w boczną uliczkę. Cholera! - pomyślała. Ślepa uliczka...

Nie mogę się teraz zmienić. Wywołam skandal na miarę wszystkich dystryktów i już nigdy nie dostanę spokoju. - Myślała gorączkowo - a wtedy jedyne miejsce będzie dla mnie za mu...

Olśniło ją. Ucieknie za mury. Tam nikt jej nie znajdzie, tam będzie bezpieczna. Względnie. Uniosła dłoń do ust i już miała wgryźć się w skórę kiedy usłyszała świst gazu. Odskoczyła w bok i zatoczyła okrąg. Postać w pelerynie zwiadowców zrobiła to samo i znów zaatakowała. Szybki odskok zmylił przeciwnika, a ona zyskała czas by uciec. Skoczyła ku ścianie i odbiła się od niej chwytając się krawędzi dachu. Uciekanie na dach przed sprzętem do trójwymiarowego manewru nie było mądre lecz dało jej chwile na przemyślenie dalszego planu. Do jej uszu docierał nawet najmniejszy szmer. Zapach papierosów, trawy i środków do czystości zakręcił jej w nosie. Prychnęła i zwinnie przeskoczyła na kolejny dach. Zsunęła się po dachówkach i wylądowała na ziemi w kuckach. Wstała szybko i puściła się jeszcze szybszym biegiem. Biegła dalej wybierając najciaśniejsze drogi i przejścia, jednak nie doceniła swojego przeciwnika. Poprawiła w biegu rękawiczki i skręciła w bok wbiegając do opuszczonego budynku. Przebiegła przez niewielki korytarz i wpadła do salonu, po drodze rozbijając wazon ze zwiędniętymi kwiatami. Wbiegła po schodach i już wkrótce wyważyła drzwi wydostając się tym samym na dach. Rozejrzała się szybko i wzięła rozbieg skacząc na kolejny dach. Od Muru Mari dzieliło ją kilka kilometrów. Skoczyła na kolejny dach i biegła dalej. Próbowała dalej zmylić przeciwnika lecz ten nie dawał za wygraną. Ona również się nie podda, nie tak szybko jak sądzą. Poczuła jego zapach zbyt blisko. Skoczyła na kolejny dach tym razem w bok. Tak jak myślała Zwiadowca tego nie przewidział co dało jej plus, minus dodatkowe cztery sekundy przewagi. Kolejny dach był zbyt daleko, a od ziemi dzieliło ją dobre dziesięć metrów. Nawet ona nie wyszła by z tego bez szwanku. Podjęła ryzyko. Mężczyzna wyczuł jej intencje i krzyknął. Głośno i wyraźnie.

- Nie próbuj...! - W jego głosie wyczuła hamowaną na siłę złość. 

- Nie zmienisz mojej decyzji dwoma słowami.  - odpowiedziała napinając wszystkie mięśnie do skoku. 

Skoczyła. Przyłożyła rękę do ust i ugryzła się w dłoń. Żółty piorun ogłuszył i zmylił przeciwnika. Zyskała czas. Wylądowała na przednich łapach i gdy tylne dotknęły ziemi biegła dalej. Poruszała się bezszelestnie mimo swoich rozmiarów. Liczyła, że nikt nie zwróci na nią uwagi, jednak nadzieja matką głupich. Jak ślepym trzeba być, by nie dojrzeć piętnastometrowego wilka biegnącego przez miasto. W oknach paliły się świece, księżyc oświetlał jej drogę. Miała szczęście, że ulice były puste. Kilometr od muru. Od wolności. Nagły ból w okolicach kręgosłupa. Nie pisnęła. Zakręciła się i zaatakowała, przecinając łapą powietrze kilkanaście centymetrów od ciała Zwiadowcy. Warknęła i kłapnęła kłami znów atakując. Mężczyzna szybko wykonał unik i podleciał w górę zakręcił się w powietrzu i zapikował w dół. Dziewczyna odskoczyła i pobiegła dalej. Znów zyskała na czasie. Biegła w stronę muru niebywale szybko. Krew z rany na kręgosłupie skapywała jej po przedniej łapie i znikała pozostawiając za nią krwawy szlak rozmywany przez wiatr. Kilka metrów od muru. Skoczyła zaczepiając pazury o kamienne płyty i zaczęła się wspinać. Zasypał ją grad szybkich ciosów raniący jej plecy i łapy. Odwinęła się mocnym uderzeniem łapy, które odrzuciło napastnika i rozcięła jego klatkę piersiową, pozostawiając na niej trzy podłużne blizny. Miał niebywale wiele szczęścia, takie rany normalnie skończyły by się śmiercią, ten jednak człowiek niebywale sprawnie jej uciekał. Brunet reagował szybko, a wilczyca wspinała się dalej. Haki od sprzętu zaczepiły się o jej kark raniąc ją i odrywając kremową sierść. Pisnęła i otrzepała się z nich tym samym odrywając goły kawałek skóry i pozbawiając Zwiadowcę punktu oparcia. Pięła się dalej i już wkrótce zawyła do księżyca na szczycie muru. Krew spływała z niej kaskadami. Stanęła przodem do mężczyzny, który wylądował na murze. 

Jak rzep na ogonie... - pomyślała. - i to taki bardzo irytujący... 

Mężczyzna zaatakował celując w jej pysk. Chwyciła ostrze w zęby rozcinając sobie wargi i raniąc pysk. Przełamała broń i popatrzyła w oczy mężczyźnie, który przed chwilą wylądował na ziemi pozbawiony po raz kolejny punktu oparcia. Dziewczyna przybrała formę człowieka spoglądają na Zwiadowcę nienawistnie. Starła z rozciętych warg krew i odrzuciła mlecznobiałe włosy zabarwione na końcówkach od krwi. 

- Nie walcz ze mną Ackerman. 

~____________________________~

Ważne!

Dobra! Wracam! I wnoszę fchuj zmian! 

Otóż! 

Kiedy mnie nie było uświadomiłam sobie, że podzielę profil. Na moim drugim koncie to jest  _kawa_z_mlekiem_ ( piszę tak z faktu, iż watt mnie nie kocham i bardzo nie chce żebym wymieniła użytkownika ;-;) będą opowiadania niezwiązane z anime, ponieważ takowe pozostają tutaj. 

Zauważyliście lub nie iż cofnęłam publikację Mój Danse Macabre i usunęłam Rysę... już tłumaczę i objaśniam. Otóż sytuacja ma się tak, że na Rysę nie miałam planu i weny przez co pisanie jej sprawiało mi trudność i zwyczajnie mnie nudziło. Natomiast Macabre będzie najprawdopodobniej na Kawie. Na tym profilu natomiast w pełni skupię się na Animcach xD 

Podsumowując : Kto nie wejdzie na kawę z mlekiem ten z policji! Hop, Hop, Hop!  

~ Basia 

Nie walcz ze mną Ackerman.Where stories live. Discover now