2. Gwiazdy milczą

148 7 0
                                    

Czułaś jak krew buzuje w twoich żyłach. Kolejny cios chybił przebijając powietrze. Brunet nawet się nie uchylił tylko delikatnie odsunął głowę. Nie wiedziałaś już co bardziej cię frustruje, swoja niecelność czy jego spokój. Zacisnęłaś dłonie w pięści, a usta w cienką linię. 

- Przerwa na wodę dla kundli. - powiedział zimno, rozmasowując kark. Poprawiłaś czarne rękawiczki na dłoniach i tylko prychnęłaś coś pod nosem spoglądając na Levi'a. Oparłaś się plecami o ścianę i spłynęłaś na zimie chwytając butelkę wody. Odkręciłaś ją i wypiłaś całą jej zawartość duszkiem.

 Levi wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi i tylko rzucił ci spojrzenie przez ramię. Spojrzałaś na worek treningowy, który zwisał z sufitu. Starłaś pot z czoła i uniosłaś się z ziemi. Podeszłaś do worka zastanawiając się czy nie przykleić tutaj twarzy Ackermana. Cofnęłaś delikatnie prawą nogę po czym zaczęłaś zadawać ciosy na przemian lewą i prawą ręką. Czułaś, że powoli zaczynasz się uspokajać. Wykonałaś wykop lewą nogą uderzając w worek zewnętrzną stroną łydki. Drzwi otworzyły się, a w nich stał nie kto inny jak Ackerman. Na ramieniu miał ręcznik, twarz delikatnie zwilżoną wodą. Patrzył na ciebie uważnie obserwując każdy twój ruch. Nie obdarzyłaś go nawet spojrzeniem wymierzając kolejne ciosy workowi.   

- Na dzisiaj koniec. - Powiedział brunet obserwując jak maltretujesz worek. Nie przerywałaś więc powtórzył. - Koniec T/N. 

Podszedł do ciebie wolnym krokiem, zrzucając z ramienia ręcznik. Gdy znalazł się wystarczająco blisko zaatakowałaś. Wymierzyłaś cios w jego brzuch, który ten niezwykle sprawnie sparował. Zmrużyłaś nienawistnie oczy. Element zaskoczenia jest podobno najważniejszy szkoda tylko, że Levi'a nie da się zaskoczyć. Kolejne ciosy z twojej strony posypały się jak grad. Udało ci się trafić mężczyznę w brzuch i ramię, oraz kopnąć go w biodro. Teraz to brunet przejął kontrolę. Przysunął się o krok, zmuszając cię tym samym do cofnięcia się. Jego twarz nadal nie wyrażała kompletnie nic co irytowało cię jeszcze bardziej. Zadał cios wprost w żebra, który udało ci się tylko lekko spowolnić dzięki czemu nie upadłaś. Zakaszlałaś głośno cofając się i gniewnie ruszyłaś w jego stronę. Uniosłaś nogę by go kopnąć lecz gdy ta była tuż przy jego głowie chwycił cię za kostkę wykręcając ją i przewracając się na ziemię. Jęknęłaś z bólu. Dlaczego ten mężczyzna dalej wyprzedzał cię umiejętnościami? Ackerman parsknął pod nosem. 

- Podszkol się kundlu, a później możemy walczyć. - ruszył w stronę wyjścia zbierając swój ręcznik z ziemi. Sięgnęłaś szybko po jedną z butelek z wodą stojących pod ścianą i cisnęłaś w stronę bruneta. Ten obrócił się na pięcie łapiąc butelkę i spojrzał na ciebie. Z jego oczu mogłaś wyczytać, że jest z siebie dumny bo chcąc nie chcąc trzeba przyznać... zaimponował ci. Uniosłaś się na dłoniach i krzyknęłaś, że jeszcze mu pokarzesz. Chłopak zamknął za sobą drzwi i zniknął. Podeszłaś do ściany i wypiłaś duszkiem kolejną butelkę wody. Nie wiedziałaś jak długo tutaj siedziałaś, ale przez niewielkie okno widziałaś zachodzące już słońce. Opadłaś na jeden z materacy oddychając ciężko. Ktoś wszedł do środka. Uniosłaś się na dłoniach widząc, że to Petra Ral. Gdzieś już ją widziałaś i ktoś ci ją przedstawił, a dziewczyna była tak drobna i ładna, że ciężko o niej zapomnieć. Podniosłaś na nią pytające spojrzenie. Dziewczyna trzymała w dłoniach tacę, a na ramieniu miała szarą bluzę. Podeszła do ciebie nogą przymykając drzwi i położyła tacę przed tobą. 

- Musisz coś zjeść, chociaż na kolację. Kapral przekazał mi, że jesteś zbyt rozgoryczona i że mamy na razie ci nie przeszkadzać więc jestem dopiero teraz. - Okryła twoje ramiona bluzą i usiała naprzeciwko. 

Petra była niewysoką, rudowłosą, drobną dziewczyną. Była tak pozytywna, że ciężko było się dziwić iż wszyscy ją kochali. Gdy się uśmiechała można było się zakochać. Jej głos był ciepły i melodyjny sprawiając, że słuchanie jej było niebywale przyjemne.  

Nie walcz ze mną Ackerman.Where stories live. Discover now