Minął pierwszy miesiąc mojego pobytu we Włoszech. Większość czasu spędzałam z Trevorem i na rehabilitacji. Michał do mnie pisał i dzwonił, ale go olewałam. Nie czytałam wiadomości od niego, ale jedna rzuciła mi się w oczy, o treści "Nienawidzę Cię, zniknij z mojego życia. Nigdy Cię nie kochałem".
Na to wychodziło, że to koniec naszego związku. Płakałam kilka dni, patrząc na tę wiadomość. Nie mogę uwierzyć, że to on napisał. Jedyną osobą, która wiedziała o tej wiadomości był Francuz. Przychodził do mnie i pocieszał. Trochę zapomniałam o Michale i wróciłam do mojego trybu życia we włoskim mieście.
Trevor spędzał coraz mniej czasu u mnie, ponieważ znalazł sobie dziewczynę. Bardzo dobrze, bo nie mógłby się marnować bez dziewczyny u swojego boku. Chociaż trochę byłam z tego powodu niezadowolona. Lubiłam jak poświęcał mi dużo czasu i był na moje każde zawołanie, ale wiecznie tak być nie mogło.
Pewnego listopadowego popołudnia szykowałam się na kolacje u Trevora, miała być oczywiście jego dziewczyna, którą miałam poznać. Liczyłam, że będzie to porządna i ambitna dziewczyna, bo na taką zasługuje Trevor.
Gdy weszłam do mieszkania przyjmującego ujrzałam blondynkę, wyglądająca na Barbie. Mającą niecałe 165 cm. Powiem Wam, że pięknie się na nią patrzyło z góry. Niby nie ocenia się ludzi po okładce, ale widać po niej, że mądrością popisywać się nie będzie. Miała na imię Elisa.
Wieczór minął słabo, bo cały czas próbowała mi dogryźć, ale jej się nie dawałam. Później niestety musiała wylać wino na moje piękne, białe spodnie od zagranicznego projektanta. Myślałam, że mnie coś trafi.
-Przepraszam, naprawdę nie chciałam.-próbowałam wytrzeć moje spodnie z wina.
-Nie chciałaś?! Posłuchaj jak coś ci nie pasuje to powiedz mi to w twarz, a nie wylewaj wino na spodniej od projektantów znanych na całym świecie. Ja wiem, że masz przy mnie kompleksy, ale to już nie moja wina, złotko.-zwróciłam się do niej.
-Nie do mnie z takim tonem.-stanęła na wprost mnie.
-Koleżanko, ja nie widzę żadnych szans żebyś mnie w czymkolwiek pokonała, ze swoim marnym 165.-spojrzałam na nią z góry.
-To, że jesteś żyrafą, nie oznacza, że jesteś w czymś lepsza.-zaśmiała się.
-Z tego co wiem to twój chłopak też żyrafą jest, ale wiesz co, powiem ci w tajemnicy, że jest mega przystojny.-mrugnęłam do stojącego i przysłuchującego się Trevora.
-Odwal się od mojego chłopaka.-próbowała mnie uderzyć jednak szybko złapałam jej dłoń i nie chciałam puścić.
-Twoją własnością nie jest. Dobra, ja już będę szła.-podeszłam do Francuza, pocałowałam go w policzek, a blondynce posłałam triumfujący uśmiech.
Wyszłam z mieszkania przyjmującego i zamówiłam taksówkę. Po chwili przyjechała i po 20 minutach byłam już w domu.
Kolejne dni spędziłam na rehabilitacji. Trevor chciał się spotkać, ale nie miałam trochę na to ochoty. Wychodząc z ośrodka rehabilitacyjnego nagle ktoś mnie złapał od tyłu i pocałował w policzek.
-Cześć, możesz mi powiedzieć czemu mnie olewasz?-zapytał Francuz.
-To nie tak...-powiedziałam.
CZYTASZ
Miłość zawsze wygra
FanficCzy siatkarz z siatkarką stworzą dobrą parę? Czy to naprawdę miłość czy tylko zauroczenie? Czy może ktoś czy coś im przeszkodzi? Czy to wszystko w ogóle jest możliwe?