Rozdział III

594 32 11
                                    

Samotna Góra rozwijała się z każdym dniem, zniszczeń spowodowanych przez smoka już prawie nie było, a Thorin przygotowywał się do tego, aby oficjalnie zostać królem. Pogrzeb jego siostrzeńców odbył się dzień po bitwie, nie był zbyt wielki, ponieważ wszyscy chcieli jedynie pożegnać przyjaciół, bez zajmowania sobie głowy zapraszaniem gości, czy szykowanie stypy. Dębowa Tarcza rozkazał pochować ich w grobowcu, w dolnych komnatach Ereboru. Zgodnie z obietnicą, którą dałam samej sobie, starałam się zrobić wszystko, żeby mu pomóc przetrwać stratę, aczkolwiek oczywiście robiłam to w miarę dyskretnie, żeby Thorin nie poczuł się osaczony. Tak jak przypuszczałam, nie było to łatwe, ze względu na charakter krasnoluda, który zaczął pić bardzo dużo alkoholu, jednak przed swoimi poddanymi udawał oczywiście, że wszystko jest w porządku, a oni udawali, że w to wierzą, żeby nie go nie zdenerwować.

– Mogłabyś mi tu pomóc? – spytał mnie niechętnie Dwalin, który kończył dekorować salę na koronację.

Bitwa Pięciu Armii miała miejsce już miesiąc temu, a Erebor od tego czasu bardzo się rozwinął. Dziś miała być uroczysta koronacja Thorina.

– Pewnie! – Podeszłam do krasnoluda, i pomogłam mu przywiesić złotą wstążkę do prawej strony tronu.

– Dziękuję... – Uśmiechnął się lekko, dosłownie na sekundę, gdyż już po chwili spoważniał. – Wiesz może, jak się czuje Thorin?

W jego oczach dostrzegłam niepewność i smutek. Dwalin, tak jak każdy inny krasnolud, traktował Dębową Tarczę jak przyjaciela, równego sobie, więc nie interesowało go, iż ten mówił, że czuje się dobrze i nic mu nie jest. Większość krasnoludów kupiło tę bajeczkę Thorina, o tym, że nie mają się czym martwić, ponieważ z ich królem wszystko w porządku. Jednak niektórzy, przykładowo Balin, Dwalin, czy ja dostąpili tego wątpliwego zaszczytu poznania prawdy.

– On... Nie jestem pewna, nie byłam u niego dzisiaj. – westchnęłam, przeczesując dłonią włosy.

Przyznam, skłamałam. Odwiedziłam Thorina rano, chciałam z nim porozmawiać, pomóc przygotować się do koronacji, jednak zastałam go siedzącego w fotelu z kuflem piwa. Oczywiście był już mocno pijany, więc nie zostałam u niego zbyt długo, jednak pomogłam mu doprowadzić się do w miarę porządnego stanu.
Nie chciałam mówić Dwalinowi o tym zdarzeniu, żeby go nie niepokoić. Krasnolud przyjrzał mi się podejrzliwie, jakby nie do końca wierzył moim słowom, jednak tylko pokiwał głową w geście zrozumienia, a gdy już miał mi coś powiedzieć, dało się słyszeć Gloina, który wola jego imię, i tym sposobem uniknęłam przesłuchania.

Postanowiłam przejść się po korytarzach Ereboru, orientując się, czy ktoś nie potrzebuje mojej pomocy, ponieważ nie lubię siedzieć z założonymi rękami i patrzeć jak inni pracują, czuję się wtedy zbędna, niczym krasnolud w Leśnym Królestwie. Po Bitwie Pięciu Armii spytałam Thorina, czy mogłabym zamieszkać w Ereborze, a w zamian pomagałabym służbie. On oczywiście się nie zgodził, gdyż uznał, że uratowałam mu życie, więc spokojnie mogę mieszkać w Samotnej Górze nie zaprzątając sobie głowy odwdzięczaniem się. Musiałam oczywiście przeprowadzić z nim długą rozmowę, aż w końcu niechętnie zgodziłam się na te warunki, ustępując uporze Dębowej Tarczy.

Moje myśli powróciły do dzisiejszego poranka. W wyobraźni przywołałam obraz pijanego Thorina z kuflem piwa w dłoni, a moje serce ścisnął żal.

Podeszłam do dużych, dębowych drzwi i zapukałam pare razy, jednak nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Ponowiłam pukanie. Ciągle nic.
Powoli i ostrożnie uchyliłam drzwi, po czym weszłam do środka. Rozejrzałam się po komnacie, w poszukiwaniu Thorina. Krasnolud siedział w fotelu, dookoła leżały ze trzy butelki po winie, a w dłoni Dębowej Tarczy spoczywał kufel piwa.

AureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz