- Diana? Bardzo zdolna i spokojna dziewczynka.
- Raymond? Mały geniusz.
- Guy? Guy jest... wygadany. Za bardzo.
- Patrick jest, no cóż, osobliwy.
- Dinah to dobra uczennica, chociaż zdarza jej się wdawać w bójki.
- Clark to złoty chłopak, dobrze go państwo wychowują.
Mężczyzna oparł się o oparcie i spojrzał na listę. Już prawie wszystkich odbębnił. Została tylko czwórka. W śród nich Jordan i Queen. Zaczął się modlić, aby matce tego drugiego coś wypadło, bo wychowawca z podstawówki ostrzegał go przed... jej osobliwym podejściem do wychowywania syna.
Drzwi otworzyły się, wszedł starszy mężczyzna, który od razu usiadł naprzeciwko niego.
- Dzień dobry, pan...?
-Alfred Pennyworth. - przedstawił się, a Shwartz zastanowił się czy staruszek nie pomylił klasy – Opiekun Bruce'a Wayne'a. - wyjaśnił.
- Ach, tak. - uśmiechnął się promiennie – Pański sy-, podopieczny, Bruce, to bardzo mądry, zdolny chłopak, ale... jest dość skryty. Czy wszystko w porządku? Chciałbym podjąć odpowiednie działania, ale...
- Nie ma takiej potrzeby. - przerwał mu. Zapanowała chwila ciszy, a nauczyciel poprawił okulary.
- Rozumiem... - odparł powoli – Ma pan jakieś pytania? Skoro tak, proszę podpisać listę obecności przy nazwisku Bruce'a. A to jest wykaz ocen i zachowania. - podał Alfredowi kartę ocen i poczekał, aż podpisze listę.
Po wyjściu Pennywortha do klasy wsunęła kobieta o brązowych włosach. Szybko zajęła miejsce naprzeciwko Juliusa i uśmiechnęła się promiennie.
- Dzień dobry. Mama Harolda, prawda? - spytał, odwzajemniając jej uśmiech.
- Owszem. - odgarnęła z twarzy kosmyk włosów.
- Poznałem po uśmiechu. Pani syn uśmiecha się dokładnie tak samo! - kiedy nie zastanawia się, jak doprowadzić do eksplozji szkoły – dodał w myślach. Westchnął ciężko, podsuwając sobie pod nos długą listę rzeczy, o których musiał jej wspomnieć. Chyba to zrozumiała, bo skinęła z powagą i rzekła;
- No, niech pan mówi. Co tym razem zrobił? Wrzucił kamerę do szatni dziewcząt? Wpuścił do szkoły stado gryzoni? - zmarszczyła brwi, podczas gdy Shwartz odchrząknął, łapiąc za swoją listę.
- Nastawienie wszystkich szkolnych piekarników i mikrofalówek na maksymalną temperaturę, po wrzuceniu tam wcześniej paczek z kukurydzą do prażenia. Obrzucenie nauczyciela niemieckiego – łysego, należy zaznaczyć – patykami z okrzykiem „Giń, Voldemorcie!", a następnie udał się do gabinetu dyrektora, informując go o zniszczeniu wszystkich horkuruksów i Czarnego Pana. Rzucanie książkami w innych uczniów, przeklinanie, gadanie na lekcjach, pyskowanie nauczycielom- A nie, przepraszam, to akurat nie on. Namawiał też kolegów do zejścia z nim do piwnicy, bo ponoć widział, jak chowa się tam hobbit. - zaczerpnął duży haust powietrza i kontynuował – Pobierał opłaty za wejście do Narnii, która miała kryć się w jego szafce. Próbował zaimponować koleżanką z sąsiedniej szkoły wejściem na dach i skoczeniem z niego, a przed upadkiem miały go uchronić moce pierścienia, nad którymi nadal nie panuje. W porę powstrzymał go kolega, Barry Allen. - sprawdził czy to wszystko i pokiwał głową. Tymczasem Jessica Jordan gotowała się ze złości.
- To wszystko w jeden miesiąc? - wycedziła.
- Yhym. - przytaknął – Ale oceny ma nie najgorsze. Jak do tej pory same czwóreczki i trójki. A nawet jedna piątka z wychowania fizycznego.
CZYTASZ
Gymnasium of Justice
FanfictionGimnazjum to ten okres w Twoim życiu, gdy nie jesteś już dzieckiem, ale nie jesteś jeszcze dorosły. Z jednej strony każą zachowywać Ci się dojrzale, a z drugiej dostajesz po łbie za poruszanie tematów dorosłych. Gimnazjum - okres dojrzewania, począt...