Rozdział IX

522 51 61
                                    

Ludzie uważają, że jeśli w związku, bądź przyjaźni są kłótnie, to znajomość nie ma sensu. Jedna z osób wciąż narzeka, rządzi się, jest zazdrosna, po co nam ona? Z takim człowiekiem ciągle się męczymy?

Jednak to oznacza, że im na sobie zależy. Lepsza jest sprzeczka, którą da się rozwiązać niż obojętność.

Andrzej z wahaniem puka do drzwi. Cofa się o krok z zamiarem odejścia.

Co on właściwie robi? Myśli, że uda mu się coś zdziałać?

Odwraca się i ze spuszczoną głową rusza przed siebie. Nagle za sobą słyszy odłos otwierania się drzwi. Przystaję, zaciskając dłonie w pięści. Cholera, Pararos coś ty sobie myślał?

-Andrzej? Co tu robisz? Wszystko w porządku?-z cichym westchnięciem i rumieńcem na twarzy, obraca się, aby spojrzeć na przyjaciela.-Jest wpół do trzeciej. Coś się stało?

Max stoi w progu, ubrany w białą bluzkę z podwiniętymi rękawami oraz spodnie od piżamy. Przygląda mu się ze zmartwieniem oraz zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Admiros przygryza wargę i uporczywie patrzy w podłogę.

-Chciałem pogadać...o naszej przyjaźni, o Pawle-mamrocze, zerkając na Maxa. Boi się jego reakcji. Wie, że jego kumple bardzo za sobą tęsknią. Jednak dalej ma dziwne wrażenie, że to wszystko się nie uda. Próby pogodzenia przyjaciół będą jedną, wielką porażką.

Max po chwili zaprasza go jednak do środka z bladym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Pararos niepewnie wchodzi do pokoju, cały czas patrząc w podłogę. Po chwili jednak unosi wzrok.

Pomieszczenie, w którym nocuje Max, nie jest wielkie, ale wystarczające dla jednej osoby. W rogu stoi jednoosobowe łóżko, a obok niego stolik nocny. Na przeciwko szafeczka z telewizorem i szafa na ubrania. Wejście na balkon znajduje się dokładnie na wprost drzwi do pokoju hotelowego.

-Ładnie tu-stwierdza Andrzej, nie wiedząc co innego może powiedzieć. Siada na łóżku i patrzy na Maxa.

-Ej, Pararos, co się dzieje? Z Bladiim coś nie tak? Pokłóciliście się?-dopytuje kumpel, siadając obok niego. Admiros kręci przecząco głową.-To co się stało? Martwię się, powiedz mi..

-Czemu się nie pogodzicie? Ty i Paweł? Czemu nie możemy być przyjaciółmi, jak dawniej? Dlaczego musi być tak? Chcę, żeby było jak dawniej-mówi tak szybko, że ledwo da się go zrozumieć. Spuszcza wzrok, czując piekące łzy w oczach. Czuje się tak źle z tą sytuacją. Bezsilnie. Chce coś zdziałać, ale nie potrafi.

Tchórz. Palant. Dupek.

Max jedynie bez słowa przybliża się do niego. Następnie obejmuje Andrzeja ramionami, pozwalając mu, wypłakać się w swoją klatkę piersiową. Pararos właśnie to robi. Wtula się w Czitera i wybucha płaczem.

Słaby. Beznadziejny. Nic nie warty.

-Zrobię to, obiecuję. Muszę jeszcze zaczekać. Trochę poczekać i tyle-uśmiecha się pocieszająco, chociaż w oczach Maxa można dostrzec dziwne iskierki bólu i bezsilności.

Ten jednak mu wierzy. Nigdy go nie okłamał, nieważne co by się stało. Odsuwa się delikatnie od Czitera, aby spojrzeć mu prosto w oczy.

-Max?-pyta cichutko.

-Tak?

-Obiecujesz?

-Obiecuję. Zrobię to, nim będzie za późno-śmieje się, klepiąc go przyjacielsko po plecach.

Bladii leży w łóżku, nie mogąc zasnąć. Nie zmienia pozycji już od dwóch godzin, cały czas wpatrzony w sufit. Myśli nad tym wszystkim, co zrobił. Sam nie potrafi sobie wybaczyć, więc czemu Max ma to zrobić?
Zamyka oczy, a przed sobą ma tą scenę.

You Found Me. || Ekipa Youtube.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz