LUDMILA NA ,,MEET ME'' CZEKA NA CIEBIE NOWA WIADOMOŚĆ, ZAPRASZAMY!
Atmosferę panującą przy naszym stoliku można by dosłownie kroić nożem, wszyscy siedzimy w ciszy przeglądając kartę dań, znaczy wydaje mi się, że ten cały Federico po prostu wpatruje się w nią jakby szukał jakiegoś ratunku. Wiedziałam, że będzie dziwakiem, może przystojnym ale jednak dziwakiem.
-Witam nazywam się Clemont i dziś będę waszym kelnerem. Czy są już państwo przygotowani?
Przystojny brunet, na oko w naszym wieku o pięknym, śnieżnobiałym uśmiechu podobnym do tego który ma Dornan. Jest dosłownie idealny.
-Dziewczyny wiecie już co weźmiecie? - pyta Leon.
-Ja to bym wzięła Ciebie.
I właśnie dlatego tutaj jestem. Żeby ogarniać sytuacje, aby Castillo nie poszła z nim do łóżka na pierwszej randce.
-Ja poproszę tagliatelle z grillowanym łososiem, na deser panna cotte, a do picia kieliszek martini.
Leon momentalnie zaczyna się dusić, co nie uchodzi uwadze nikogo w restauracji.
-Martini Rosso czy Bianko?
-Rosso.
-A dla państwa? -pyta pozostałych.
-Dla mnie będzie spaghetti z pesto, z pomidorkami koktajlowymi i krewetkami, na deser szarlotkę z lodami waniliowymi a do picia- Violetta przewraca kartę na alkohole i przez chwile się zastanawia- mojito z podwójnym rumem.
- W porządku, a dla panów?
- Siekierę i łopatę - szepczę Verdas - To znaczy, ja wezmę sałatkę nicejską i wodę niegazowaną.
Czy on właśnie próbuje grać fit ludka? Przecież widać, że lubi pojeść, oczywiście nie jest gruby ale raczej nie idzie w rzeźbę.
- A ty?- zwracam się do mojego milczącego towarzysza.
- On weźmie stek z pieczonymi ziemniakami z czosnkiem, tiramisu i whisky z lodem- odpowiada Leon.
Cała ta sytuacja jest dosyć dziwna, ale nie mam zamiaru zawracać sobie tym głowy, to tylko jeden taki wieczór, więc nie będę psuć atmosfery jeszcze bardziej, o ile tak w ogóle się da. W sumie wychodzi na to, że moja ''randka'' z Pablo nie była taka najgorsza.Porównując ją do tego co przeżywam teraz to było całkiem w porządku, mimo że zostałam wystawiona. Przynajmniej nie musiałam tracić wtedy czasu w kiepskim towarzystwie.
Kątem oka spojrzałam na rozkręcających się państwo naprzeciwko, bawili się doskonale w swoim towarzystwie ignorując przy tym mnie i Federico. Dziękuje kochana Violetto, nie zapomnę Ci tego do końca twojego zasranego życia, które skończy się jak tylko zostaniemy same i żaden Verdas Cię z tego nie uratuję.
Jeżeli już o tym chłopaczynie mowa to muszę przyznać, że naprawdę jest przystojniakiem. I w sumie trochę mi głupio, że siedzę tutaj w zwykłej czerwonej hiszpance i czarnych rurkach kiedy on założył garnitur, przynajmniej od razu widać kto tu przyszedł na randkę z kim, bo Federico też za bardzo się nie postarał. T-shirt i jeansy? Słabo Pasquarelli.
- Kiedy tylko przesunęłam kciuka na kółeczko, to wiedziałam że jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Miałem to samo. Zobaczyłem twój profil i wiedziałem, że stworzę z tobą coś pięknego.
Rzygać mi się chce kiedy słyszę takie głupoty. Mówicie o stworzeniu razem czegoś pięknego? Już na pierwszym spotkaniu. Zajebiście. Może niech od razu padnie przed nią na kolona i się oświadczy, skoro są już tak bardzo pewni swoich uczuć to co im szkodzi.
CZYTASZ
Fedemila- Zaaplikowani.
FanfictionWitaj, jeżeli tutaj trafiłeś to może oznaczać tylko jedno... ZABŁĄDZIŁEŚ. A tak na poważnie to chciałabym powitać Cię gdzieś, gdzie będziesz mógł zobaczyć po swojemu moje wszystkie wizje, historie i wytwory wyobraźni. Zapraszam Cię do miejsca w któr...