WITAJ FEDERICO! WCIŚNIJ PRZYCISK AKCEPTUJ, JEŻELI ZGADZASZ SIĘ NA RANDKĘ Z LUDMILA, ŻYCZYMY POWODZENIA I NIECH MIŁOŚĆ BĘDZIE JUŻ ZAWSZE Z TOBĄ! ZESPÓŁ MEET ME!
-I tak po prostu zaprosiła Cie na kawę? Ludmila Ferro? - rozpromieniony Leon wrzeszczy dosłownie na całą szkołę, zaraz zaczną krążyć plotki, że mam dziewczynę. Ludzie lubią plotkować.
-Na to wychodzi, napisała i zapytała czy w ramach rekompensaty umówię się z nią na kawę, zgodziłem się i ma po mnie przyjechać pod szkołę - z szerokim uśmiechem na twarzy tłumaczę przyjacielowi powód mojego dzisiejszego szczęścia, mam nadzieje że randka z Ludmila wyjdzie cudownie.
-Nie wierzę w to. To brzmi jak jakiś cholerny cud - z niedowierzaniem patrzy na mnie, pocierając ręką spocone czoło.
Jest dzisiaj cholernie gorąco, może Lu założy jakąś ładną sukienkę, chciałbym zobaczyć te długie nogi w jakieś obcisłej, małej czarnej. Auuu. Mógłbym wyć do księżyca jak zasrany pies, gdybym tylko miał okazje ją w tym zobaczyć.
-To nie jest cud- mówię- mimo, że sam tak myślałem przez całą noc.
Dosłownie, przez całą noc. Siedziałem i rozmyślałem. Sprawdzałem, aby zaprzeczyć swojemu niedowierzaniu. Ona naprawdę zrobiła pierwszy krok. Zaprosiła mnie na randkę. Pewnie cały czas grała niedostępną i tylko udawała, że nie widzi tej rodzącej się między nami chemii. Jestem pewny, że poczuła to już na pierwszym spotkaniu. Ta udawana niechęć do mnie, to wszystko było tylko grą, abym zwrócił na nią swoją uwagę. Udało Ci się, Ferro. Możesz być z siebie dumna. Obiecuję, że nasza randka będzie najwspanialszym dniem pod słońcem, nikt nie sprawi że poczujesz się tak wyjątkowo jak przy mnie.
- Planujesz coś po kawce? - przyjaciel posyła mi znaczące spojrzenie, po czym delikatnie szturcha mnie łokciem w brzuch.
W sumie nie zastanawiałem się nad tym. Czy powinienem zabrać ją do siebie i spędzić z nią noc? A może zachować się jak gentleman i odstawić do domu a w progu ucałować dłoń, delikatnie, aby jej nie speszyć. Jaki ze mnie niepoprawny romantyk.
- Nie wiem, myślę, że okaże się w praniu - wyznaję- jeżeli będzie chciała to nie będę grzecznym chłopcem.
- Lecisz grubo, przyjacielu.
- Ty na moim miejscu zrobiłbyś to samo.
- Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, udaje obojętnego - podnosi ręce w obronnym geście, po czym z niepowodzeniem próbuje oprzeć się o stojącą za nim szafkę, niestety ześlizguje się i upada na glebę.
- To było planowane.
- Tak, jestem pewny że w twoim życiu wszystko jest planowane- śmieję się z głupkowatej miny przyjaciela, po czym obrywał jego butem w kolano- a to za co?
- Mnie boli dupa, ciebie kolano. Jesteśmy kwita.
- Przecież to nie ja Cię spadłem na podłogę, tylko sam się tak załatwiłeś.
- Ale mógłbyś mi chociaż pomóc.
Przewracając oczami wystawiam rękę do przyjaciela, który od razu ją chwyta i wstaje na równe nogi patrząc się w stronę wejścia do szkoły.
- O kurwa! Kryj mnie!
- Co?- staram odwrócić się w stronę, której tak bardzo boi się Verdas, ale przyjaciel absolutnie mi na to nie pozwala.
- Pojebało Cię? Przecież mówię, żebyś mnie krył, a to znaczy również nie odwracaj się tam leszczu.
Słysząc jego chamski komentarz mam ochotę odwrócić się nagle o 180 stopni i krzyknąć ,,Czego tak unikasz Verdas'' lecz piskliwe, ale bardzo donośne '' Leonku'' sprawia, że orientuję się co i jak.
CZYTASZ
Fedemila- Zaaplikowani.
FanfictionWitaj, jeżeli tutaj trafiłeś to może oznaczać tylko jedno... ZABŁĄDZIŁEŚ. A tak na poważnie to chciałabym powitać Cię gdzieś, gdzie będziesz mógł zobaczyć po swojemu moje wszystkie wizje, historie i wytwory wyobraźni. Zapraszam Cię do miejsca w któr...