Rozdział I

282 13 4
                                    

-Bekaaa!- pomachałem energicznie do zmierzającego w moją stronę chłopaka. Odmachał mi i podarował swój przepiękny uśmiech. Lekko ugięły się pode mną kolana. Ten uśmiech... kiedy stał się aż tak zniewalający? Dlaczego kiedyś był tylko jednym z tysięcy innych uśmiechów? Co się zmieniło?

-Cześć, Yura!- Teraz stał tuż obok mnie. Otabek Altin. Kim jesteś, że przez ciebie dzieją się ze mną takie rzeczy?

-Yuri?- jakiś głos wyrwał mnie z zamyślenia. Jego głos. Niby taki sam jak wszystkie inne, a jednak...

-Przepraszam, ja... Zamyśliłem się.

-Ostatnio coś często ci się to zdarza.- uśmiechnął się ciepło. Na całym świecie chyba tylko on tak umiał.- To co? Idziemy?

-Idziemy... Gdzie?

-Na lodowisko, a gdzie?- z trudem powstrzymywał śmiech. Że też ostatnio zawsze muszę się przy nim wygłupić!

-Aaa, tak. Jasne. Na lodowisko. Pewnie.- Zamknij się, idioto! Tylko się pogrążasz! Boże, na jego miejscu już dawno bym mnie wyśmiał! On jednak skomentował to tylko delikatnym uśmiechem.

*Otabek*

Mimo, że starałem się na niego nie gapić, wciąż miałem przed oczami obraz zamyślonego Yuriego. Do tego ten jego uroczy rumieniec... Że też musiałem mu przerwać! Był taki kruchy i delikatny. Gdy byłem przy nim miałem niepowstrzymaną potrzebę chronienia go. Ostatnio jednak coś się zmieniło. Często się zamyślał. Boję się myśleć, co wtedy chodzi mu po głowie. Co jeśli... chyba nie ma żadnej dziewczyny?

-Beka!- usłyszałem radosny głos Yuratchki.- Śnieg pada!

To prawda. Dopiero teraz zauważyłem spadające z nieba delikatne płatki. Delikatne, tak samo jak on...

-No, Yura! Już jesteśmy!

*Yurio*


Otayuri~ Miłość smakuje truskawkamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz