Rozdział: 3

26 6 0
                                    

Sans był zadowolony jak jeszcze nigdy. Nie mówiąc o planach swojemu ojcu poczuł się nareszcie wolny. Dla niego było to niesamowite uczucie.

Niestety wszystko ma swoje konsekwencje. Kiedy kościotrup pożegnał się z fanami, Gaster złapał go za ramię i pociągnął za sobą. Był wściekły na syna. Jak on mógł mu to zrobić. Dobrze młodość ma swoje zawirowania, ale bez przesady. Sans ma dopiero 17 lat. Jak każdy ojciec Gaster bał się o swojego syna.

Szkielet zaciągnął Sansa do garderoby. Zatrzasnął drzwi. Odwrócił się w jego stronę. Nie dało się zauważyć jak szkielet był wściekły na Sansa.

- Co ty sobie myślałeś- warknął- To było nieodpowiedzialne....coś

- ..... zupełnie w moim stylu- Sans założył ręce na piersi- to chciałeś powiedzieć- warknął

- Tak to chciałem powiedzieć- krzyknął- Pomyślałeś o konsekwencjach tego co zrobiłeś?! Jak zareaguje na to prasa, fani?!

- Myślałem o tym- warknął- chciałem sprawić tej dziewczynie przyjemność

- A gdyby cię ktoś zaatakował ludzie są nieobliczalni!- Gaster zaczął wymachiwać rękami

- Nie byłem sam- warknął- miałem przy sobie ochroniarzy ochroniliby mnie gdyby coś się stało

- Nie znasz jeszcze dobrze życia Sans- zbliżył się do niego- nie wiesz o nim zupełnie NIC

- A czyja to zasługa co? Nie pozwalasz mi wyjść z domu, nie mam przyjaciół bo nie pozwolisz mi z nikim się zaprzyjaźnić, wychodzę  z domu tylko kiedy jedziemy na te cholerne koncerty- krzyknął

- Wyrażaj się chłopcze- ostrzegł go ojciec

- Bo co? No co mi zrobisz? No powiedz!!- wycedził

- Zachowujesz się gorzej niż ta dziwka, którą miałeś za matkę- wypalił

Sans stanął jak wryty. Jego światełka w oczodołach miały.

- Co ty powiedziałeś- szepnął

- To co słyszałeś

Dłoń Sansa powędrowała do góry. Po chwili Gastera otoczyły niebieskie kości. Nie mógł się ruszyć.

- Co to ma znaczyć Sans przestań

- Nazwij ją tak jeszcze raz a będziesz miał ZŁY CZAS- syknął i czym prędzej wybiegł z pomieszczenia do najbliższej łazienki.

Zamknął drzwi i odkręcił ciepłą wodę. Opłukał twarz i prze teleportował się do swojego pokoju. Sans doskonale wiedział, że nie może używać magii w miejscach publicznych takie było prawo, ale żeby uciec przed  ojcem musiał podjąć ryzyko. Nim się obejrzał był już w pokoju. Zamknął drzwi na klucz.

- Jak on mógł tak o niej powiedzieć- szepnął

Nie zastanawiając się długo, zmienił szybko spodnie na szare rurki oraz czarne trampki. Pod kurtkę założył swoją ulubioną niebieską bluzę. Z jednej z szuflad wyciągnął swój telefon  i duże słuchawki. Prze teleportował się przed budynek założył słuchawki i kaptur.

-Szybko mnie nie znajdziesz- lekko się uśmiechnął po czym poszedł w dół ulicy   

 

MusicalTale- Sława to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz